środa, 21 listopada 2012

Pattinson w limuzynie

I znowu ośmielam się napisać o książce. Zawsze się trochę tego boję, bo ani nie jestem wielkim (ani żadnym) krytykiem literackim, ani nie potrafię kwieciście opowiadać o przeczytanych książkach. Więcej - pytanie "o czym jest ta książka" jest dla mnie jednym z trudniejszych i denerwujących zarazem. O czym jest ta książka??!! Jak możesz oczekiwać, że te kilka moich zdań streszczenia zastąpi Ci możliwość przeczytania jej? Przyjemność bądź nudę czytania? Nie, nie umiem streszczać książek, opowiadać o ich przesłaniu, myśli głównej czy zamiarach autora. Nie śmiem, nie znam się na tym.

Teraz też tego nie zamierzam robić. Ale nie mogę się powstrzymać od opowiedzenia wam o cudownej dwudniowej podróży, jaką własnie przeżyłam. Czytałam "Cosmopolis" Dona DeLillo. Może ktoś, kto ją czytał zrozumie moje obawy przed streszczeniem tej książki. Jest tam dużo słów, jak zresztą w każdej książce, ale tam prawie każde słowo kryje w sobie mnóstwo treści. No cóż, zapewne są to treści ważne, tyle to umiem się domyślić, a nawet pojąć w jakimś stopniu. Ale nie o to mi chodzi - kto chce treści niech przeczyta książkę. Ja wam opowiem o jeździe wypasioną limuzyną po ulicach Nowego Jorku. Nie, ona nie jest moja, należy do pewnego bogatego, młodego mężczyzny. Swoją drogą to ciekawe, że kolejny bogaty mężczyzna z książki porywa mnie w swoje fikcyjne ramiona i zabiera tam, gdzie nie mogłabym być w realu. Ale tutaj podobieństwo między Grayem a Erikiem się kończy - obaj są obrzydliwie bogaci. Przebywanie w pobliżu Erika jest wyzwaniem (niestety, przez cały czas w Eriku widzę Roberta Pattinsona - najpierw bowiem widziałam film, dopiero teraz czytałam książkę - trochę szkoda). Lubi rozmawiać. Potrafi nagle powiedzieć słowo, które nijak nie pasuje do okoliczności czy kontekstu i na tej podstawie pociągnąć rozmowę. Mogłabym z nim tak rozmawiać i rozmawiać bez końca. Jest bezpośredni, czasami wulgarny. A przy tym niesamowicie spokojny, tym spokojem bogatego człowieka, przyzwyczajonego do tego, że wszystko ma, wszystko kontroluje, we wszystkim odnosi sukces. Mając 28 lat. Jednocześnie ma w sobie ciekawość rzeczy nowych, potrafi zobaczyć w nich niesamowitość jakąś, przesłanie, znaczenie. Jazda z nim cudownie mnie utula, czuję się bezpiecznie, mimo zamieszek na ulicach, mimo ciągnącego się w nieskończoność korku samochodowego. Jakoś tak te stronice wyciszyły mnie, choć jak się dobrze zastanowić, to treść nie jest wcale taka uspokajająca. Ale przecież mówiłam już, że nie chcę o treści. Ja tą książkę czuję. Jeszcze. I tęsknię, bo się już skończyła. Skończyła się źle - nie powiem jak, bo może ktoś się skusi. Ale ja nie pamiętam tego zakończenia, ja czuję cały czas klimat niesamowitych rozmów, zdarzeń, które zwykły dzień zamieniły w niebezpieczną, dziwną, zaskakującą podróż.

Ech, nie umiem. Nie umiem napisać, jak się czuję. Książkę tą polecam z mniejszą pewnością niż pana Greya. Jest trudniejsza, bardziej krwawa, i mimo niesamowitości zdarzeń, prawdziwsza. I te rozmowy, nie wiem, czy każdy lubi takie rozmowy. Ja jednak bardzo się cieszę, że przeczytałam tę książkę.


środa, 7 listopada 2012

wałkowanie Polaka

Przeczytałam "Wałkowanie Ameryki" Marka Wałkuskiego. I mam broń. Będę teraz tą moją bronią gwałcić twoje polskie ucho. I twoją polską duszę. Twoja polskość może tego nie wytrzymać, więc jeśli czujesz się Prawdziwym Polakiem, może lepiej nie czytaj. Ja w każdym bądź razie nie biorę odpowiedzialności za reakcje twojego polskiego ducha na moje słowa. I nikt mi nie powie, że nie ostrzegałam.

Jeśli czytasz dalej, to znaczy, że albo myślisz podobnie jak ja i nie utożsamiasz się do końca ze stereotypowo pojmowaną polskością, albo postanowiłeś mi pokazać, że nic i nikt nie złamie w tobie polskiego hartu i bohaterstwa i żadnych tortur słowem się nie boisz. Ha! Ukłony i szacunek.

A teraz posłuchaj...

W USA funkcjonuje PEŁNA WOLNOŚĆ WYZNANIA. Nikt tam nie pozwoli ci zawiesić krzyża na ścianie klasy szkolnej czy siedzibie jakiejś ważnej instytucji państwowej. Nie miałbyś tam prawa nikomu narzucać swojego światopoglądu i wiary, mój drogi Polaku. Pewnie do głowy by ci nie przyszło, że ktokolwiek mógłby tego krzyża sobie nie życzyć na ścianie, ale wyobraź sobie, że tak właśnie jest. Chcesz mieć krzyż na ścianie, chcesz modlić się do świętych obrazków? Proszę bardzo, masz pełne prawo, ale w swoim domu, w swoim kościele, w swojej społeczności. Nikt ci tego nie zabroni, masz pełną wolność, ale państwu nic do tego. Nie ma jednej słusznej wiary na tamtym kontynencie, a mimo to ludzie siebie nawzajem szanują, tolerują. Potrafisz to sobie wyobrazić, Prawdziwy Katolicki Polaku??!! Amerykanie szanują czyjeś poglądy, tam możesz być wyznawcą bądź nie czego tylko i kogo tylko chcesz.

Dajesz jeszcze radę?

Bo mam coś jeszcze. Trochę paskudnych słów dla twojego ucha. Chcesz? Bo widzisz, nadstaw ucho bliżej, w Stanach Zjednoczonych można głośno powiedzieć, co się myśli o prezydencie i nikt cię za to nie ukarze. Nikt cię nie zlinczuje. Masz przecież pełne prawo myśleć to, co myślisz, i nikt nie może ci zabronić powiedzieć tego na głos. Czyż to nie kala twej polskiej duszy? Prezydenta? Obrazić? Tę ostoję powagi, patriotyzmu, naszego przywódcę i reprezentanta? Toż on wieńce w imieniu narodu składa, przemawia, proporczyki robi z dziećmi. Oj, widzę, że ciężar tego wyobrażenia nieco cię przygniótł, mój ty powstańcu, żołnierzu i pokutniku.

Ja jeszcze nie skończyłam, ale jeśli chcesz, to możesz przerwać czytanie, nie powiem ani słowa...

Będę delikatniejsza, po jednym słowie to powiem. I ciszej.
Prawo.
Przepisy.
Kultura.
Na ulicy. W samochodzie, za kierownicą.
Czujesz? Chyba tak, bo widzę wyraz przerażenia w twoich oczach. Tak, tak, nie mylisz się - w Stanach kierowca nie mrugnie ci długimi światłami, że za rogiem stoją radary. Czemu mieliby pomagać osobie, która łamie przepisy? Są one po to, żeby się do nich stosować. Dziwne? O, widzę, że nawet udało mi się ciebie trochę rozśmieszyć. Mięczaki, co? Wpuszczają kierowcę włączającego się do ruchu, jeżdżą z przepisową prędkością, płacą zasłużone mandaty, rzadko okazują agresję przez szybkę samochodu. Dziwna sprawa, bo jeżdżą lepiej od nas, choć mają o wiele łatwiejsze egzaminy do zdania na prawo jazdy. Czyżby twój polski pomysł, żeby utrudnić maksymalnie możliwość zdania egzaminu na prawo jazdy miał okazać się skuteczniejszy? Chcesz dzięki temu mieć mniej wypadków i głupich zachowań na ulicy? NAPRAWDĘ? Och, jakie to urocze, mój polski kierowco, jakie urocze...

Idź już lepiej do domu...

Ja tu jeszcze trochę posiedzę z moimi marzeniami życia w innym kraju, wśród innej mentalności..


A książkę ciekawskim polecam



wtorek, 6 listopada 2012

jad mój wykształcony

Mili Państwo, witam Państwa serdecznie na naszej uroczystej uroczystości nad uroczystościami. Wiadomo - my dorośli lubimy uroczystości, dlatego dopilnowaliśmy, aby uroczystość  była uroczysta, ze sztandarami, hymnem i przemówieniami. Och, dziękuję, dziękuję - oklaski należą się nie mnie, ale tym tutaj zgromadzonym nauczycielom, nauczycielkom, wychowawcom, dyrektorom i dyrektorkom oraz władzom oświatowym naszego wspaniałego Miasta, bez których nie byłoby naszych prężnie rozwijających się placówek oświatowych na wszystkich szczeblach systemu kształcenia.

bla bla bla - dużo przemówień, które nic nikomu nie mówią, dużo dumnych i wzniosłych słów, bicia pokłonów, uszanowań i braw. Mądre (albo na takie wyglądające) kiwanie głowami. mające sygnalizować, że słuchacz nie tylko rozumie, o czym mówi przemawiający, ale jeszcze zgadza się z nim w całej rozciągłości.

Po przemowach nadchodzi czas na ogłoszenie wyników konkursu na najlepsze przedszkole Miasta.

Nagrodę dla najlepszego przedszkola Miasta roku 2011 otrzymuje... (prowadząca specjalnie zawiesza głos, aby zbudować napięcie; na twarzach dyrektorów przedszkoli wyraźnie maluje się zdenerwowanie i niecierpliwe oczekiwanie, pomieszanie z nadzieją i nieśmiałą pewnością)... Przedszkole nr 1234! (brawa. dyrektorka rzeczonego przedszkola wstaje, kłania się wszystkim, idzie po odbiór dyplomu i pięknej statuetki). Gratulujemy! Przedszkole to zostało wybrane spośród pozostałych jak najbardziej zasłużenie. Największa ilość konkursów, w jakich przedszkole nie tylko brało udział, ale również wygrało. Brawo! My dorośli lubimy, kiedy nasze dzieci wygrywają konkursy. Najpiękniejsze, najbardziej rozbudowane i oryginalne gazetki ścienne w salach i w szatni, brawo! My dorośli lubimy piękne gazetki, one są bardzo potrzebne i ważne, żeby było widać, że nauczycielki się napracowały. W naszym teście dzieci z tego przedszkola wyrecytowały największą ilość wierszyków, brawo! My dorośli lubimy, kiedy dzieci recytują wierszyki, mamy wtedy poczucie, że dziecko jest czegoś uczone w przedszkolu, że nie jest zostawione samemu sobie. Największa ilość skoroszytów, ciągłe udoskonalanie zapisów w dokumentacji, czepianie się każdego słowa, aby było jeszcze czytelniejsze, jeszcze mądrzejsze i jeszcze bardziej profesjonalne! BRAWO! Władze lubią, kiedy dokumentacja się piętrzy, rośnie i rozwija, dla władzy jest to niezbity dowód na to, że w danym przedszkolu pracuje się dobrze. Jeszcze raz wielkie brawa dla Przedszkola nr 1234!!!

Tak się cieszę, że mogliśmy się w naszym szacownym towarzystwie pławić we własnej wielkości, pracowitości i mądrości. Tak wiele mądrych słów tu padło, na chwałę władz i naszego Miasta. Kiedy stoję tutaj i patrzę na Państwa, to rośnie we mnie pewność, że nasza Edukacja nie umrze w nijakości. Jestem pewna, że tak mądrzy i światli ludzie jak Państwo będą należycie dbali o nasze placówki. Brawa!

I udali się na poczęstunek w przekonaniu, że wiedzą najlepiej...


czwartek, 1 listopada 2012

zaduszki

Dzisiaj od rana sprzątałam. Myłam łazienkę, ścierałam kurze, odkurzałam podłogi. Jakiś natrętny głos, który zawsze mi się w głowie odzywa, a którego nienawidzę i nie toleruję, spytał z ironią i przyganą w "głosie", czy wolno sprzątać w święto? Wszyscy sąsiedzi, którzy nie są jeszcze albo już byli na cmentarzu SŁYSZĄ teraz, że JA odkurzam. Zamiast być na cmentarzu, modlić się nie wiadomo za co i po co i robić smutną i nabożną minę - sprzątam. Swoją drogą, ciekawe, w jakim stanie są groby moich bliskich.

Tak naprawdę to jest tylko jeden taki grób. Grób mojego taty. I wiesz co, TY GŁUPI, NATRĘTNY I BEZMYŚLNY GŁOSIE? Mój tata na pewno byłby zadowolony, że jego córka dba o porządek, sprząta dokładnie wszystkie kąty w swoim mieszkaniu i robi to jak należy.

Śmiać mi się chce temu głosowi w... głos.


Widzisz tato? Ciągle pamiętam, mimo czasu, mimo wszystko...