poniedziałek, 1 stycznia 2018

pozytywnie od A do Z

To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu 
(pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem ;))
Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.



Y, Z, Ź, Ż

youtube
Coś, co powstaje w czasie twojego życia i rozwija się w tempie zawrotnym, zasługuje na to, by znaleźć się w jakimś tekście. Pamiętam, jak dawno, dawno temu mój przyszły obecny mąż opowiadał mi o takiej stronie, na której można sobie filmiki przeróżne oglądać. Za darmo! Fajnie, fajnie, ale jakoś tak mnie wtedy nie wzięło.
Zaczęło się od szukania sposobu, w jaki należy nakładać na twarz kolorowe korektory. Aaa, bo kupiłam sobie i nie wiedziałam, co i jak. Po tym filmiku był następny i następny - wiadomo, wciągnęło mnie tak bardzo w temat makijażu, że bloga stworzyłam 😆.
Z makijażem mi minęło, z youtubem nie. Teraz szukam tam materiałów w języku angielskim - świetny sposób, żeby się tego języka w sposób miły i przyjemny uczyć. Oglądam też klipy muzyczne, szukam materiałów na lekcje z uczniami...
Pomyśleć, że jak byłam w wieku mojego syna, to youtube (ba! internet nawet!) nie istniał. To niesamowite ile i jakich zmian się dokonało w ciągu życia jednego pokolenia.


zdrobnienia
Drodzy Dorośli, dlaczego wasze dzieci dotykają rączką policzka, a mamusia sprawdza, czy nie ma tam jakiegoś ałka lub kuku? Z jakiej przyczyny kosmetyczka prosi, żeby zamknąć oczka, bo będziemy malować rzęski? Skąd pomysł, że zdrobnienie spowoduje, że zraniona osoba mniej będzie cierpiała, jeśli zamiast krwi poleci jej krewka z malutkiej ranki? Nie wiem.
Dla mnie słowa mają dużą moc. Sposób, w jaki się do innej osoby zwracamy przekazuje nie tylko to, co słowa niosą, ale też sporo tego, co "pomiędzy". Nie lubię zdrobnień, bo w mim odczuciu osoba ich używająca ma w stosunku do adresata stosunek co najmniej lekceważący. W najlepszej wierze oczywiście, z intencjami iście dobrotliwymi. Mówię do ciebie malutkimi słowami, żebyś poczuł się jeszcze mniejszy niż jesteś, a dzięki temu ja wydam ci się większa i poczujesz się bezpieczniej. Poczujesz się taki słodki, piękny, kochana i przyjemniejsza, kiedy nie płaczesz. Tak na przykład.
Nie lubię zdrobnień.


zima
O zimie pozytywnie? W sensie znaleźć pozytywne strony tego, że jest zimniej i ciemniej? Pomyślmy... O, mam! Niech będzie. Uwaga, piszę pozytyw zimy: samochód na parkingu nie nagrzewa się do temperatury 100 st.C i kierownica nie parzy w ręce, kiedy ruszasz. Fajnie, nie? 😄


zakupy
Ech, najlepiej bym się wcale do tego nie przyznawała.... I wcale nie chodzi o to, że lubię chodzić po sklepach i wydawać na prawo i lewo. Wcale nie! Powiem nawet, że wręcz przeciwnie - nie cierpię chodzić po sklepach, przymierzać, rozbierać się i ubierać, oglądać i wybierać. Bardziej chodzi tu o to, że internet tak wiele ułatwia, a ja, jak mam doła czy coś w tym rodzaju, to czuję, że jedna, mała, nowa rzecz tak wiele by zmieniła.... Nie, nie trzeba mi mówić, że to bzdura wierutna, że pustki w środku w ten sposób nie zapełnię, że to ślepa uliczka i tak dalej i tak dalej. Ja to wiem przecież. Ba! Zauważyłam już trzeźwym okiem, że trochę dużo mam tych t-shitrów, nie zdążam kolejki zrobić, a już te pierwsze są wyprane... Zaczęłam na spód stosika sobie te wyprane wkładać, żeby żadnej nie było przykro, że długi nienoszona jest 😈.
Tylko, że to takie przyjemne wejść na stronę internetową sklepu, wyszukać zajefajną koszulkę, kupić i czekać na pana kuriera. Potem otwierasz, przymierzasz - jest! pasuje! - i taka to radość. Krótkotrwała wprawdzie, ale zawsze.
No ok. Muszę znaleźć innym sposób pocieszania się w dołowaniu. Niech będzie.


żelki
Emilio, to hasło dedykuję Tobie.
Spróbujcie tylko postawić torebkę żelków przede mną. Nie da rady, nie powstrzymam się przed zjedzeniem tego pierwszego. Z całą pewnością sięgnę po żółty, pomarańczowy albo biały. Potem zapodam sobie drugiego, trzeciego, czwartego.... Lubię jeść je parami albo grupami. Mieszać w jamie ustnej na przykład zielony z białym. Albo czerwony z żółtym - czy powstanie pomarańczowy? Jedząc żelki grupami już się nie bawię w mieszanie barw. Jeśli jem grupami, to znaczy, że dojadłam się tego stadium, w którym nie kontroluję tego, co robię. Fakt, zdarzało mi się poczuć sytość żelkową, kiedy to - sama siebie zadziwiając - odstawiałam paczuszkę na bok, na później. Zdarza się najlepszym ;)


koniec