niedziela, 29 października 2017

znad grobu, czyli coroczny mój post listopadowy

Ło, ale wieje! Dobrze, że wzięłam czapkę, już widzę, jakby mi było zimno, gdybym wystąpiła bez czapki i kaptura!

Stanęła nad grobem i od razu poczuła się jak idiotka.

Co ja tutaj robię. Przejechałam 100 km, żeby tak tutaj stanąć? 

- Nie mam żadnego znicza, w tym sklepie przy bramie same jakieś takie wieśniackie były. Wielkie i takie z krzyżami. Nie podobały mi się. Wiem, powinnam mieć znicz, ale naprawdę, nie kupię ci takiego badziewia.

Zauważyła, że skrzynka pod ławką nie jest zamknięta na kłódkę. Spróbowała otworzyć. Pierwsza myśl była błędna - szafka nie otwiera się od frontu. Dopieo później podniosła siedzenie ławki do góry i wieko podniosło się bez problemu.

Dobra, to może bym wytarła ten grób, jak już tak tutaj stoję...

Znalazła jakąś szmatkę. Po rozłożeniu okazało się, że to podkoszulek.

- To twój? Wygląda, jakby był twój. Tylko nie myśl sobie, że sprzątam, żeby się tobie przypodobać. Tak, wiem - mama mówiła mi, że lubiłeś za życia, jak wszystko było posprzątane, ugotowane i uprane. Tak, tak - człowiek poznaje bliskich całe życie, a nawet już po ich śmierci. Nie wiedziałam, że taki byłeś, skąd miałam wiedzieć. Ułożyłam sobie twój idealny obraz po tej całej wyprawie do Lublina, a tu taka niespodzianka!
Także wiesz - nie sprzątam dlatego, że lubiłeś, jak kobiety wokół ciebie sprzątały. Sprzątam, bo zimno tu cholernie, a ja nawet znicza nie mam, więc nie będę tak stała jak ta sierota.

Dobra, podkoszulek może i ładny i biały, ale wciąga słabo.... Co my tu jeszcze mamy...? O, grabki. Fajnie. Zagrabię tu wokół, bo nadeptałam, jak myłam.

Stwierdziła, że będzie chodziła po brzegach nagrobka, żeby nie deptać po tym, co pograbiła. Oczywiście nanosiła piachu na ten nagrobek, jak tak po nim łaziła. Na szczęście w schowku była zmiotka - pozamiatała więc po sobie, depcząc po tym, co tak ładnie zgrabiła.

- Szlag!

Wzięła grabki i - depcząc tym razem przed grabiami - zagrabiła raz jeszcze.

Ok, nie jest najgorzej. Tylko ten znicza brak... Tak chyba nie bardzo...

Postanowiła wrócić do sklepu. Na wszelki wypadek obejrzała się za siebie, żeby zapamiętać, gdzie jest jego grób, bo - umówmy się - trafiła tam przez przypadek.
W sklepie omiotła wzrokiem wielkie katolickie znicze - po moim trupie! - i postanowiła kupić ten dziwny wynalazek. Wkłada się do środka dwie wielkie baterie i lampka świeci niczym świeca prawdziwa. Nawet promień się porusza!

- Baterie do tego można u Państwa kupić?

Można było. Za bezcen. Dwie wielkie baterie i sztuczna świeczka. Pani baterie włożyła na czuja, sprawdziła czy działa, a że nie działało, to baterie wyjęła i włożyła odwrotnie, niż poprzednio. Zadziałało.

Nie jest źle - pomyślała - lepsze to niż te wielkie badziewia.

Wróciła nad grób, wyjęła lampeczkę z pudełka, przesunęła przełącznik i znicz zapłonął. Z dumą postawiła lampkę na grobie, popatrzyła na nią z różnych perspektyw i stwierdziła, że naprawdę fajnie to wygląda.

- A wiesz, że być może dzisiaj w nocy będziemy przestawiać zegarki przedostatni raz? Jacyś politycy, chyba z PSL, są za tym, żeby zostawić zegarki na czasie letnim i już ich nie ruszać. W sumie - niezły pomysł. Pamiętam, że to ty mnie nauczyłeś, że zegarki przesuwa się w ostatnie weekendy października i marca. Zaskoczyło mnie to - do tamtej pory myślałam, że te terminy przychodzą zawsze z zaskoczenia i że wszyscy ludzie zawsze są zdziwieni, że to już.
Tiaaaa.....
Nie, nie pójdę na grób taty. Nie w tym roku. W tym roku zrozumiałam, że to był zły człowiek i nie mam zamiaru tam do niego iść. Wystarczy tego wyciskania łez nad jego ciałem, za bardzo go teraz nie lubię. Ciebie lubię. Mimo tych kobiet, co ci sprzątać i gotować musiały. Za Lublin cię lubię, bo dzięki tobie tam pojechałam. Za ten Lublin masz u mnie dużego plusa. Tata niczego mi nie pokazał ani niczego nie dał. Nie licząc tego syfu w życiu. Nie idę tam i już.

Postała jeszcze chwilę. Nie za długo, bo naprawdę porządnie wiało.

Dobra, idę już.

I poszła.


P.S. Lampeczka przetrwała całą noc, mimo wichury i deszczu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz