tag:blogger.com,1999:blog-22786744384484311592024-03-04T21:42:02.780-08:00pisanina.Unknownnoreply@blogger.comBlogger142125tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-26163189260399337992020-10-28T04:19:00.003-07:002020-10-28T05:40:35.595-07:00Szanowny panie J.K.Post ten jest odpowiedzią. Publiczną, choć pewnie do adresata nie dojdzie, a nawet gdyby fizycznie doszła, to.... i tak nie dojdzie. To nic. Odpowiem tak czy siak, bo sobie najzwyczajniej w świecie nie życzę, żeby ktoś mówił takie rzeczy w moim, między innymi, imieniu.<div><br /></div><div>Założę się, że sporo z was już słyszała lub czytała oświadczenie, które szanowny pan J.K. uznał za stosowne wczoraj ogłosić. Jeśli nie, odsyłam do tekstu w <a href="https://oko.press/kaczynski-wzywa-do-wojny-z-kobietami-tekst-oswiadczenia/"><b>OKO.press</b></a>. </div><div><br /></div><div>Panie J.K., postaram się odpowiadać konkretnie i w odniesieniu do Pana słów. Postaram się też mówić jasno, wyraźnie i tak, żeby mógł pan zrozumieć. Niech się pan nie obawia, nie będę agresywna, nie zamierzam pana wyzywać, nie zamierzam przeklinać, nie będę bić. Powiem panu szczerze - nie chce mi się marnować tego typu energii, żeby do pana dotrzeć, skoro pewnie i tak nie dotrę. MUSI pan jednak pewne rzeczy o mnie wiedzieć, żeby pan nie myślał, że może w moim imieniu wypowiadać się na PIS-owiskim profilu. </div><div><br /></div><div>Mówi pan, że wyrok trybunału konstytucyjnego jest zgodny z naszą Konstytucją i innego wyroku być nie mogło. Widzi pan, przeczytałam sobie po raz kolejny tę naszą Konstytucję. W czytaniu jestem całkiem niezła, nie mam też problemu z rozumieniem tego, co czytam. I wie pan co? Nie mogę tam znaleźć formuły, która mówiłaby, że nie wolno przerywać ciąży w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu. No nie ma! W ogóle nie ma nic o przerywaniu bądź nie przerywaniu ciąży. Zastanawiam się więc, w zgodzie z którą konstytucją ten wyrok zaistniał? Bo w polskiej, tej, co chyba jeszcze obowiązuje, to nie widzę. Byłabym nawet wdzięczna, gdyby mi pan przesłał ten konkretny fragment czy fragmenty konstytucji, które są podporą prawną tego wyroku. Wie pan - z podaniem numeru artykuły i tak dalej. I jeszcze najlepiej z podaniem, o której konstytucji pan mówi, bo może tutaj jest jakaś niezgodność i nieścisłość i może dlatego naród się buntuje. Bo w tej, która według mojej wiedzy jest konstytucją obowiązującą, napisane jest na przykład, że <i>"Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia"</i> (Art. 38). Znalazłam też zapis mówiący, że <i>"przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych".</i> (Art. 30). A w art. 31., w punkcie 2. konstytucja stanowi, że: <i>"każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje".</i></div><div>Tak, ja wiem, że możemy - pan i ja - spierać nad definicją "człowieka" z artykułu 38. i próbować udowadniać sobie nawzajem, że człowiek staje się człowiekiem już od poczęcia albo od urodzenia. Tylko bądźmy poważni, panie J.K., to są tylko rozmowy na temat poglądów, na temat tego, kto w co wierzy albo kto co uważa. To nie są dysputy, które mogą narzucić komukolwiek definicję "człowieka" i kazać interpretować ją tak, a nie inaczej. Pan rozumie "człowieka" tak, a ja rozumiem inaczej - kto z nas ma rację? Obawiam się, że i pan i ja mamy rację i dlatego możemy podejmować decyzje zgodnie z naszymi sumieniami, o czym zresztą konstytucja też mówi (przynajmniej ta, którą ja czytałam). O, tutaj, w artykule 53.1.: <i>"każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii"</i>.</div><div><br /></div><div>Potem powiedział pan, że mamy COVID i że ludzie gromadząc się w takiej ilości na ulicy łamią prawo i że będą miały na sumieniu życie wielu ludzi. Panie J, naprawdę? Po pierwsze przyganiał kocioł garnkowi, szanowny panie. Przecież to nie kto inny, jak pan właśnie złamał nie tak dawno prawo, idąc na cmentarz w czasie zakazu. Było tak czy nie było? Naprawdę ma pan czelność wytykać innym, że łamią przepisy? Mówi pan, że COVID. W istocie, mamy pandemię - odczuwamy jej ciężar każdego dnia, między innymi dzięki decyzjom, dość czasami niezrozumiałym i nagłym, pańskiego rządu. Ale dobra, my nie o tym. Panie J.K - zapytam - czy uważa się pan za osobę inteligentną? Tak między nami - uważa się pan? No, to proszę mi powiedzieć - czy osoba inteligentna nie przewidziała, że taka decyzja trybunału k. wzburzy sporą część społeczeństwa i że na bank - covid czy nie covid - wyjdą na ulicę? Pan, jako osoba uważająca się za inteligentną, na pewno to przewidział, nie wyobrażam sobie inaczej. No właśnie. Tak więc proszę nie mówić o zagrożeniu życia i covidzie w tej sytuacji - pan dobrze wiedział, że tak będzie. </div><div><br /></div><div>No i potem powiedział pan coś, co mnie ostro wkurzyło i popchnęło do napisania tego tekstu. Ja nawet przytoczę pana słowa, powiedział pan:</div><blockquote>"(...)z całą pewnością ten depozyt moralny, który jest dzierżony przez Kościół [katolicki oczywiście], to jedyny system moralny, który jest w Polsce powszechnie znany. Jego odrzucenie to nihilizm."<br /></blockquote><p> I jeszcze, po paru zdaniach, dodaje pan:</p><blockquote>"Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę. Ma doprowadzić do tryumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego, tak jak dotąd go żeśmy postrzegali. Tego narodu, który jest naszym narodem, który mamy w naszych umysłach i w naszych sercach. Który jest przedmiotem polskiego patriotyzmu.<br />Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę."</blockquote><div>No tu się pan zapędził. Serio. Ustalmy może jedno, zanim odniosę się do pańskich słów. Pan jest Polakiem, ja jestem Polką. Pańska polskość nie jest w niczym ani lepsza ani gorsza od mojej. Zarówno pańska, jak i moja polskość wynika z faktu urodzenia się z takich, a nie innych rodziców. Artykuł 34.1. i 2. Konstytucji mówi, że "<i>obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi. (...). Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie." </i>Ja się nie zrzekłam, póki co, pan rozumiem, że też nie. No. Więc jakby pan i ja jesteśmy w oczach konstytucji Polakami. To mamy ustalone.</div><div>I teraz tak. Jako Polka wypraszam sobie narzucanie mi tego "jedynie słusznego, katolickiego systemu moralnego". Odrzucam go całą sobą i nie ma to nic wspólnego z nihilizmem. To pan tak myśli, ale to nie znaczy, że tak jest. Musi pan w końcu to zrozumieć: pan jest jednym człowiekiem, jednym z 38 miliona Polaków. I teraz tak -będę delikatna, bo może to się okazać dla pana szokiem... Otóż to, jak pan postrzega polskość i jak ją definiuje, jest tylko pańską definicją. Owszem, są ludzie, którzy definiują ją jak pan, ale są też ludzie, którzy definiują ją inaczej. I wie pan co? ONI TEŻ SĄ POLAKAMI. Pan nie jest nawet o jeden procent bardziej Polakiem od nich. Nic a nic. Pan ma swój kościół, swój system moralny, uważa pan, że system moralny Polski to system kościoła.... Ale to pan tak uważa i nie ma to nic wspólnego z byciem prawdziwym Polakiem. Niech pan sobie daruje mierzenie wszystkich swoją miarą. Proszę przestać mówić mi, co to znaczy być Polką. Panu nic do mojej polskości.</div><div><span> </span><br /></div><div><span>Ja, proszę pana, nie mam żadnego narodu ani w sercu, ani w umyśle. A już na pewno nie tak, jak pan mi tu próbuje wmówić. Proszę się odczepić od mojego umysłu i serca. Proszę się odczepić od mojego poczucia patriotyzmu. Proszę przestać używać mnogich słów, jak: "nasz", "żeśmy postrzegali", "mamy", "brońmy". Proszę mówić za siebie, w liczbie pojedynczej. To jest pański punkt widzenia, jeden z 38 miliona punktów widzenia innych Polaków. </span></div><div><span><br /></span></div><div><span>Nienawidzę tego, co pan i pańscy ludzie robicie w Polsce. Jest mi niedobrze, kiedy słyszę o waszych decyzjach, o waszym patriotyzmie, o waszym postrzeganiu edukacji, o waszym narodzie. Staram się żyć tak, jakby tych waszych decyzji i mów świętych nie było - jakoś mi nawet idzie. Jednak teraz pan przesadził, ujął mnie w swoim systemie wartości, którego nie podzielam. Proszę mówić za siebie.</span></div><div><span><br /></span></div><div><span>Z poważaniem i tak dalej...</span></div><div><span><br /></span></div><div><span><br /></span></div><div><span>P.S. Małych i wielkich liter w tekście używałam świadomie.</span></div><div><span><br /></span></div><div><span><br /></span></div><div><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-91118659127603042632020-01-29T08:49:00.001-08:002020-01-29T08:49:22.183-08:00między nami księżniczkamiWu powiedziała, że nie mogłabym być księżniczką. Nie pasuję. Wu pewnie się zna, ma w końcu 7 lat, a kiedy ma się 7 lat, jest się ekspertką od księżniczek.<br />
<br />
W sumie trudno się Wu dziwić. Przecież niemal wszystkie dzieci wiedzą (a te pozostałe od Wu całego świata się niedługo dowiedzą), jak powinna wyglądać księżniczka. Po pierwsze, księżniczka powinna być piękna, najpiękniejsza z całego królestwa. Powinna być tak piękna, żeby ustawiał się do niej ogonek kandydatów do jej ręki (i przy okazji połowy królestwa). Po drugie księżniczka, jeśli chce być dobra, musi mieć długie blond włosy - czarne włosy mają te złe księżniczki. Te długie blond włosy mogą być zaplecione w warkocz lub rozpuszczone miękko opadać na piękne ramiona i plecy. Po trzecie - chyba oczywistym jest, że wszystkie księżniczki na świecie mają dobry wzrok. Księżniczka w okularach?! No błagam...! I w końcu po czwarte, każda szanująca się, prawdziwa księżniczka, ma gładką, alabastrową (cokolwiek to znaczy...) skórę. Od pięt po czubek głowy.<br />
<br />
I na to wszystko w świat Wu wkraczam ja. No spójrzcie na mnie. Włosów tyle, co kot napłakał - z własnej i nieprzymuszonej woli poddaję się fryzjerce z klatki obok, która górę goli "dwójką", a boki zdaje się "jedynką". Od biedy mogłabym uchodzić za blondynkę, brak warkocza jest jednak kluczowy. Wzrok mam jeszcze nie najgorszy, ale okulary muszę już nosić, co jest czynnikiem mnie dyskwalifikującym numer dwa. Skóry alabastrowej na pewno nie mam, za to co jakiś czas idę do Matuszki, coby mi wytatuowano na niej nowe dzieło sztuki. Nie, księżniczki nie mają tatuaży, tatuaże może co najwyżej mieć na ciele czarownica, a nie o nich tu teraz rozmawiamy, prawda? Może gdybym była piękna, olśniewała swoimi niebieskimi oczami i perłowymi, równymi zębami? Może wtedy byłaby dla mnie jakaś szansa?<br />
<br />
Wu jednak powiedziała wyraźnie i bez cienia wątpliwości w głosie - księżniczką bym być nie mogła.<br />
<br />
Czy ktoś się temu dziwi? Temu, że 7-letnia dziewczyna doskonale wie, jak powinna wyglądać księżniczka i nie przyjmuje do tego grona dziewczyn i kobiet, które - no nie wiem - nie są szczupłe, ubrane w sukienkę, nie mają długich włosów... i inne takie stereotypy? Skąd Wu o tym wszystkim wie? Dlaczego daje sobie prawo do rozstrzygania, kto na prawo, a kto na lewo? Nie wiem na sto procent, przypuszczam jednak, że spotkała w swoim młodym życiu wystarczająco dużo osób, zobaczyła pewną ilość filmów, obrazów i książek, usłyszała wystarczającą ilość komentarzy i stwierdzeń, żeby uwierzyć, że tak właśnie jest. Po prostu. Wu nie urodziła się z obrazem prawdziwej księżniczki w głowie, ją tego obrazu nauczono.<br />
<br />
Gdyby jakimś dziwnym zrządzeniem losu, poplątaniem czasu i niezrozumiałym dla nikogo zawirowaniem miała okazję spotkać Wu jako 7-latka, to pewnie bardzo bym się przejęła tym, co powiedziała. Przypuszczam, że pokłóciłabym się z nią o to, nie odpuściłabym tak łatwo i nie oddałabym lekką ręką mojej <i>księżniczkości</i>. Na szczęście dla mnie usłyszałam to teraz - kiedy już wiem, jak to z tymi księżniczkami jest. Kiedyś, całkiem niedługo, powiem o tym Wu, żeby i ona wiedziała o co w tym - moim zdaniem - chodzi.<br />
<br />
Bo widzisz, moja droga mała Wu, tak się składa, że mogę być tym, kim tylko zechcę, nawet księżniczką. Nie przeszkodzi mi w tym mój wygląd. Jeśli będę chciała, to będę łysą, wytatuowaną księżniczką w okularach. Nie żebym chciała - w sumie nie bawi i nie pociąga mnie taka perspektywa - natomiast mogłabym, gdybym tylko miała na to ochotę. Zresztą ty też możesz nigdy nie przestać być z książęcego rodu, jeśli takie będzie twoje pragnienie. Nawet jeśli przytyjesz, nawet jeśli wygodniej będzie ci w spodniach i NAWET jeśli opuści cię kiedyś twój książę. Zawsze będziesz mogła być księżniczką, bo podobnie, jak wszyscy ludzie na tym świecie, możesz być tym, kim chcesz. I ja też. I Ona, On, a nawet tamten Pan z tamtą Panią. I jeszcze coś ci powiem, jak już tak do ciebie mówię. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego, jak prawidłowy wygląd księżniczki. Serio. Ktoś kiedyś wymyślił jej obraz, ktoś inny go jeszcze upiększył, a ktoś następny sprzedaje to teraz jako wzór księżniczki na całym świecie. Nieźle na tym zarabia, wiesz? Ludzie to kupują. Kupują dla siebie, dla swoich córek, dla wnuczek, dla koleżanek. Nie wiem, dlaczego. Ja bym na przykład tego nie kupiła, nie teraz, choć przyznaję, że jak byłam w twoim wieku, to wszystko bym oddała, żeby ktoś mi taki wzór księżniczki podarował. Takie przebranie. Żebym mogła udawać, że jestem taka, jak reszta księżniczek od tego sprzedawcy.<br />
<br />
Wu, mogę być kim tylko zechcę. Urodziłam się taka, a nie inna i pewnych rzeczy w swoim wyglądzie zmienić nie mogę, za to te, na które mam wpływ będę aranżowała tak, jak mi się podoba. I - niech Czytający będą mi świadkiem - jeśli zechcę być księżniczką, to nią będę.<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8uBeFEsz5PUMADJntG2zUZShQXCONWKgliIROEQ3vHkQb4bNDuUXb2kh12kFyScIEw41QJngVADtfu_bAqVdzfomGTNUmvpZlEX4HgO0VXU3832GVQJH3Nx7wq87VImoSl5JQMctwhihm/s1600/84348448_2577060899242565_2577631692210569216_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8uBeFEsz5PUMADJntG2zUZShQXCONWKgliIROEQ3vHkQb4bNDuUXb2kh12kFyScIEw41QJngVADtfu_bAqVdzfomGTNUmvpZlEX4HgO0VXU3832GVQJH3Nx7wq87VImoSl5JQMctwhihm/s640/84348448_2577060899242565_2577631692210569216_n.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">rys. Kamil - mój syn :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-61399471132675399682019-08-04T09:50:00.001-07:002019-08-04T09:50:11.732-07:00powrót do przeszłości<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pani Ewo, chciałabym umieć pisać tak, jak Pani. Wiem, że jest to niemożliwe i to nie tylko dlatego, że ma Pani ogromny talent, ale też dlatego, że moje doświadczenie życiowe jest diametralnie inne od tego, jaki był i jest Pani udziałem. Dorastałyśmy w różnych czasach, miejscach, na próżno szukać w naszych rodzinach jakichkolwiek podobieństw. Nawet pseudonimu swojego nie miałam, podczas gdy w Pani rodzinie każdy miał swoje własne, rodzinne imię. Pisząc zastanawiam się, z jakimi odczuciami skończyła Pani <i>Feluniego</i>, ostatnią książkę o swojej rodzinie. Czy więcej jest w Pani smutku, tęsknoty za ukochanymi czy raczej wspominając Łapkę, mamę i Piotrusia odczuwa Pani spokój połączony z nostalgią?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Książka <i>Frascati</i> przyciągnęła mój wzrok w bibliotece, kiedy szukałam na półkach czegoś do poczytania. I choć czytałam już tą książkę parę lat temu, to pomyślałam, że przeczytam ją jeszcze raz. Teraz jestem przecież już nieco inna, trochę inaczej patrzę na różne rzeczy i trochę więcej wiem. W domu dość szybko otworzyłam tą książkę i znowu przepadłam. Mimo, iż opowiada Pani o - w sumie - smutnych, naznaczonych wojną, chorobą psychiczną i tajemnicami przeszłości dziejach swojej rodziny, to weszłam w ten świat z jakąś chorą przyjemnością. Wtuliłam się w kąt pod fortepianem w Waszym pokoju i obserwowałam Wasze życie z ekscytacją, jaką pewnie odczuwają nieuleczalni podglądacze. Czasami nawet Pani zazdrościłam... Rozmów z Łapką, bliskości, jaką miała Pani z ojcem. Zabaw z Piotrusiem, Waszej godnej pozazdroszczenia swobody, z jaką posługiwaliście się słowami. Och, ile bym dała, żeby tak jak Pani znaleźć w starym bucie zdjęcia z przeszłości rodziców, stare dokumenty, wspomnienia, adresy... Zazdrościłam Pani tej podróży w przeszłość, wchodzenia we wciąż stojące budynki, które były świadkami życia Pani rodziców.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Bałam się za to o Panią, kiedy Łapka umarł i została Pani sama z mamą i bratem. Nie wiem, czy dałabym radę udźwignąć psychiczną chorobę bliskich mi osób z taką siłą. Nagłe odloty Pani mamy, kiedy wydawało się jej, że jest gdzie indziej i kiedy indziej. Próby samobójcze Piotrusia, wieści o tym, jak jest traktowany w zamkniętym zakładzie w Tworkach... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaraz po <i>Frascati</i> znalazłam w bibliotece <i>Feluniego</i>, później jeszcze raz przeczytałam <i>Goldiego</i> - jedyną z tych trzech książek, którą mam w moich skromnym zbiorze książek. To była trudna i zarazem piękna podróż. Smutna i zarazem przyjemnie otulająca. Podróż wymagająca skupienia, a jednocześnie rozluźniająca. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chciałabym kiedyś pójść na Frascati - czytałam w Wikipedii, że jeszcze coś tam jest. Może nadal stoi tam kamienica, w której mieszkaliście? Chciałabym usiąść na ławce, która była ulubioną ławką Pani mamy, ale coś czuję, że tej ławki to już raczej tam nie ma. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chciałabym przeczytać te książki jeszcze raz...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chciałabym umieć i móc napisać podobną książkę o mojej rodzinie...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiigtOjhUKQgvsMFS_K0PumZLeABBgKyobgTEV6k3YnKoR1vTy79zwAfceARDUJDHeFA0k23W60ppt8LTdzhz5GXPrz_dO9Btcj_4Ur9qzTromt2cXL92HgWHkadaU_8wu6_N0k5_9THZUz/s1600/20190731_100242.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1090" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiigtOjhUKQgvsMFS_K0PumZLeABBgKyobgTEV6k3YnKoR1vTy79zwAfceARDUJDHeFA0k23W60ppt8LTdzhz5GXPrz_dO9Btcj_4Ur9qzTromt2cXL92HgWHkadaU_8wu6_N0k5_9THZUz/s400/20190731_100242.jpg" width="272" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoh6z6juoSqAfGJNZqmh7_5MH-lk518Y6igkrG9w2bD4glkQcoDwfo5F0F6BptTLyg7KW-VZTEB0SKYWEdljjHRG4nZm_f-8GgxoLfzlVwlpo8OXnJptrMQQIHjRs0aoYH0UFPk-baBwBN/s1600/20190803_173614.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1122" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoh6z6juoSqAfGJNZqmh7_5MH-lk518Y6igkrG9w2bD4glkQcoDwfo5F0F6BptTLyg7KW-VZTEB0SKYWEdljjHRG4nZm_f-8GgxoLfzlVwlpo8OXnJptrMQQIHjRs0aoYH0UFPk-baBwBN/s400/20190803_173614.jpg" width="280" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdbyJHiXBuD_kqiNSyMbf13u1j67a5NdEfe3EbphMxzodL1WX6qtJ6F_LzFvFlJg1E8FyrMNR39aT3Te3fOoAtOF_k6PQTkDFa7YVH1o4QpU2L14ToMCvTdsGzjummEJYvAy6eSiZmk7_9/s1600/20190804_175342.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1118" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdbyJHiXBuD_kqiNSyMbf13u1j67a5NdEfe3EbphMxzodL1WX6qtJ6F_LzFvFlJg1E8FyrMNR39aT3Te3fOoAtOF_k6PQTkDFa7YVH1o4QpU2L14ToMCvTdsGzjummEJYvAy6eSiZmk7_9/s400/20190804_175342.jpg" width="278" /></a></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-44501709539835345402019-07-25T11:34:00.001-07:002019-07-25T11:35:41.307-07:00żaden tytuł nie przychodzi mi do głowy<i>W tekście używać będę formy żeńskiej, bo jest to bliższe mojemu doświadczeniu i tak mi jest po prostu łatwiej. Mam jednak świadomość, że sprawa w tekście poruszona dotyczy także chłopców i mężczyzn - chcę, żebyście wiedzieli, że o tym wiem. </i><br />
<br />
<br />
Wyobraź sobie, że powoli, z każdym dniem, odkrywała w sobie niesamowitą siłę. Do tej pory czuła, że jest taka sobie, bardziej nijaka, niż jakaś. Często odczuwała lęk - przychodził nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego, zupełnie jakby bez kontekstu. Zamykała się w pokoju i czuła, że do niczego to wszystko nie prowadzi. A teraz? Teraz jest jakoś inaczej, czuje to wyraźnie? Niby jest jej mniej, a jednak jakby siła jej wewnętrzna rosła odwrotnie proporcjonalnie do jej masy. Tego, co widać jest mniej, za to tego, czego oni nie widzą, a ona fizycznie doświadcza - to rośnie w siłę. Niesamowite, prawda? Nagle poczuła, że ma w sobie moc, że nic nie jest w stanie stanąć na przeszkodzie jej pragnieniom. Kto by pomyślał, że to takie proste?! Wkładasz ubrania w coraz mniejszym rozmiarze i widzisz na własne oczy, że jesteś coraz mocniejsza. Niepokonana. Niezależna. Gotowa stawić czoła całemu światu. Teraz już ma cel, nie czuje pustki, kiedy siedzi sama w pokoju, już nie jest nijaka, o nie! Jest bardzo konkretna, bardzo zdecydowana. Jej kontury nie rozmywają się w mało wyraźną plamę bez charakteru. Teraz ma bardzo jasno, widocznie i ostro zarysowane granice, jej ciało jest zbite, mocne, skupione. Przez te granice inni nie przejdą tak łatwo, nie ma do niej łatwego dostępu, ale dzięki temu wie, że wszystko w jej życiu zależy tylko od niej. Nareszcie!<br />
<br />
<br />
A może jest inaczej. Może wcale nie chodzi jej o to, żeby być wyraźniejszą. Może wręcz przeciwnie - tak bardzo przerażają ją ludzie, że robi wszystko, żeby być jak najmniej widoczną. Szczególnie dla mężczyzn. To stawanie się kobietą, ich spojrzenia, rozmowy o seksie. Nie wie, dlaczego, ale jak przechodziła obok grupy chłopaków czy mężczyzn na osiedlu, to miała wrażenie, że gapią się na nią niebezpiecznie. Nie, nie jak na ładną kobietę, ale jak na obiekt, z którym można uprawiać seks. Nigdy nikt jej niczego takiego nie powiedział, nie była zaczepiana, ciągle jednak - może to jakieś przekleństwo nad nią wisiało, może kara za jakieś jej przewinienia - ciągle czuła strach przechodząc obok facetów czy faceta. Musiała coś z tym zrobić, z tym ciałem, które przyciągało spojrzenia. Kiedy okazało się, że może z powrotem zamienić je na ciało dziewczynki, bez dużych piersi i widocznych bioder, nie wahała się ani chwili. Była gotowa na każde poświęcenie, byle by tylko na nią nie patrzyli. Teraz już się nie boi. A nawet jeśli czasami przejdzie jej po brzuchu jakiś trach czy niepewność, to zaraz przypomina sobie, jak wygląda, oddycha z ulgą i śmieje się z samej siebie, że taka głupia myśl przyszła jej do głowy. <i>Na ciebie?</i> - mówi wtedy sama do siebie - N<i>aprawdę myślałaś, że gapią się na CIEBIE?</i><br />
<br />
<br />
Istnieje też możliwość, że musi być najlepsza. Jeśli nie jest najlepsza, grunt usuwa się jej spod nóg. W czym? We wszystkim, w niczym, nieważne w czym. Musi być z przodu, odznaczona, wyróżniona, najlepsza. Jest to dla niej diabelnie ważne, choć raczej nie mówi o tym głośno. Chce być najlepsza, ale nie chce, by inni uważali, że się przed nimi chwali, że się afiszuje. W skromności, w zaskoczeniu, że znowu jej tak dobrze poszło, też musi być najlepsza. Nie umie inaczej. Zdarzyło jej się parę razy doświadczyć klęski, drugiego, a nawet trzeciego miejsca. W takich momentach miała wrażenie, że staje się nikim, zerem, że nie ma w niej niczego wartościowego, ze zawiodła nieokreślonych <i>wszystkich</i>. To nie było dla niej dobre, niszczyło wszystko, co zbudowała i musiała zaczynać od początku. Na szczęście w którymś momencie odkryła KONTROLĘ. To było to. Kontrolując była najlepsza. Nie tracąc kontroli nie traciła poczucia władzy. Kontrola trzymała ją na podium, stale na pierwszym miejscu. Wystarczyło się nie poddawać, kompromisy były wykluczone, odpuszczanie nie wchodziło w grę. To tak, jakby ciągle dostawała od kogoś pochwały, była na najwyższym poziomie, a reszta <i>klasy</i> była daleko, daleko w tyle. Mogła spokojnie spać wykonawszy swoje obowiązki tak, jak należało.<br />
<br />
<br />
Pewnie gdzieś tam na świecie jest jeszcze on i ona, którzy czują inaczej, szukają czegoś innego. Pewnie tak. Każdy z nich ma oczywiście chwile "słabości", złe dni, ciemne i puste. To jednak nie szkodzi, bo każda, każdy z nich ma gdzie wrócić. Każda, każdy z nich już zna to miejsce, gdzie jest w miarę bezpiecznie, kąty są znajome, zdarzenia przewidywalne i nie ma się czego bać.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">T</span>eraz, Czytelniczko, Czytelniku - wyobraź sobie, że jesteś kimś z rodziny tej osoby. Może rodzicem, może rodzeństwem. A może jesteś jej najbliższą przyjaciółką, mężem, żoną, partnerem. Wyobraź sobie, że ta osoba jest dla ciebie ważna. I co, myślisz, że talerz z zupą tu pomoże? Naprawdę uważasz, że to, czego ona potrzebuje, to słyszeć, jak bardzo jest chuda i powinna jeść? Chcesz wejść do jej świata przekupując kawałkiem ciasta? A może zdarzyło ci się powiedzieć, że jest głupia, bo żeby wyglądać jak modelka robi z siebie szkaradztwo?<br />
Wiem, wierzę, że miałaś/miałeś bardzo dobre zamiary, ale...<br />
<br />
Pomyśl jeszcze raz...<br />
<br />
Nie, anoreksja nie wynika z chęci wyglądania jak modelka. Nie, wpychanie jedzenia na siłę nie pomoże. Nie pomoże też zachęcanie, proszenie, zaklinanie, krzyczenie czy robienie z siebie ofiary nieposłusznej córki/przyjaciółki/żony/męża.... Przykro mi. To się nie uda. To tak nie działa.<br />
<br />
Co działa? Obawiam się, że nie jestem pewna. Może zapytaj, co jej to daje, dlaczego tam jest jej lepiej, niż tutaj. A potem spróbuj pomóc jej poszukać tego, czego potrzebuje w miłości do samego siebie. Jeśli chcesz... Bo wiesz, to będą długie, bardzo długie poszukiwana.<br />
<br />
<br />
<br />
<i style="font-size: small;">Bardzo chciałam to napisać. Czuje potrzebę włączenia się. To mój pierwszy krok. Dziękuję za przeczytanie :)</i><br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-69359882748297107832019-05-25T08:42:00.003-07:002019-05-25T08:42:34.408-07:00w najnowszym numerze<h2>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rady Pani Ady</span></h2>
<h3 style="text-align: center;">
Masz problem? Potrzebujesz pomocy, rady, wskazówek? Napisz do naszej redakcji, a nasza specjalistka od wszelkich spraw ludzkich, Adrianna Edwajs, na pewno nie zostawi Ciebie bez odpowiedzi. </h3>
<div style="text-align: center;">
Dzisiaj przytaczamy list od Czytelniczki, która prosiła o anonimowość.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i>Pani Ado, piszę, bo sumienie zaczyna gryźć mnie tak mocno, że nie daję już powoli rady. Sprawa, którą chcę poruszyć jest natury delikatnej, z oczywistych więc względów nie poruszam jej ani w obecności mojego męża, ani w obecności koleżanek z pracy. Chcę zaznaczyć, że ja i mój mąż tworzymy szczęśliwy związek, mamy dwójkę wspaniałych dzieci i nie chcę, żeby sprawa, z którą się borykam w jakikolwiek sposób naruszyła ten układ. </i></div>
<div>
<i>Pani Ado, moim problemem są książki, w których głównymi bohaterami są agresywni, pozbawieni uczuć mężczyźni. Zaczęło się od książek o panu Greju, którą to czytając poczułam niepokojące podniecenie. Oczywiście nie powiedziałam o tym mojemu mężowi, co się działo w mojej głowie w niej pozostało. Po przeczytaniu trzech części poczułam pustkę, tęsknotę jakby, więc zaczęłam szukać innych książek z męskim bohaterem, który nie cofa się przed niczym, jeśli chce zdobyć kobietę. Nie interesują mnie ckliwe romanse, prawdziwe miłości i opisy romantycznych pocałunków. Szukam przemocy, siły i dzikiego seksu. To jest jak uzależnienie. Potrafię obudzić się w środku nocy, wymknąć się z łóżka i czytać do samego rana. Mój mąż niczego nie podejrzewa, fantazje, które dzieją się w mojej głowie są oczywiście poza jego zasięgiem. Jeśli pyta Pani o nasze pożycie, to jest ono - że tak to ujmę - w normie, satysfakcjonuje nas oboje. Pani Ado czy ja jestem zboczona? Czy to co robię jest zdradą? Czy powinnam powiedzieć o tym mężowi? Ostatnio zaczyna mi się pogarszać, bo oprócz książek szukam seriali, w których psychopaci (mężczyźni oczywiście) są gotowi do każdej zbrodni i każdego okrucieństwa w imię chorej miłości. Zaczynam podejrzewać, że może coś zaczyna się dziać z moją głową, że może potrzebuję pomocy specjalisty? Dlatego piszę do Pani, czuję, że Pani może mi pomóc, że wie Pani, co powinna zrobić kobieta w moim położeniu. </i></div>
<div>
<i>Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.</i></div>
<div>
<i>Krystyna z B.</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pani Krystyno, dziękuję, że zaufała Pani mi i naszej redakcji. Wykazała się Pani ogromną odwagą pisząc do nas w sprawie tak delikatnej i - jak się domyślam - bardzo dla Pani trudnej. Wydaje mi się, że szukając książek z okrutnym, agresywnym i władczym bohaterem, szuka Pani tak naprawdę urozmaicenia swojego pożycia seksualnego. Swoje pożycie z małżonkiem ocenia Pani jako <i>w normie</i>. Czy nie czuje się Pani nim nieco znudzona? Czy seks przynosi Pani satysfakcję tak silną, jakiej Pani naprawdę potrzebuje? Rekompensowanie sobie nudy w łóżku książkami i serialami jest dosyć powszechne wśród kobiet, które bojąc się urazić swojego partnera, nie mówią mu, że potrzebują zmiany. Czy tak jest w Pani przypadku?</div>
<div>
Krystyno (pozwolisz, że będę się do Ciebie zwracać po imieniu?), porozmawiaj ze swoim mężem. Kobiety też mają prawa do satysfakcjonującego pożycia, a nuda w oczywisty sposób temu nie sprzyja. Nie bój się powiedzieć mężowi, czego potrzebujesz. Kto wie, może on też potrzebuje zmiany?</div>
<div>
Krysiu (pozwolisz, że będę tak do Ciebie mówić?), kobiety zwykło się uczyć, że najważniejsze jest zaspokojenie swojego męża. Coraz odważniej jednak odkrywamy, że nasza przyjemność też jest ważna. Twoja, Krysiu, też. Powodzenia!</div>
<div>
Ada</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czytelniczka, której list został wydrukowany w numerze, dostanie od nas zestaw kosmetyków <i>Czysta przyjemność</i>. Gratulujemy!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-68120641110414102702019-02-08T05:06:00.001-08:002019-02-08T05:06:08.999-08:00tydzień świraCałe szczęście, że słońce świeci. Gdyby do tego wszystkiego jeszcze pochmurność mnie otaczała, zwariowałabym. Od poniedziałku tkwię na opiece nad dzieckiem chorym. Junior się rozchorował, jak na niego dość spektakularnie. Już nie pamiętam, kiedy był chory, a kiedy był TAK chory, to już w ogóle.<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Ta opieka nie działa na mnie dobrze.</span><br />
<br />
Patrzenie na Juniora totalnie pozbawionego jakichkolwiek sił odbiera siły również i mnie. Moja lękliwa część w takich chwilach po prostu rozkwita. <i>A jak mu nigdy nie przejdzie? Co ja zrobię, jeśli do poniedziałku nie wyzdrowieje? Nie chcę być dłużej na opiece! A jak w nocy się obudzi i będzie mnie potrzebował? Nie, nie mogę wyjść z pokoju, muszę tu siedzieć i być blisko - na wszelki wypadek. Dam radę bez spania, przecież to żadna sztuka. Nie, nie wolno mi zasnąć....</i> I tak dalej, coś w ten deseń. Godzina za godziną, dzień za dniem - dzień świstaka normalnie.<br />
<br />
Siedzenie w domu bardzo służy za to mojemu niskiemu poczuciu własnej wartości (NPWW). Rośnie skubane, karmione moim poczuciem bycia bezużyteczną. <i>Przecież powinnam być w pracy. Nie mogę tak po prostu nie pracować i zmuszać tym samym innych, żeby pracowali za mnie. Przecież nic mi nie jest! A jak poradzą sobie lepiej teraz, kiedy mnie tam nie ma niż wtedy, kiedy bym w pracy była? Jeśli okaże się, że jestem niepotrzebna?! Zbędna??!!</i> NPWW rośnie w siłę, rozgaszcza się we mnie widząc, że nikt mu nic nie zrobi. A co! Niech się trochę pognębi! Ja tu posiedzę, kawę dobrą wypiję i trochę sobie popatrzę.<br />
<br />
A teraz niespodzianka! W środę do chorego Juniora dołączył ze swoją chorobą Myster! Tadaaam! Fajnie, nie? Teraz tylko ja i Psica jesteśmy w tym domu zdrowe. I choć sytuacja wydaje się dość dramatyczna, to nie pozwólmy, żeby te minusy przysłoniły nam pewne plusy. Fakt, że Myster jest w domu umożliwił mi wyjście do biblioteki - Juniora bałam się zostawiać samego w stanie, w którym niczego nie da się przewidzieć. Mogłam też pojechać do empiku odebrać zamówione dla Juniora podręczniki. Ba! wybrałam się nawet do fryzjerki w klatce obok i powiedziałam, że ma być jeszcze krócej. Na głowie znaczy ;). Czyż to nie luksus? Móc wyjść z domu, gdzie wirus wirusa wirusem pogania? Zainteresowanych informuję, że ja trzymam się dobrze - nie zachorowałam i nie zamierzam chorować. Zdaje się, że Psica ma podobne plany.<br />
<br />
Innym plusem tego tygodnia jest to, że wyrabiam się w dzwonieniu do innych ludzi. Konkretnie na infolinię. Infolinię "InPostu", jeśli chodzi o ścisłość. Od poniedziałku zarówno dzielnie, jak i bezskutecznie walczę o to, żeby jakiś kurier wyjął z paczkomatu paczkę, którą tam nadałam i puścił ją w świat (a konkretnie do Warszawy, gdzie czeka kobieta, która kupiła ode mnie puder). Aaaaa!!! Co za beznadzieja. Zaczynam wierzyć w to, że ten puder będzie tam tkwił w nieskończoność, że nie dostanie go ani Warszawianka, ani ja. Jak grochem o ścianę. Biedne kobiety po drugiej stronie linii piszą kolejne ponaglenia, wysłuchują z wyuczoną uprzejmością moich coraz bardziej zniecierpliwionych słów - i nic się nie zmienia. Dzisiaj znowu zadzwonię. Niedługo pyknie mi tydzień tego wydzwaniania - może by to jakoś uczcić? Pójdę pod paczkomat i wypiję za jego zdrowie - niech mu mrozy straszne nie będą. Szlag!<br />
<br />
W bibliotece udało mi się dorwać książkę, której czytanie od pierwszej strony wzbudza we mnie ekscytację, zaciekawienie i daje mi wielką przyjemność. To <b>"</b><i><b>Uporczywe echo. Sztetl Konin. Poszukiwanie."</b> </i> Theo Richmonda. Nie miałam pojęcia, że istnieje książka mówiąca o losie ludności żydowskiej, która mieszkała w Koninie. I to spora książka. Napisana tak, że chce się czytać. Łał! To ja po Lublinach i Łodziach jeździłam nie wiedząc, że w moja rodzinna miejscowość kryje w sobie takie historie. Zamierzam to przeoczenie naprawić - najpóźniej w te wakacje wybiorę się do starej części Konina i pójdę tam, gdzie - jak pisze autor - <i>(...)jedna z pierwszych gmin żydowskich w Polsce zapuściła korzenie, rozkwitała i w minionym wieku zginęła (...). </i>Nie mogę się doczekać.<br />
<br />
I to tyle z frontu. Z pokoju Juniora dobiega mnie regularne kaszlenie - znaczy, że żyje. Myster w ciszy patrzy się w monitor komputera - znaczy nie jest z nim tak źle ;). Psica śpi tutaj, obok mnie, przyjemnie mnie ogrzewając. Jakoś to będzie. Pozdrawiam :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-62844317761814423842019-01-18T11:02:00.001-08:002019-01-18T11:05:28.452-08:00#StopNienawisciJoanna Ostrowska "<i>Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w trakcie II wojny światowej"</i>.<br />
R.M. Romero "<i>Lalkarz z Krakowa".</i><br />
Heather Morris "<i>Tatuażysta z Auschwitz".</i><br />
Ka-Tzenik 135633 "<i>Dom lalek".</i><br />
David Grosman "<i>Patrz pod: Miłość".</i><br />
<br />
W podręcznikach do historii napisane jest, że w czasie II wojny światowej Polacy walczyli bohatersko, z poświęceniem, z miłości do ojczyzny i cześć ich pamięci.<br />
<br />
Na różnych przemówieniach w związku z tą czy tamtą rocznicą tej czy innej bitwy czy wojny prezydenci, premierzy i inni ministrowie głoszą chwałę polskich żołnierzy, którzy z poświęceniem, bohatersko stawiali czoło wrogom naszej ojczyzny. Starsze osoby, siedzące w pierwszych rzędach nazywa się bohaterami, oddaje się im cześć, obwiesza medalami.<br />
<br />
Powstanie Warszawskie wspomina się urządzając widowisko. Ot, ludzie przebierają się za powstańców i odtwarzają wydarzenia tamtego sierpnia. Taka zabawa w wojnę, żeby uczcić i nie zapomnieć.<br />
<br />
W jakimś przedszkolu dzieci zostały przebrane za żołnierzy, uzbrojono je chyba w jakieś atrapy broni i tak odwalone klepały apel z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości.<br />
<br />
Każda uzbrojona chwila z naszej przeszłości, każde wysadzenie, każdy mord, przemoc, nienawiść, poniżanie człowieka przez człowieka są w naszym kraju przypominane, gloryfikowane, oddaje się im pokłon, dekoruje się je wieńcami, stawia się im pomniki.<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie rozumiem.</span></b><br />
<br />
To tak, jakby wojna była czymś, co nadaje sens życiu człowieka. Tak jakby tylko dzięki wojnie można było zostać bohaterem. Młodym ludziom mówi się niemal, że wojna uszlachetnia, że obudziła w nas odwagę do czynów godnych corocznego czczenia. Mówi się im, że był (jest?) ktoś taki, jak wróg, który ma w sobie wszystko, co złe. Nie każe się młodym ludziom o tym zapomnieć, tak jakby ten wróg tylko gdzieś tam usnął na jakiś czas, zniknął na chwilę . Nie pozwala się tym młodym ludziom zapomnieć, że CI Niemcy, właśnie, tak - ci sami, co tak niedaleko nas mieszkają, że to właśnie oni byli tymi złymi, podczas gdy my jesteśmy tymi dobrymi.<br />
<br />
Nie rozumiem. Dlaczego nikt nie mówi głośno, że wojna to zło? Dlaczego nie głosi się przed pomnikami, że nienawiść prowadzi do wojny? Dlaczego nie maszeruje się ulicami z hasłami szacunku, tolerancji, wdzięczności za życie - tak żeby wyparły pamięć wojny, bohaterstwa, cmentarzy? Dlaczego nie mówi się o tym, że jeśli będziemy dzielić się na lepszych i gorszych, to wojna może się powtórzyć? Że dopóki będziemy mówili, że jesteśmy <b>my</b> i są jacyś <b>oni</b>, to będziemy usprawiedliwiać wszelką nienawiść? Dlaczego nie mówi się młodym ludziom, że wojna to wielkie gówno i że musimy zrobić wszystko, żeby o takim traktowaniu drugiego człowieka zapomnieć?<br />
<br />
Nie rozumiem. Po co nam ta chora pamięć? Po co bije się tyle medali? Dlaczego o wojnie mówi się w wielkich, wzniosłych słowach? Jak to możliwe, że wojna gromadzi prezydentów, premierów i innych ministrów w jednym miejscu, jakby była kimś ważnym?<br />
<br />
Znalazłam w <a href="https://www.newsweek.pl/opinie/men-zdecydowal-ze-w-podrecznikach-bedzie-tylko-historia-polski-bez-historii/7ftktnb" target="_blank">necie</a> opinię <span style="background-color: white; font-family: inherit;">nauczycieli Anny Dzierzgowskiej i dr Pawła Laskowskiego. Podkreślają oni: „<b>O tym, jak niewychowawcze - i jak sprzeczne z zasadą wychowywania w duchu pokoju - jest bezrefleksyjne wpajanie szczególnego podziwu dla żołnierzy, chyba nie trzeba przekonywać</b>”.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Post ten zaczęłam od kilku tytułów książek, które w ostatnim czasie przeczytałam. Są o ludziach, którzy żyli w czasie wojny. </span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O kobietach, które zmuszano do prostytuowania się w burdelach dla żołnierzy. Po wojnie ludzie golili tym kobietom głowy na łyso i gnali z wyzwiskami przez ulice. Bo nie pasowały do obrazu bohaterki. </span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O miłości w obozie koncentracyjnym. Żeby móc się spotkać na osobności, trzeba było przekupić strażnika. A żeby mieć coś na łapówkę , trzeba były kombinować. A później trzeba było spojrzeć sobie w lustrze w oczy...</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O życiu w getcie, miejscu, gdzie spędzono ludzi wbrew ich woli i kazano mieszkać na małym metrażu z obcymi ludźmi. Gdzie w każdej chwili mógł wpaść żołnierz i w ramach łapanki zabrać w przerażające nieznane. Gdzie ludzie chowali kawałek chleba, żeby móc się podzielić nim z kimś z rodziny.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O życiu po wojnie, kiedy niby pokój i wolność, ale jednak człowiek czuje się osaczony. Boi się. Nie może spać. Opycha się kolacją, bo zaznał głodu - aż do otyłości. O życiu, gdzie tajemnice, zmowa milczenia paraliżują i nie pozwalają niczym się cieszyć.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O strachu.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Głodzie.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Śmierci.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Uciekaniu.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">Ukrywaniu się.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;">O wojnie.</span><br />
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"><br /></span>
Przeczytaj jedną z tych książek. Albo inną. Musimy przestać chwalić się wojnami i bohaterami, musimy okazać młodym ludziom miłość, tolerancję, piękno i różnorodność świata.<br />
Żeby już nigdy więcej....<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-7402984855203898102019-01-17T09:26:00.004-08:002019-01-17T09:26:41.890-08:00#rozmowyzsynemIdziemy razem przez miasto. Rzadko się to zdarza, żebyśmy tak razem szli, bo mój syn nie jest miłośnikiem świeżego (???) powietrza. Dzisiaj ze mną wyszedł, bo czasami tak ma - chyba lubi mieć to poczucie spełnionego obowiązku i od czasu do czasu wychodzi ze mną na drugą stronę ściany. Jest nawet przyjemnie, nie pada, słońce świeci - da się tak iść przez to miasto. Przy sklepie, który właśnie mijamy stoi para, mężczyzna i kobieta pogrążeni w rozmowie ze sobą, elegancko ubrani i grzecznie się do siebie uśmiechający. Przed nimi stoją dwa stojaki z materiałami traktującymi o ich poglądzie na świat, wiarę i koniec wszystkiego.<br />
- Ja bym się wstydził tak stać na ulicy - zagadnął syn.<br />
- No, ja chyba też - odpowiadam - nie nadawałabym się do takiego zadania.<br />
- A kim oni w ogóle są?<br />
- To Świadkowie Jehowy. Jeden z różnych kościołów, jakie działają w Polsce.<br />
- A ty mamo wierzysz? - nie "skąd się biorą dzieci?", nie "co to jest podpaska?", tylko pytaniem o wiarę zastrzelił mnie mój syn.<br />
- Mhm..., to trudne pytanie. Z jednej strony nie umiem jakoś powiedzieć, że nie wierzę, ale też nie praktykuję żadnej wiary, nie należę do żadnego kościoła. Jakoś układam sobie życie bez tego wszystkiego.<br />
Idziemy chwilę w milczeniu. Ja sobie myślę o czymś tam, syn myśli o czymś swoim. Parę za stojakami mamy już daleko za sobą. W pewnym momencie z mojej lewej strony pada kolejne pytanie:<br />
- Skąd wiadomo, co jest prawdą?<br />
Szlag! Że też musieli ustawić się z tymi swoimi gazetkami właśnie tutaj, właśnie teraz.<br />
- Moim zdaniem nikt tak naprawdę nie wie, co jest prawdą. Dla Świadków Jehowy prawdą jest to, w co oni wierzą. Dla katolików prawdą jest to, w co oni wierzą. Tak jest z każdym kościołem. Są też ludzie, którzy nie wierzą w żadnego boga - i oni też są przekonani, że znają prawdę. Kto miałby powiedzieć ludziom, co jest jedną, obiektywną prawdą? No nikt. I chyba dlatego na świecie jest miejsce dla każdego człowieka, bez względu na to, co jest dla niego prawdziwe.<br />
- No właśnie. Niektórzy mówią, że człowiek pochodzi od małpy, inni, że stworzył go Bóg. Mój kolega mówił, że to Bóg doprowadził do wielkiego wybuchu i tak powstał świat. Wiesz, takie dwa w jednym.<br />
- Kto wie, może ma rację. A może nie - chyba nigdy się tego nie dowiemy.<br />
- Ja nie czuję potrzeby chodzenia do kościoła.<br />
- W porządku.<br />
- Nie wiem, czy w coś wierzę czy nie.<br />
- I tak jest dobrze. Masz prawo do szukania swojej prawdy tak długo, jak długo nie krzywdzisz tym innych. Dla ciebie też jest miejsce na tym świecie.<br />
- I dla Psicy.<br />
- I dla Psicy też.<br />
<br />
<br />
<br />
P.S.<br />
<i>Ta rozmowa nigdy nie miała miejsca, choć istnieje możliwość, że jej fragmenty pojawiły się w naszych rozmowach. To taka próba szukania sposobu na pokazanie dziecku, że każdy ma prawo być takim, jakim jest - tutaj akurat bez względu na wyznawaną bądź nie wiarę. Ot, taka moja wewnętrzna potrzeba. O dziwo, wyszło mi na to, że wcale nie potrzeba tutaj używać wielkich słów.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-69211963302017649822018-11-18T05:15:00.002-08:002018-11-18T05:15:26.471-08:00poważnie o lalkachPrzyklejona do żeber kaloryfera próbuję sobie przypomnieć swoje zabawy lalkami. Wierzyłam, że są żywe? Nie, raczej nie. Mhm.... wkładałam jednak w ich usta słowa, w ich głowy wkładałam myśli, w przekonaniu, że zmarzną ubierałam je cieplej w chłodne dni. Czyli jakby wierzyłam, że są żywe. Albo inaczej - pozwalałam im w doskonały sposób zastępować mi brak takiej czy innej osoby i nie miało wtedy znaczenia, że są zbudowane z plastiku. Po prostu się nimi (z nimi) bawiłam. Co ciekawe - żadne ze spotkanych dzieci czy dorosłych nie widziało niczego dziwnego w tym, że traktuję je jak istoty żywe. Z tymi pierwszymi zresztą tworzyliśmy świat, w którym wszystkie nasze zabawki miały status żywych, pełnoprawnych towarzyszy zabaw. Żadnej Ameryki zresztą nie odkrywam - pokażcie mi dziecko, które nie tworzy swojego świata przy udziale istot, które dziecko uważa za żywe, widzialne, w które nierzadko samo się zamienia. Jest jak jest.<br />
<br />
Z latami przychodzi dorosłość ze swoim "bądźmy poważni", człowiek zapomina o magii zabawek, wyobraźni i udawania. Ta przeklęta dorosłość powodowała, że czułam na początku zażenowanie czytając "<i>Lalkarza z Krakowa</i>" R.M. Romero. <i>Dla kogo jest ta książka?! Dla dzieci czy dla dorosłych?! Ciągnąć to czy dać sobie spokój i chwycić za poważniejszą książkę?</i> Chyba nacięłam się na dobry PiAr tej książki nie doczytawszy, czy oby na pewno nie jest ona przeznaczona dla młodszego czytelnika.... Ta mówiąca lalka. Magia. Ten prosto przedstawiony świat, wszystko biało - czarne. Nie ma miejsca na zastanawianie się, kto jest dobry, a kto zły. Wszystko podane na tacy. Bohater pozytywny i negatywny. Książka wręcz stworzona do wypracowań szkolnych. "<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i>Scharakteryzuj głównego bohatera książki. Jak oceniasz jego postawę i dlaczego możemy nazwać go bohaterem pozytywnym?</i></span>". Albo "<i><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Lalkarz i Brandt - znajdź różnice między dobrem a złem</span></i>". Proste. Nie trzeba za dużo myśleć, książka tego nie wymaga.<br />
<br />
A jednak doczytałam do końca. I myślę o niej. Bo magiczny, niemożliwy przecież świat, zmieszał się w niej z czasem II wojny światowej, getta w Krakowie i obozu w Oświęcimiu. Tak - dałam się przyłapać na "zabawie lalkami", wchodząc w nią z zaangażowaniem dziecka. Być może właśnie z myślą o czytelnikach dużo młodszych ode mnie, autorka świetnie w wyidealizowany świat ludzkich charakterów wplotła grozę czasu wojny. Razem z Karoliną, lalką zresztą, patrzyłam przez okno sklepu lalkarza na krakowski rynek i z przerażeniem obserwowałam, jak Niemcy wypełniają go strachem ludzi, łapankami i nienawiścią do Żydów. Z czasem przestałam wzdrygać się na górnolotne słowa lalki, przestały chyba razić zrównoważone nienawiścią, rasizmem, śmiercią i głodem. Takiej książki o wojnie jeszcze nie czytałam.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNZZ2okpFlr8Olm7rGpFeAcGGTsKjgGMy3Q-1js1NypS8jDND2wgwno51P6uWrzqtPohkQBI02xdoi10dk5sZoWTA7G1l1f6nDFXkNtxvfWpMSfxn3cvPi84PinzyOEbEyVT_q04Os1szl/s1600/20243f9a408251db5f4c2f14b98f375f.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1026" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNZZ2okpFlr8Olm7rGpFeAcGGTsKjgGMy3Q-1js1NypS8jDND2wgwno51P6uWrzqtPohkQBI02xdoi10dk5sZoWTA7G1l1f6nDFXkNtxvfWpMSfxn3cvPi84PinzyOEbEyVT_q04Os1szl/s400/20243f9a408251db5f4c2f14b98f375f.jpg" width="256" /></a>Kto mnie zna, ten wie, że nie lubię pięknych, miłosnych, idealistycznych, szczęśliwie kończących się, przesłodzonych (czy to w jedną czy w drugą stronę) książek. Ta książka momentami taka jest, przynajmniej w mojej ocenie, a mimo to potrafiła tak na mnie zadziałać, że ciągle noszę ją w głowie po skończeniu. Mówiłam sobie "<i>dobra, jest lalką, więc ma prawo tak chrzanić</i>" i czytałam dalej, bo chciałam. Autorka nie raczyła nas bowiem ugładzonym obrazem wojny - nie, ten obraz był w mojej ocenie jak najbardziej realistyczny i bolesny. I chyba ta równowaga, ten szacunek dla czytelnika, żeby nie wciskać mu kitu o bohaterach-bogach uratowała tą książkę w moich oczach. Nawet, jeśli jest to książka dla dzieci.<br />
<br />
Polecam. Każdemu.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-80920957619408930562018-11-01T09:25:00.004-07:002018-11-01T09:25:42.111-07:00rozmowaMusimy pogadać. Serio. Wystarczy tego bezczynnego leżenia tam, głęboko. Leżysz tak dzień i noc, miesiąc za miesiącem od pierwszego do pierwszego. Zresztą spoko - jak już sobie pójdę, będziesz mógł znowu spokojnie leżeć.<br />
<br />
<i>Stała nad grobem i mówiła, kierując swoje słowa ku dołowi. Wiedziała, że to trochę bez znaczenia, bo jeśli ją słyszy, to nie tymi uszami z ciała i kości (teraz to już pewnie tylko z kości...), tylko tymi duchowymi, które - jak można by przypuszczać - odbierają dobrze nawet myśli. Takie tam ludzkie przyzwyczajenie, patrzenie w oczy rozmówcy.</i><br />
<br />
Mam notatnik. Zapiszę sobie, jeśli powiesz mi coś ważnego, coś, co będzie mi potrzebne, żeby wytrwać. Wiesz, czasami wydaje się człowiekowi, że zapamięta, bo to takie ważne, a potem okazuje się, że ni w ząb nie może sobie przypomnieć. Dlatego nie denerwuj się, jeśli co jakiś czas będę notować - nie będzie to wcale znaczyło, że przestałam słuchać. Patrz, mam nawet podkładkę! Niezła jestem, co? Przewidująca.<br />
Dobra, bo robi się zimno. Tak, wiem, tam pod ziemią pewnie cieplutko i przytulnie, ale tutaj na górze mamy już listopad, a wiesz, że w listopadzie robi się już zimno. Przejdę więc do tematu. Mam kilka pytań i liczę na twoją współpracę. Musisz wiedzieć, że nie jesteś pierwszym, którego proszę o pomoc - pozostali jednak nie mieli tego doświadczenia co ty, byli żywi i nie mogli zrozumieć, o co mi chodzi. Pomyślałam więc, że może ty - skoro masz to już za sobą - pomożesz mi w tych życiowych pytaniach.<br />
<br />
<i>Roześmiała się.</i><br />
<br />
Czujesz? Zadaję umarłemu życiowe pytania! Ech, niezła jestem, naprawdę no. Czasami ma się jeszcze ten polot językowy.<br />
<br />
<i>- Zobacz na tą. Gada i śmieje się do siebie.</i><br />
<i>- Może ćpała? A może nienormalna jakaś...</i><br />
<i>- Kto wie, może umarł ktoś dla niej ważny i rozmawia z tym kimś. </i><br />
<i>- Ty też będziesz ze mną rozmawiała, jak już będę w grobie?</i><br />
<i>- Zwariowałeś?! Żeby mnie za wariatkę brali?</i><br />
<br />
Wiesz, bo mam problem z życiem. Nie bardzo mi wychodzi. Niby czasami jakaś mądra myśl się pojawi, jakiś koncept, ale potem nie umiem się w sobie zebrać. Tak wiesz, jakbym żyć nie umiała w pełni. Czytałam milion książek o tym, jak żyć, ale ci co nie umarli często się powtarzają i myślą, że wszystko jest takie proste. Gówno, nie jest! Przepraszam za to gówno, ale wnerwia mnie to. Powiedz, warto? Teraz, kiedy tam leżysz.... myślisz, że było warto? Jakbyś miał wybór i mógł wstać stamtąd i pożyć jeszcze trochę, skorzystałbyś?<br />
................................................................................................................................................<br />
Powiedz, skorzystałbyś?! Jakbym ci powiedziała, że znam magiczne słowo, które budzi umarłych i pozwala im przeżyć w zdrowiu jakieś, powiedzmy, 5-10 lat, aż do drugiej śmierci. Wstałbyś? Gdybym ci powiedziała, że czasami myślę, żeby już z tym skończyć, żeby ulżyć i sobie i innym - próbowałbyś mnie powstrzymać czy raczej pochwaliłbyś taką decyzję? Co?! Powiedz coś! Powiedz, co myślisz o życiu teraz, kiedy już go nie masz? Tęsknisz za życiem? Uważasz, że to był najlepszy moment twojego ciała? Życie?<br />
<br />
<i>Znowu się zaśmiała.</i><br />
<br />
"Najlepszy moment twojego ciała...." Nie no, niezła jestem. To dobre. Muszę sobie zapisać, bo to dobre było. A ty nie leż tak w milczeniu. Kurwa, nie leż tak bez słowa! Jesteś moją ostatnią nadzieją, wiesz? Nie pytałam, kiedy żyłeś, pytam teraz, kiedy już umarły jesteś i masz pewną perspektywę. Możesz porównać życie z nieżyciem. Które lepsze? Które byś wybrał? Fajnie tam się leży? Nic ci nie cierpnie, nic nie boli, dusza nie boli, życie nie uwiera.... W porządku jest?<br />
Fuck, stoję tutaj i gadam do ciebie, ludzie się gapią jak na wariatkę, a ty nic? Nie rób mi tego.<br />
<br />
<i>Zaczyna rysować labirynty na kartce.</i><br />
<br />
Nie wiem, jak to robić.... Nie wychodzi mi, wiesz? I jak czasami mi tak nie wychodzi kilka razy pod rząd, to zastanawiam się, czy nie fajniej byłoby iść tam, gdzie ty jesteś. Tam, gdzie idzie się po śmierci. Gdzie ty właściwie teraz jesteś? Jest tam jakieś niebo, piekło, jakiś kurwa czyściec? Ha! Ha! Ha! Nie śmiej się ze mnie, jak człowiek taki żywy jest, to nic nie wie o byciu nieżywym. Zresztą sam wiesz, też tak miałeś przecież.<br />
Nie, nie opowiadaj mi o tym, czy jest światło czy nie. Czy jakiś tunel, jakieś wrota, czy się nad ciałem swoim człowiek unosi i widzi siebie z góry. To mnie nie interesuje. Bardziej ciekawi mnie, czy lepiej jest nie żyć. Nie chcę wpadki. Nie chcę, żeby okazało się, że tam jest jeszcze gorzej niż tutaj - wtedy to by była klęska na całego.<br />
<br />
<i>Siedzi.</i><br />
<br />
Serio?! Nic?! To ja ci tu znicz piękny przyniosłam... Gadaj, słyszysz?! No powiedz coś!! Proszę! Chyba nie zostawisz mnie z tym <i>najlepszym momentem ciała</i> i bazgrołami na kartce?! Miałam tutaj odpowiedzi zapisywać! Złote myśli twoje! A ty jak ten Wołodyjowski, żałosne nic!<br />
<br />
<i>Kopnęła nagrobek. Chyba ma w nosie, że ludzie się patrzą.</i><br />
<br />
Nie, to nie! Poradzę sobie.<br />
<br />
<i>Podeszła do grobu obok.</i><br />
<br />
O, kobieta! Może pani ze mną porozmawia, bo ten facet obok języka w gębie zapomniał. My, kobiety, potrafimy się dogadać, prawda? Ile pani miała lat? No proszę, w chwili zaczęcia nieżycia była pani nieco starsza ode mnie, to może nam pomóc w rozmowie. Mam notatnik, na wypadek gdyby powiedziała pani coś, co warto zapamiętać - lubię mieć ważne rzeczy na piśmie. Możemy mówić sobie po imieniu? To zmniejsza dystans, pomaga zaufać sobie nawzajem. Mam kilka pytań.............................<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-65850655857136960612018-08-26T06:07:00.001-07:002018-08-26T06:07:33.387-07:00z serii: wyszperane w biblioteceJestem zła. Normalnie dałam się zrobić w konia i nie bardzo wiem, na kogo teraz zwalić winę: na bibliotekę, że wystawiła tą książkę na półkę? Na wydawcę, że postanowił tą książkę wydać w języku polskim? Na autorkę, że tak przebiegle stosując słowa przykuła moją uwagę i bezczelnie zajęła mój cenny czas? Tak, wiem - pewnie ja sama nie jestem bez winy - w końcu wiem, co czytam, mam władze nad książką, która będąc przedmiotem względnie lekkim i niegroźnym, z łatwością pozwoli się odłożyć na półkę. Mam jednak sporo argumentów na swoje usprawiedliwienie, więc siebie winiłabym najmniej ;).<br />
<br />
Zacznijmy od okładki, a konkretnie od tytułu książki:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9qRq-Ln3yREBi0-P8I67RdYzIJGZqUFvLt6XItdLBFgd72xx4iFoTRmMazlT3vSujO2ZdcRbfvu35_IGVeXKk0iEX-x2nNkvFdKBvjivAFvdmzMXPbESFZP3O2vFOeJn3d2i5OFnm1U3K/s1600/20180826_074548.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1039" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9qRq-Ln3yREBi0-P8I67RdYzIJGZqUFvLt6XItdLBFgd72xx4iFoTRmMazlT3vSujO2ZdcRbfvu35_IGVeXKk0iEX-x2nNkvFdKBvjivAFvdmzMXPbESFZP3O2vFOeJn3d2i5OFnm1U3K/s400/20180826_074548.jpg" width="257" /></a></div>
<br />
No? Kogo z was nie zaintrygowałaby książka pod tytułem "Mam łóżko z racuchów"? Kiedy trafiła w moje ręce, nie miałam żadnych wątpliwości, że chcę ją przeczytać. To nic, że nazwisko autorki nic mi nie mówiło - przekartkowałam, rzuciłam okiem na streszczenie z tyłu okładki i niczym niezaniepokojona wypożyczyłam ją zgodnie z regułami Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu.<br />
<br />
<b>Zaczęłam czytać.</b> Już od pierwszego rozdziału (rozdziały są tu krótkie, więc można rzec, że od pierwszych zdań) spodobał mi się styl autorki. Pisała nieco tajemniczo, jakby kawałkami oderwanymi od nieznanej mi jeszcze całości, które to kawałki zamieszkiwali intrygujący ludzie. Pani Moriarty bawiła się językiem, wykorzystywała nieporozumienia w komunikowaniu się między bohaterami książki, żeby tworzyć humorystyczne (ale nie śmieszne) sytuacje. Uwielbiam czytać książki tak napisane, zachwyca mnie takie pisarstwo. Nic więc dziwnego, że weszłam w ten australijski świat (bo wszystko dzieje się w Australii) bez najmniejszych oporów.<br />
<br />
<b>Pierwsze przeczucia</b> pojawiły się jakby niechcący i zignorowałam je naprędce jako przypadkowe. Kolejne koleje losu bohaterów zaczynały jednak potwierdzać moje podejrzenia coraz wyraźniej, aż w końcu musiałam spojrzeć prawdzie w oczy: <span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>czytam najzwyklejsze w świecie romansidło!</b>😧</span> Tak - napisane z pomysłem, oryginalnie, ale jednak romansidło! Więcej - przeczytałam tę książkę - z jej romansami, wybaczeniami, zdradami, powrotami i szczęśliwymi zakończeniami - do końca. ponosząc tego pełne konsekwencje! 😭<br />
<br />
Konsekwencja nr 1<br />
Motylki w brzuchu oraz ulatujące ku nierealnemu światu, cholernie romantyczne myśli. Brrr.....<br />
<br />
Konsekwencja nr 2<br />
Marzenie, żeby się pojawił, żeby mnie porwał, żeby zwrócił na mnie uwagę w tłumie i zdobywał mnie w dokładnie tak oryginalny sposób, jak to się działo w książce. Albo nie, nie musi mnie odnajdywać, może się okazać, że już się znamy i że on wyznaje mi, że nie może się przy mnie na niczym skupić, że mam być silna za nas oboje, bo i on zajęty i ja zamężna. 😂<br />
<br />
Konsekwencja nr 3<br />
Nierealne poczucie, że romans jest możliwy nawet w tak nudnym, normalnym świecie, jak mój. Że nawet ja mogę być dla kogoś piękna. 😁<br />
<br />
Konsekwencja nr 4<br />
Junior zobaczył właśnie ten tekst przez moje ramię (a bestia potrafi dobrze czytać) i teraz muszę się tłumaczyć, co to znaczy <i>"żeby się pojawił"</i> 😉. Pewnie jeszcze czeka mnie komentarz Mystera, jak to przeczyta...<br />
<br />
I na co mi to wszystko?! Przecież właśnie dlatego nie czytam żadnych romansów! Nie lubię takich książek! Śmieszą mnie swoją naiwnością i nierealnością. Śmieszą mnie osoby (z całym szacunkiem, rzecz jasna), które takie książki czytają i się nimi zachwycają, że takie życiowe. Śmieszą mnie pisarki, które na romansach zarobiły krocie, wydając milion tomów o Niej i o Nim. Nie cierpię takich książek, takich filmów, takich seriali. Nie, nie, nie! A dzisiaj co? Dzisiaj przeczytałam ostatnie stronice "Mam łóżko z racuchów" i myślę sobie <i><b>FUCK! Ale się dałam!</b></i> Przecież nic, co było w tej książce nie mogłoby zdarzyć się w prawdziwym świecie prawdziwych ludzi! Po co, ja się pytam, po co to czytałam? I kto jest temu winny? Kogo mam sądzić za moje krzywdy, za głupie myśli, za motylki i stracony czas?! No?!<br />
Książka ta powinna stać na półce w dziale <i>Romanse</i>, wtedy na pewno bym jej nie znalazła, bo się w te rejony nie zapuszczam. A więc winna jest biblioteka! Och, gdyby nie fakt, że jest tam mnóstwo książek i ciągle dokupują nowe, to bym się obraziła i nigdy już tam nie poszła. No cóż - nie pozostaje mi nic innego, jak szybko przykryć <span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Konsekwencje</span> treściami innych książek, dobranych ostrożniej i z większą uwagą.<br />
<br />
A tak w ogóle - ale tylko dla wielbicieli gatunku - i owszem, polecam ;)<br />
<br />
<br />
P.S. Myster, jeśli to czytasz - nie przejmuj się, minie ;)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Jaclyn Moriarty, <i>Mam łóżko z racuchów</i>, Wydawnictwo W.A.B.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-26520563409530188952018-08-12T05:23:00.006-07:002018-08-12T05:23:53.937-07:00siła - post scriptum<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: large;">OSTRZEŻENIE</span><br />
Jeszcze nie wiem tego na pewno, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że wpis ten będzie naszpikowany idealistycznymi i wzniosłymi hasłami, w których być może będzie można wyczuć spory ładunek emocjonalny. Może też zdarzyć się, że brak zgody na moje słowa może czytającemu grozić nadciśnieniem, a mi z kolei utratą znajomego - istnieje takie ryzyko. Kto więc nie lubi czytać takich tekstów albo widzi jakiś interes w utrzymywaniu ze mną kontaktu, może niech lepiej skończy lekturę właśnie teraz - dla swojego dobra ;)<br />
<br />
Tekst, który za chwilę napiszę, powstanie w wyniku dwóch, niezależnych od siebie zdarzeń, które jednakowoż w mojej głowie pobudziły tą samą ścieżkę myślową.<br />
Pierwsze zdarzenie to tekst <a href="http://racinka.blogspot.com/2018/06/sia.html" target="_blank">"siła"</a>, który napisałam w wyniku lektury książki o tym samym tytule. Poddawałam tam wątpliwości metody, jakimi kobiety walczą o równe traktowanie i możliwość decydowania o sobie i swoim ciele. Łatwo krytykować - trudniej wskazać alternatywne działania, którymi można dokonywać zmian w społeczeństwie. Chcę tutaj dopełnić dzieła.<br />
Drugim zdarzeniem jest całkiem świeża dzisiaj sprawa - pracownicy poznańskiego MPK wyrazili (podobno na równi z pasażerami) sprzeciw wobec konieczności jeżdżenia tramwajami ozdobionymi tęczowymi flagami. Flagi te pojawiły się na pojazdach MPK w wyniku umowy z grupą Stonewall, która organizuje w Poznaniu Pride Week (Tydzień Równości). Flag już nie ma.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<i>Możesz przeczytać o tym <a href="http://natemat.pl/246307,teczowe-flagi-na-tramwajach-dlaczego-mpk-w-poznaniu-przerwalo-akcje" target="_blank">TUTAJ</a> i na przykład <a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23778342,mpk-sciagnelo-teczowe-choragiewki-motorniczy-uslyszalem-ze.html#Z_BoxNewsImg&a=66&c=96" target="_blank">TUTAJ</a>.</i></div>
<br />
Obydwa te zdarzenia wymagają odpowiedzi na pytanie: co zrobić, żeby ludzie w końcu dali sobie nawzajem spokój, żeby każdy mógł żyć tak, jak chce? Jakimi sposobami (kolejna demonstracja?, strajk?, billboard?, blokada torów, dróg?, milczenie wobec obelg i poniżania?.......) sprawić, żeby nie dochodziło do aktów nienawiści, dyskryminacji, narzucania swojego światopoglądu innym? A może jest to niemożliwe? Bo tak było, jest i będzie? Więcej - może tak powinno być? Może niektórzy odmienni, ci wszyscy homo, aborcjo, lesbi, czarni, niekato - może oni powinni w końcu nauczyć się, gdzie jest ich miejsce i przestać rzucać się w oczy?<br />
Fakt, że ośmielam się podjąć próbę odpowiedzi na te pytania czynić mnie może w waszych oczach pyszną i wymądrzającą się zanadto - trudno. Jakby co, ostrzegałam i biorę to na bary.<br />
<br />
Oto, co uważam.<br />
Każdy człowiek ma prawo być. <u>Każdy.</u> Koniec i kropka. Żaden człowiek nie ma prawa powiedzieć innemu, że ten drugi jest gorszy od niego. <u>Żaden</u> i w żadnym wypadku. Nie ma takiej instancji na ziemi, która miałaby prawo różnicować ludzi na lepszych i gorszych, dobrych i złych, normalnych i nienormalnych. <u>Nie ma i już</u>. Tak uważam.<br />
Taki światopogląd nie pozwala mi czuć się bezradną wobec tego, co dzieje się wokół mnie. Poniżanie ze względu na płeć, orientację seksualną, kolor skóry, uprawiany zawód itp. powoduje we mnie złość i chęć dokonania zmiany. Jaką zatem proponuję drogą, skoro nie chodzę na manifestacje, nie wywieszam flag, nie zapalam światełka?<br />
<span style="font-size: large;">Otóż proponuję zaczynać od samego początku</span> - zacznijmy od siebie i od edukacji. Fakt - jest to sposób mało spektakularny, nie widać go za bardzo, a na skutki trzeba długo czekać. Jestem jednak przekonana, że jeśli zaczniemy od początku, to skutki takich działań będą trwałe i realnie będą wpływały na zmiany w myśleniu i zachowaniu ludzi w przyszłości.<br />
<br />
Jak sobie to wyobrażam? Będę pisała jako człowiek, kobieta, mama i nauczycielka.<br />
<br />
<b><span style="font-size: large;">Po pierwsze - akceptujmy i nie porównujmy siebie z innymi.</span></b><br />
Zacznij od siebie. Na nic będzie gadanie o tolerancji, jeśli sama ze sobą nie będziesz czuła się w porządku. Pozwól sobie być taką, jaka jesteś. Niech taką widzą ciebie ci, na których możesz mieć wpływ. Bez krzyku i przepychania. Niech twój pracodawca wie, że jesteś kompetentną osobą, że nie czujesz potrzeby ścigania się z innymi, żeby coś mu udowadniać. Że potrafisz cenić swoją pracę i wiesz, na co cię stać. Niech twój syn widzi, że nie musisz mieć ochoty na codzienne gotowanie obiadów - niech widzi, że czujesz się z tym w porządku, bo taka jesteś. Niech twoja córka widzi i uczy się od ciebie, że bycie kobietą nie oznacza podobanie się mężczyźnie, że nie potrzebujesz koła adoratorów wokół siebie, żeby czuć się piękną, że nie ma czegoś takiego, jak ładna i brzydka kobieta, że nie to świadczy o jej wartości. Pokaż jej, że czujesz się ze sobą w porządku, że ubierasz się tak, jak chcesz i nie chcesz pytać męża o zdanie, czy tak może być. Niech twój partner/twoja partnerka widzi, że jeśli chcesz powiedzieć <b>nie</b>, to mówisz <b>nie</b>, jeśli masz na coś ochotę, to masz na to ochotę. Niech teściowie widzą, że jeśli nie chcesz, to nie będziesz chodziła do kościoła, bez względu na to, jakiego szantażu będą używać.<br />
<b>O co mi chodzi?</b> Chodzi o to, że wszelkie pogadanki, hasła, pouczanie i rzucanie na prawo i lewo hasłem <i>tolerancji</i> nic nie da, jeśli nie dasz przykładu. A nie dasz prawdziwego przykładu, jeśli nie będziesz wierzyła w to, co robisz. Jeśli będziesz mówiła o tym, że agresja jest zła, a jednocześnie będziesz komentowała na ulicy strój mijającej cię osoby - to wierz mi, to zachowanie, a nie słowa będą tym, co przyswoi sobie dziecko, uczeń, mąż, koleżanka..... Jeśli nie jesteś katoliczką, nie posyłaj dziecka do komunii tylko dlatego, że inni to robią - pokażesz dziecku, że nie trzeba się bać być sobą. Jeśli pokażesz przy tym, że bycie wśród ludzi, którzy idą do komunii jest ok, bo każdy ma prawo do wyboru - będziesz uczyć dziecko tolerancji. I odwrotnie. Jeśli wierzysz szczerze - pokaż tą wiarę swojemu dziecku. Dzięki temu za parę lat wyrosną z nich ludzie nie bojący się żyć w zgodzie z sobą i szanujący innych. Takich przykładów mogłabym wypisać o wiele więcej, właściwie wszelkie postawy można ukształtować w ten sposób. Łatwe?<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Po drugie - akceptujmy dzieci takimi, jakimi są.</b></span><br />
Jeśli chcesz, żeby dziecko zaczęło czuć do innych odrazę, żeby zaczęło czuć się lepsze lub gorsze od innych (i jedno i drugie jest prostą drogą do nienawiści i agresji) - bez ustanku porównuj je z innymi. Daj mu odczuć, że w porównaniu z innymi wypada gorzej: jest niższe, chudsze, mniej je, ma gorsze oceny, mniej śpi, więcej je, szybciej brudzi ubrania, spędza mniej czasu na nauce, ma większy bałagan w pokoju, jest dziecinne, bardziej delikatne, bardziej lękliwe, jest wolniejsze, bardziej mrukliwe albo bardziej rozgadane.... Uff - rozpędziłam się, a mogłabym jeszcze tak długo.<br />
Możesz też porównywać swoje dziecko na plus: ma lepsze oceny, jest pilniejsze niż...., bardziej męskie niż...., bardziej dziewczęce..., delikatniejsze, mądrzejsze, pilniejsze, grzeczniejsze (w kościele, w szkole, w gościach....) itd. Takie porównywanie to moim zdaniem prosta droga do budowania postawy nietolerancji, poczucia zagrożenia ze strony innych, poczucia, że nie jestem w porządku taki/taka jaki/jaka jestem. Jeśli w porównaniu z kolegą jestem za delikatny, to jaki ze mnie przyszły facet? Jeśli moje włosy są cieńsze niż u koleżanki, to nie jestem piękną dziewczynką. Jeśli łażę po drzewach, to jestem chłopczycą..... Łał, dużo tego - jest nad czym pracować :).<br />
<b>Jeśli chcemy</b>, aby nasz kraj zamieszkiwali ludzie, którzy nie nienawidzą innych za to, kim są, musimy im pokazać, że tacy, jacy są, są w porządku. Że jest tu dla nich miejsce bez względu na to, kogo pokochają, jak się ubierają, w co wierzą, jaki mają kolor skóry, czym się zajmują, co i jak potrafią. <u>Bez porównywania z innymi!</u><br />
Jest jeszcze jeden myk: oczekiwania wobec dziecka. Czyż nie każdy by chciał, żeby jego syn był mądrym, wysokim, silnym mężczyzną? A córka? Najlepiej, żeby była mądra, ładna, umiała się zachować? Żeby syn w przyszłości miał żonę, dzieci, dobrą pracę? A córka żeby miała męża z dobrą pracą i dzieci? Ok, trochę przerysowałam (a może nie?), żeby pokazać, o co mi chodzi. Jeśli nie akceptujesz dziecka takim, jakie jest, jeśli oczekujesz, że będzie takie, jak oczekujesz - dokładasz cegiełkę do budowania społeczeństwa, w którym, żeby być akceptowanym trzeba być konkretnie jakimś. W Polsce na przykład trzeba być białym, ochrzczonym w kościele katolickim, dobrze uczącym się, szanującym dorosłych i starszych (bezwzględnie), czystym dzieckiem. Jeśli dziecko takim nie jest, to po pierwsze nie lubi siebie, a po drugie zaczyna nienawidzić tych, którzy tacy są. Żeby przetrwać, udaje takiego, jakim powinien być i szuka takich, co odstają, żeby się na nich odegrać.<br />
<b>Jeśli chcemy społeczeństwa bez nienawiści, pozwólmy dzieciom być takimi, jakimi się, kochajmy je takimi, jakimi są. Czynem i słowem.</b><br />
<br />
Te dwa punkty są moim zdaniem podstawą, reszta się zmienia w zależności od okoliczności. Akceptacja siebie i innych - tego nam brakuje. Zamiast tego przeważa wywyższanie się i nienawiść do innych. Ja nie chcę żyć w takim świecie. I choć nie pokazuję tego na manifestacjach, to staram się jak mogę dać sobie wewnętrzne prawo do bycia sobą, żeby mój syn i moi uczniowie to widzieli. Bez nienawiści, bez wytykania innych palcami i bez porównywania się. Robię też wszystko, żeby mój syn wiedział, że jest w porządku taki, jaki jest. Bo przecież tak jest.<br />
<br />
I Ty też - jesteś w porządku taka, jaka jesteś.<br />
I Ty - dokładnie taki, jaki jesteś.<br />
Dopóty, dopóki nie czynisz tym krzywdy innym - jesteś ok. :)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-32391422559738519952018-07-14T11:33:00.002-07:002018-07-14T11:33:16.600-07:00łódziłam sięOd razu się nie polubiłyśmy. To znaczy, żeby być precyzyjną, ja jej nie polubiłam od pierwszego wyjścia z dworca. Stanęłam na placu nie widząc wyjścia z sytuacji. Zasięgnęłam rady mapy guglowej, ale ona próbowała wywieść mnie w jeszcze większe pole. Byłam zła. Szlag! Mam za sobą ponad cztery godziny jazdy pociągiem, dotarłam w końcu do tej Łodzi i nie mam pojęcia, jak się z tego dworca wydostać! Usiadłam na ławce, rozwinęłam mapę i zaczęłam szukać rozwiązania. Przecież nie mogę siedzieć na tym cholernym dworcu w nieskończoność! Dość powiedzieć, że - po kilkakrotnym zawracaniu i zaczynaniu od nowa - w końcu dotarłam do hotelu. Zła i zniesmaczona.<br />
<br />
Mówiłam sobie, że to minie. <i>Teraz jesteś zmęczona - </i>mówiłam sobie<i> - ale jak odpoczniesz, to na wszystko spojrzysz inaczej.</i><br />
<br />
Wyjazd do Łodzi była moją drugą podróżą w pojedynkę. Mam taką chęć, żeby w każde wakacje pojechać do jakiegoś miasta w Polsce i po prostu po nim połazić. Nie tak do końca bez celu, ale też bez napięcia i odwiedzania muzeów. W tamtym roku byłam z Lublinie i wróciłam stamtąd zachwycona. Do dzisiaj, kiedy myślę o tym mieście, robi mi się przyjemnie i tęskno. Tam też urósł mój apetyt na szukanie w miastach historii, ze szczególnie historii Żydów. To, co słyszałam i czytałam o Łodzi pozwoliło mi myśleć, że będzie świetnym miastem numer dwa na mojej liście.<br />
<br />
No cóż...<br />
<br />
Nie będę tutaj pisała o Piotrkowskiej, słynnej łódzkiej ulicy. W ogóle nie będę pisała o miejscach wartych i niewartych zobaczenia - to nie jest przewodnik po Łodzi. Napiszę jednak o moim odbiorze tego miasta - tak ku pamięci.<br />
<br />
W Lublinie zachwyciło mnie to, że to miasto trwa sobie spokojnie, mieści w sobie to co dawne z tym, co nowe. Można powiedzieć, że w Łodzi jest podobnie - tam też stare, opuszczone kamienice czy fabryki stoją obok nowszych budynków. Nowe i stare obok siebie. W Lublinie jednak czułam, że ten proces dzieje w spokoju, harmonijnie, bez pośpiechu i z pełną zgodą na to, co nieuniknione. Łódź natomiast zrobiła na mnie wrażenie miasta, które wstydzi się tego, co stare, zapuszczone i w ruinie. W porównaniu z Lublinem (nic na to nie poradzę, porównuję te miasta, bo tak czuję) Łódź traktuje budynki z dawnych lat jak meneli, a nikt nie lubi meneli, prawda? Nigdzie, w żadnym innym mieście nie czułam smrodu szczochów tak często, jak tam (a poruszałam się w obrębie tak zwanego centrum). Łódź mydli ludziom oczy ulicą Piotrkowską, żeby nie widzieli, jak to wygląda na ulicy tuż obok.<br />
<br />
<i>Swoją drogą jest to ulica zdecydowanie przereklamowana - najzwyklejszy w świecie deptak.</i><br />
<br />
Idąc hałaśliwymi ulicami mijałam sporo zamkniętych osiedli czy budynków odgrodzonych bramami - znowu to wrażenie, że to, co nowe nie chce mieć nic wspólnego z tym, co stare. Słynna Manufaktura - dawna fabryka - gigant zbudowana w XIX wieku przez Izraela Poznańskiego. Miejsce, w którym zrobiono wiele, żeby człowiek czuł się powiew luksusu, wchodząc tam. W moim odczuciu zrujnowano całkowicie klimat tego miejsca, robiąc z niego kolejny dom handlowy, jaki można zobaczyć w każdym chyba już mieście. Że ogromne? Monumentalne wręcz? Przez chwilę poczułam tam kroplę magii, kiedy spróbowałam wyobrazić sobie tą masę ludzi, która przychodziła tu codzienne, żeby pracować, kiedy uzmysłowiłam sobie, jaki musiał tu być hałas, te wielkie maszyny parowe używane we włókiennictwie. Tyle.<br />
<br />
Historia, której szukałam? Niewiele tego. Chyba najbliżej tego, co się tam działo w przeszłości byłam na wielkim cmentarzu żydowskim, gdzie - oprócz macew, starych, poniszczonych, często już anonimowych - znajduje się ogromne pole gettowe. Mnóstwo tabliczek wetkniętych w miejsce pochówku ofiar łódzkiego getta. Te myśli, uświadomienie sobie po raz kolejny, jak wiele ludzi zostało zabitych podczas II wojny światowej tylko za to, kim byli. Smutne.<br />
<br />
Łódź to taki osobnik, który próbuje perfumami, markowymi ciuchami i panem Tuwimem przykryć to, jaki jest naprawdę. Łódź jakby nie lubiła samej siebie, ale jednocześnie chciała, żeby lubili ją inni. Jeśli nawiązuje do swoich korzeni, swojej historii, to robi to w sposób nienaturalny, koniecznie nowoczesny, dizajnerski, na siłę jakby. Jest chaotyczna, "zasamochodowana", brudna, śmierdzi moczem. Zamiast zainwestować energię w swój prawdziwy stary rynek, zaczerpnąć ze swojej historii, Ona zostawia to miejsce zażenowana i tworzy nowy "rynek". który z rynkiem nie ma nic wspólnego, ale jest nowy i czysty.<br />
<br />
Ja nie szukam w miastach czystości, regularności i kolorów - daleka jestem od tego. Szukam spokoju, harmonii, przeszłości, czegoś, co mnie zaskoczy, co znajdę przypadkiem łażąc bez celu. Lubię miejsca, które żyją, nawet w tych dzielnicach, które są stare - może nawet szczególnie w tych miejscach. Nie lubię muzeów, wielkich słów, gablotek - nie trafiają do mnie. Lubię iść ulicą i wyobrażać sobie, jak tu było parędziesiąt lat temu. W Łodzi tak się nie da, przynajmniej ja nie umiałam.<br />
<br />
Do Lublina chcę wrócić, tęsknię za tym miejscem. Do Łodzi nie mam ochoty pojechać po raz drugi. Nie polubiłyśmy się od mojego wyjścia z dworca....<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyQBazPO9YvVPSwZ7NRUy91MaP9ZVSXOXsuhdJHgqsLIMrcNpKS2ftoZGH_BiYftwLe3xvpj2E1X0oZRGvLnnDvnkxYQ1DYyBqvOC5Rsen0mtBqp4nzriZ5QpDg54O5PAa9iDUH9BR_lB/s1600/20180712_114431.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyQBazPO9YvVPSwZ7NRUy91MaP9ZVSXOXsuhdJHgqsLIMrcNpKS2ftoZGH_BiYftwLe3xvpj2E1X0oZRGvLnnDvnkxYQ1DYyBqvOC5Rsen0mtBqp4nzriZ5QpDg54O5PAa9iDUH9BR_lB/s400/20180712_114431.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">jedyne przypadkowe znalezisko </td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0T7402VmzJqr5cOFn3Vzwolf60o7wiTenTLhWkgTFG3iK1fs5Lqb86ZRXZcoV7OVy1y4i6N2U4jcMUZpxOaljTGJ4-8Srkya51FEyo9W6B7abUqSDCOdJyE0ZMpMi_sUa-h24dxpoB4bf/s1600/20180711_124842.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0T7402VmzJqr5cOFn3Vzwolf60o7wiTenTLhWkgTFG3iK1fs5Lqb86ZRXZcoV7OVy1y4i6N2U4jcMUZpxOaljTGJ4-8Srkya51FEyo9W6B7abUqSDCOdJyE0ZMpMi_sUa-h24dxpoB4bf/s400/20180711_124842.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJM2qAVk8wpuq8ORIw3080bS-brNclghE1SP1iLK8LUDeSjuNsGbM5U7mZ9vWEdg7hSClHzwiIAU2MNKtp0XYOhWLCnEoq5xID211Jz-_HRxKX4PzVKSMXuZ9QTWsIMoNroFfNo3AOrdFt/s1600/20180711_125742.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJM2qAVk8wpuq8ORIw3080bS-brNclghE1SP1iLK8LUDeSjuNsGbM5U7mZ9vWEdg7hSClHzwiIAU2MNKtp0XYOhWLCnEoq5xID211Jz-_HRxKX4PzVKSMXuZ9QTWsIMoNroFfNo3AOrdFt/s400/20180711_125742.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">pole gettowe</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVw_PLhOJuE_pCIeDLmuDmTtq_v69ksgErL0W7c8iNKEq_VEkhnF0DeoGjq_XxU8meBUvmwbdcKs3gxAMgJTRg1XezXOp1ZxGrKJhgGu3LUHgl_v_e78V-M6WJ7DjTp7dSaZcNFgx5MxLx/s1600/20180711_125817.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVw_PLhOJuE_pCIeDLmuDmTtq_v69ksgErL0W7c8iNKEq_VEkhnF0DeoGjq_XxU8meBUvmwbdcKs3gxAMgJTRg1XezXOp1ZxGrKJhgGu3LUHgl_v_e78V-M6WJ7DjTp7dSaZcNFgx5MxLx/s400/20180711_125817.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO9uUYSjuARoqIEsIaNhOzufEGITzYGEsarPFN83PlPziO7ubF2l7AOX7zjZkoUgiY3v3Bk7GtXhOw5e8dgSp5T01B0SHC6MdxtV0aOTrKLMc5lWxCPvaK9_slgYvuFLKcMpNcrKnI8i5K/s1600/20180711_125833.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO9uUYSjuARoqIEsIaNhOzufEGITzYGEsarPFN83PlPziO7ubF2l7AOX7zjZkoUgiY3v3Bk7GtXhOw5e8dgSp5T01B0SHC6MdxtV0aOTrKLMc5lWxCPvaK9_slgYvuFLKcMpNcrKnI8i5K/s400/20180711_125833.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-27098522508699200622018-06-30T02:16:00.003-07:002018-06-30T02:16:58.395-07:00siłaPewnych sytuacji nie mogę zrozumieć. Wywołują one w moim środku oburzenie, sprzeciw i lekkie mdłości. Na przykład wtedy, kiedy kobieta opowiada o tym, jak rano wstaje i idzie do sklepu po świeże bułki, żeby jej syn - student, ponad dwudziestoletni facet - miał świeże pieczywo na śniadanie. Albo porada starszej, bardziej doświadczonej koleżanki, żeby nigdy, przenigdy nie krytykować męża - <i>jakkolwiek coś zrobił, ciesz się, że zrobił, chwal - krytyka może go zniechęcić i już nigdy ci nie odkurzy</i>. MI nie odkurzy. Albo kiedy widzę kobietę w wysokich szpilkach, trzymającą sztywno swoje ciało - nie wiem, żeby nie upaść albo żeby się nie garbić. Albo kiedy mijam na ulicy kolejne billboardy, na których wizerunek kobiety wykorzystywany jest do reklamowania po prostu wszystkiego: od (czyż to nie oczywiste?!) strojów kąpielowych czy innej garderoby przez (a cóż w tym złego?) kluby fitness po (no cóż...) materiały do ocieplania ścian na przykład.<br />
<b>Czy to sprawia, jestem feministką?</b><br />
<br />
Z drugiej strony mam mieszane uczucia, kiedy czytam o kolejnych protestach kobiet, kiedy słucham ich wypowiedzi w radiu czy w internecie. A właściwie inaczej: w pełni popieram fakt, że osoby traktowane niesprawiedliwie, osoby, których prawa są łamane czy ograniczane - że wychodzą na ulicę. Uważam, że nie należy zgadzać się na coś, na co w sobie zgody nie czujemy. Protest - w naszej obecnej sytuacji politycznej - wydaje się jedną z niewielu możliwości i dobrze, że są. Wątpliwości budzi we mnie postawa niektórych osób. Nie umiem utożsamić się z kobietami, które do walki o swoje prawa używają siły, uciekają się do szyderstw czy haseł nawiązujących do konkretnych osób. Coś mi tu nie gra. TAK - jestem za tym, żeby każdy był traktowany z szacunkiem, żeby miał równe prawa, żeby mógł decydować o sobie, swoim losie, ciele, o tym, kogo będzie kochać i z kim stworzy związek (lub go nie stworzy). Bez dwóch zdań - zgadzam się z tym wszystkim i popieram w stu procentach. Nie zgadzam się natomiast ze stosowaniem języka takiego samego, jakiego używają ci, z którymi się nie zgadzamy. Jestem przekonana, że są inne sposoby na to, aby kobiety i mężczyźni byli traktowani z takim samym szacunkiem - nie krzykiem, nie wyśmiewaniem się, nie pokazywaniem "jestem silniejsza". Wrogość zawsze będzie wzbudzała wrogość.<br />
<b>Czy to znaczy, że jednak nie jestem feministką?</b><br />
<br />
Wczoraj skończyłam czytać <b>"Siłę"</b> Naomi Alderman. Książka nie jest z tych, które wciągają mnie w <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcMRxeuHimfwzg8Rksl7UIRnVlmQMZCnK0HGuKBztIrod7F6mOHZcMlwYZqvP_dXFbWouuPJoNI25dKzC1iaWxuzibErqm15xMXAVguNEOD5hTgVaOq3EQ_hu2MflU9LI35QSeYSWkAIJJ/s1600/665455-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcMRxeuHimfwzg8Rksl7UIRnVlmQMZCnK0HGuKBztIrod7F6mOHZcMlwYZqvP_dXFbWouuPJoNI25dKzC1iaWxuzibErqm15xMXAVguNEOD5hTgVaOq3EQ_hu2MflU9LI35QSeYSWkAIJJ/s320/665455-352x500.jpg" width="225" /></a></div>
swój świat i potem długo mnie w nim trzymają. Ma jednak w sobie coś, co trzymało mnie przy jej kartkach do ostatniej kropki. Naomi - dość odważnie i bezkompromisowo moim zdaniem - pokazuje, jak mógłby wyglądać świat, gdyby kobiety poczuły w sobie moc pozwalającą im panować nad innymi. Czy był to lepszy świat? Czy kobiety traktowały mężczyzn z szacunkiem? Czy dobiwszy się do władzy skupiły się głównie na zemście za swoje własne krzywdy i poniżenia, których doznały od mężczyzn czy poszły inną drogą i - zgodnie ze swoimi hasłami - nie dzieliły świata ze względu na płeć? Czy umiały współpracować z mężczyznami tak, jak oczekują od mężczyzn, by współpracowali z nimi? Czy zdobycie władzy przez kobiety jest wyjściem z sytuacji, jaką mamy dzisiaj w wielu miejscach na ziemi, gdzie kobiety traktowane są jak przedmioty, własność mężczyzn? Czy silne kobiety potrafią zamazać historię, w której zawsze na pierwszym planie byli mężczyźni, bo nie widzieli powodu, dla którego mieliby kobietę traktować podmiotowo? Czy historia przez nie tworzona byłaby inna?<br />
Warto przeczytać tę książkę, żeby zobaczyć jedną z alternatyw. Jasne - jest to fikcja. Oczywiście - wcale nie musiałoby być tak, jak w tej książce. Ale mogłoby....<br />
<br />
Czy jestem feministką? Czy sama o sobie tak myślę? Szczerze? Nie mam potrzeby definiowania siebie jako za czy przeciw. Jeśli ktoś koniecznie chce mnie gdzieś zakwalifikować - jego problem. Uważam, że każdy człowiek - bez względu na wszystko, co go wyróżnia czy upodabnia do drugiego człowieka - ma prawo być w swoim życiu szczęśliwy. Ma prawo sam/sama wybierać, jak chce żyć. Nikt nie ma prawa ograniczać praw drugiej osoby, w żaden sposób. Nikt nie ma prawa powiedzieć mi, że mam tak czy tak myśleć, że mam w to czy tamto wierzyć, że mam tak a nie inaczej pracować, ubierać się, wychowywać syna - bez względu na to, czy jest to mężczyzna czy kobieta. Po prostu.<br />
Uważam, że nie ma czegoś takiego, jak jeden prawidłowy, jedynie słuszny kierunek, w którym każdy powinien dążyć. Moim zdaniem nikt nie ma patentu na prawdę, na to co właściwe czy na to, j<i>ak należy</i>. Każdemu należy się szacunek.<br />
<br />
Książka "Siła" daje do myślenia. W sumie polecam :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-34511076476925595232018-06-17T07:44:00.002-07:002018-06-17T07:44:06.374-07:00moja walkaA niech cię, Karl Ove Knåusgard, wysoko się cenisz! Sporo musiałam zainwestować, żeby przeczytać sześć części twojej "Mojej walki" - nie dość, że przeczytanie sześciu tomów, gdzie każdy ważył tonę, zabrało mi sporo czasu z życia, to jeszcze musiałam przejść przez całą moją przeszłość, do której to podróży wepchnąłeś mnie z surową bezwzględnością. Dobrze, że wszystkie książki były dostępne w bibliotece - przynajmniej zaoszczędziłam trochę grosza.<br />
I tak, jak koszt czasu poświęconego na przeczytanie opasłych tomów jestem w stanie ci wybaczyć - gdybym nie czytała twojej powieści, czytałabym pewnie coś innego - tak tego przywoływania obrazów z mojej własnej przeszłości nie jest już takie łatwe do wybaczenia.<br />
<br />
Wiesz, ja nawet cię nie lubię. Z tego, co napisałeś wynika, że byłeś w młodości i jesteś teraz (a przynajmniej byłeś jakieś 7 - 10 lat temu) osobą, z którą nie miałabym ochoty na bliższą znajomość. W młodości byłeś zapijającym się do utraty świadomości i zarzygania chłopakiem, który później stał się mężczyzną potrafiącym zdradzić swoją żonę (oczywiście po pijaku). Z trudnością czytałam tą część, w której opisywałeś czas, kiedy przyjechałeś do Bergen, żeby studiować - nie lubię tego typu ludzi.<br />
<br />
Tak się jednak zdarzyło, że przy całej tej mojej antypatii do ciebie, znalazłam w tobie człowieka, którego przeżycia i przemyślenia są tak bardzo bliskie moim własnym, że aż trudno uwierzyć, że zdarzyły się dwóm zupełnie niezwiązanym ze sobą osobom. Ty napisałeś opowieść o swoim życiu, ja sięgnęłam po nią i po początkowym oporze wejścia w powieść głębiej, nawet nie wiem kiedy zanurzyłam się w niej i przepłynęłam przez całe sześć części. W tej podróży wiele się działo, a najczęściej były to te przystanki z mojej przeszłości i teraźniejszości, których wolałabym unikać. Jednocześnie nie umiałam przestać czytać, połykałam kartkę za kartką, skończywszy jedną część biegłam do biblioteki po następną, z ulgą zauważając, że nikt jej przede mną nie wypożyczył. Czasami smęciłeś strasznie, niektóre opisy, wędrówki filozoficzne powodowały u mnie znudzenie, gubiłam się w gąszczu twoich przemyśleń. Zaraz jednak zaczynałeś opowiadać o czymś tak, jak ja bym o sobie opowiadała i nie mogłam przestać czytać.<br />
<br />
I za to cię właśnie przeklinam. Za to, że przywróciłeś do życia mojego ojca, przypomniałeś mi, że kiedyś był - namacalny, realny, w pokoju tuż obok. Przez ciebie znowu zaczęłam się bać jego złości i czujności. Twoje słowa sprawiły, że znowu stałam się tą dziewczyną, dzieckiem, które poczucia bezpieczeństwa szuka w domach koleżanek, jednocześnie unikając zapraszania kogokolwiek do siebie. Ty sprzątałeś po swoim ojcu po jego śmierci, ja pamiętam, jak musiałam sprzątać po moim kiedy nie panując nad swoją fizjologią raz po raz zasrywał całą ubikację. Mój też już nie żyje, ale podobnie jak twój ojciec, zachował umiejętność odżywania i wracania od czasu do czasu.<br />
<br />
Ty masz brata, ja mam siostrę - żadna to jednak różnica, jeśli podobnie jak u was sytuacja w domu pozbawiła nas możliwości uczenia się komunikowania ze sobą, pokazywania sobie nawzajem troski. Tobie trudno było podać Yngvemu rękę na powitanie, unikałeś patrzenia mu w oczy. Ja rękę podam, w oczy spojrzę, ale nie umiem już swobodnie ot tak przytulić swojej siostry i powiedzieć jej, jak bardzo się cieszę, że ją widzę. Yngve, twój brat, przeczytał o tym w twojej książce, moja siostra pewnie przeczyta o tym tutaj.... A niech cię szlag!<br />
<br />
Nie podoba mi się to depresja twojej żony. Nie zgadzam się na to, żeby budziła moją własną, tę z przeszłości. Nie chcę tam zaglądać, rozumiesz? Jak to możliwe, że nawet to odgadłeś, że nawet ona pojawiła się w twoim życiu, podobnie jak w moim? Fakt, że to nie ty na nią cierpisz, tylko twoja żona nie jest żadnym usprawiedliwieniem - te fragmenty dotknęły mnie z taką samą mocą, jak te dotyczące ciebie. Jak śmiałeś?!<br />
<br />
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem do ciebie tak bardzo podobna. Twoje myśli były prawie moimi, na świat patrzysz niemal tak samo, jak ja go postrzegam, też miewam lęki, też łapię się na tym, że nie dostrzegam tego, co mam i nie doceniam szczęścia, jakie mnie spotyka. Podobnie jak ty unikam ludzi - tych, którzy nawet nie znając mnie, patrzą i z całą pewnością oceniają. Też unikam sytuacji, w których musiałabym zagadać do kogoś, być bardziej taką, jakiej się mnie oczekuje. Piszesz, że odpoczywasz będąc sam - ja też tak lubię. Ja też nieraz biłam się (i biję) z myślami, że jestem kiepską matką, że nie troszczę się o syna tak mocno, jak powinnam i że najchętniej zostawiłabym całe to rodzinne życie i zamieszkała sama. I podobnie jak ty nie robię tego, bo te myśli pojawiają się i znikają, tak bardzo zależne od mojego nastroju.<br />
Niby nic nas nie łączy. Ty jesteś mężczyzną, ja jestem kobietą. Ty masz trójkę dzieci, ja mam jedno. Jesteś Norwegiem, ja jestem stąd. Gdybyśmy się spotkali, nie bylibyśmy w stanie nawet sobie porozmawiać - no, chyba, że po angielsku. Skąd więc to poczucie więzi? Jak to możliwe, że przeglądałam jakiś czas temu w internecie twoje zdjęcia i myślałam sobie "ach, więc to ty..."?<br />
<br />
A wiesz, co w tym wszystkim jest najdziwniejsze i jednocześnie bardzo okrutne? To, że właśnie skończyłam, przeczytałam całość od początku do końca i będzie mi cholernie tej książki brakowało. A niech cię, Karl Ove Knåusgard!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpTW53j9CVYqcsK1Bc4hf6BiCBib747zc8aLW8Ui9kqsoBi2giz299UvMIiW5I16vpJpawi5aQoA3poNlzKqOizg3KXC1R3sBkYuYhLGD_zNLTJ91yZaWfUEkULRnc-Jg3DUmZkdLzxBNe/s1600/28752977_833593856845346_3136036389116706816_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="738" data-original-width="1080" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpTW53j9CVYqcsK1Bc4hf6BiCBib747zc8aLW8Ui9kqsoBi2giz299UvMIiW5I16vpJpawi5aQoA3poNlzKqOizg3KXC1R3sBkYuYhLGD_zNLTJ91yZaWfUEkULRnc-Jg3DUmZkdLzxBNe/s400/28752977_833593856845346_3136036389116706816_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-3096493082041551942018-03-03T12:39:00.002-08:002018-03-03T12:39:44.938-08:00zakaz czytaniaW trosce o rozwój ludzi młodych i starszych, w imieniu pasji, chęci, zapału i energii, jakie drzemią w każdym homo sapiens WNIOSKUJĘ o poważne ograniczenia w używaniu w stosunku do drugiego człowieka form <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">nakazuję</span> i <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">zakazuję</span>.<br />
<br />
UWAŻAM, że formy nakazu i (lub) zakazu powinny być dopuszczalne tylko w prawodawstwie dotyczącym życia i bezpieczeństwa człowieka. Przepisy dotyczące ruchu drogowego, opieki nad własnymi dziećmi, opieki nad zwierzętami czy przyrodą - one, w uzasadnionych przypadkach, mogłyby czegoś zakazywać czy coś nakazywać. Ale na tym koniec!<br />
<br />
Zastanawia mnie, jaki upór w człowieku, jaka cecha jego dumna i egocentryczna powoduje, że ciągle czegoś innym zakazuje czy coś komuś każe robić POMIMO braku zadowalających efektów? Stoi taki człowiek przed innym człowiekiem i uznaje, że nie tylko ma prawo czegoś od niego wymagać w postaci nakazu czy zakazu, ale jeszcze ma prawo oczekiwać posłuszeństwa. I owszem - w drodze doświadczania mogłaby taka sytuacja zaistnieć parę razy w życiu tego i owego, po czym powinna jednak zanikać w drodze zwykłego uczenia się: <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">nie działa - nie stosuję</span>.<br />
<br />
Obserwuję sobie świat wokół mnie i doprawdy zadziwia mnie to, jak ludzie układają sobie wzajemne stosunki. Wszędzie: w szkole, w pracy, w domu - jakieś napięcie, potrzeba kontroli, sprawowania władzy mniej lub bardziej ukrytej, brak zaufania powodują, że ludzie uciekają się do mówienia innym, co mają robić.<br />
<br />
<i>Czuję się w obowiązku nadmienić, że sama nie jestem wolna od tej przypadłości, świadomie ją jednak w sobie obserwuję i staram się minimalizować :)</i><br />
<br />
Chcecie ze mną popodglądać?<br />
<br />
Chodźmy tam, gdzie czuję się najlepiej - do szkoły. Tutaj nauczyciele nakazują i zakazują uczniom do woli. Śmiem powiedzieć, że nakazami i zakazami szkoła polska stoi. Wystarczy zapytać pierwszego napotkanego ucznia, czy czuje się w szkole wolny, czy ma wpływ na to, co robi i co chce robić, czy może nie zgodzić się z jakąś "sugestią" nauczyciela - niemal na pewno taki uczeń zapyta, czy jest w ukrytej kamerze.<br />
Patrzę sobie na mojego syna - ucznia publicznej szkoły podstawowej - słucham, co mówi i wynika mi z tego, że sporo czasu musi poświęcić na coś, na co w ogóle nie ma ochoty, co go w ogóle nie interesuje. MUSI, bo mu tak kazano w szkole. Zakazanym jest, aby lekcji nie odrabiać, bez względu na stosunek do podawanych treści (litościwie daje się uczniowi dwie-trzy szanse na zapomnienie, co oczywiście jest skrupulatnie notowane i liczone).<br />
<br />
<i>Tutaj należy się szacunek i pokłon w stronę szkół - a są takie - które zmieniają podejście do ucznia i w istocie biorą pod uwagę jego zdanie w kwestii jego własnej edukacji.</i><br />
<br />
Jeśli ktoś myśli, że tylko w stosunku do dzieci dorośli sobie tak pozwalają, to się myli niestety. Zresztą, jak ma taki świeżo upieczony dorosły działać, skoro w szkole go nauczono, że żeby ktokolwiek wziął się do pracy, to trzeba go ograniczyć nakazami i zakazami, karać konsekwentnie i nie ufać za bardzo w jego chęci?<br />
Ograniczony, według mnie, człowiek nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że inni mogą dobrze wykonywać swoją pracę tak po prostu - bo ich ona interesuje, bo są odpowiedzialni za swoje czyny, bo respektują zawartą umowę. Nie, nie! Taki człowiek wierzy w to, że ludzie będą pracować tylko wtedy, kiedy będzie się ich pilnowało, kiedy nakaże im się coś z góry i kiedy będzie się ich rozliczało ze wszystkiego, co zrobili.<br />
<br />
Widzicie motywację takiego ucznia czy pracownika? Ta wewnętrzna jest w zaniku, a ta zewnętrzna jest uzależniona od poziomu lęku, stresu czy konieczności zarabiania na rodzinę. Najgorszy rodzaj motywacji, jaki można mieć. Dodajmy do tego poczucie sukcesu uzależnione od oceny nauczyciela czy pracodawcy, wymieszajmy z robieniem wszystkiego na pokaz (jak zobaczy, że pracuję, to może premię da?) i mamy człowieka, który większą część swojego dnia marnuje na coś, co robić po prostu musi.<br />
<br />
Nie rozumiem tego. Dlaczego tak bardzo boimy się zaufać, że drugi człowiek jest w stanie dobrze pracować, uczyć się, rozwijać BEZ zewnętrznych nakazów czy zakazów? Dlaczego ciągle patrzymy innym na ręce, pilnujemy, przypominamy o wytycznych, oczekujemy, że coś będzie zrobione tak i tak i tylko tak. A gdyby tak pracować z ludźmi, którzy lubią to, co robią, mają głowę pełną pomysłów, CHCE im się - i po prostu pozwolić im działać? Czemu nie usiąść wspólnie z tymi ludźmi, pozwolić im powiedzieć o swoich pomysłach, RAZEM ustalić cele, kierunki, możliwości, budżet. Czujecie tą motywację? Mnie by się chciało. Noce bym zarywała, jeśli byłoby trzeba, gdybym tworzyła coś, co mnie pasjonuje, czego jestem ciekawa. Mogłabym to robić za nieduże pieniądze, nie czekałabym na pochwały i premie - przecież wiedziałabym, co robię, ile wkładam w to wysiłku, jak razem się staramy i że nam wychodzi lub nie. Nikt nie musiałby mnie do tego zmuszać, nie musiałby mnie sprawdzać, nie musiałby głośno doceniać mojej pracy.<br />
A w szkole - przecież można powiedzieć uczniom, jaki jest cel działań, na czym nauczycielowi zależy i co uczniowie na to. Niech poczują, że to co robią w szkole jest ICH. Przecież jak coś jest MOJE to dbam o to, cieszę się tym i chcę, żeby odniosło sukces taki, jak JA go rozumiem.<br />
<br />
W moim odczucie nakazując czy zakazując zakładam, że człowiek naprzeciwko mnie jest albo leniwy, albo głupi, albo nie zna się, albo kradnie, albo zależy mu tylko na pieniądzach, albo chce mojej porażki, albo..... Nie umiem jakoś pomieścić zaufania i szacunku do drugiej osoby z jednoczesnym dawaniem sobie prawa na zakazywanie i nakazywanie jej czegokolwiek.<br />
<br />
A ty? Gdybyś robiła/robił (a może robisz) to, co kochasz - trzeba było by ci "pomagać" nakazami i zakazami? Czy świadomość, że jesteś ciągle pilnowana/pilnowany i linijką mierzona/mierzona byłaby dla ciebie motywująca? Z chęcią wracałabyś/wracałbyś do takiej pracy, szkoły, takiego domu? No powiedz, ale tak szczerze...<br />
<br />
Podpisałabyś/podpisałbyś moją petycję?<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam :)<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-83000243966202172942018-01-01T04:38:00.000-08:002018-01-01T04:38:15.051-08:00pozytywnie od A do Z<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: xx-large;">Y, Z, Ź, Ż</b><br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>youtube</b></span><br />
Coś, co powstaje w czasie twojego życia i rozwija się w tempie zawrotnym, zasługuje na to, by znaleźć się w jakimś tekście. Pamiętam, jak dawno, dawno temu mój przyszły obecny mąż opowiadał mi o takiej stronie, na której można sobie filmiki przeróżne oglądać. Za darmo! Fajnie, fajnie, ale jakoś tak mnie wtedy nie wzięło.<br />
Zaczęło się od szukania sposobu, w jaki należy nakładać na twarz kolorowe korektory. Aaa, bo kupiłam sobie i nie wiedziałam, co i jak. Po tym filmiku był następny i następny - wiadomo, wciągnęło mnie tak bardzo w temat makijażu, że bloga stworzyłam 😆.<br />
Z makijażem mi minęło, z youtubem nie. Teraz szukam tam materiałów w języku angielskim - świetny sposób, żeby się tego języka w sposób miły i przyjemny uczyć. Oglądam też klipy muzyczne, szukam materiałów na lekcje z uczniami...<br />
Pomyśleć, że jak byłam w wieku mojego syna, to youtube (ba! internet nawet!) nie istniał. To niesamowite ile i jakich zmian się dokonało w ciągu życia jednego pokolenia.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">zdrobnienia</span></b><br />
Drodzy Dorośli, dlaczego wasze dzieci dotykają rączką policzka, a mamusia sprawdza, czy nie ma tam jakiegoś ałka lub kuku? Z jakiej przyczyny kosmetyczka prosi, żeby zamknąć oczka, bo będziemy malować rzęski? Skąd pomysł, że zdrobnienie spowoduje, że zraniona osoba mniej będzie cierpiała, jeśli zamiast krwi poleci jej krewka z malutkiej ranki? Nie wiem.<br />
Dla mnie słowa mają dużą moc. Sposób, w jaki się do innej osoby zwracamy przekazuje nie tylko to, co słowa niosą, ale też sporo tego, co "pomiędzy". Nie lubię zdrobnień, bo w mim odczuciu osoba ich używająca ma w stosunku do adresata stosunek co najmniej lekceważący. W najlepszej wierze oczywiście, z intencjami iście dobrotliwymi. <i>Mówię do ciebie malutkimi słowami, żebyś poczuł się jeszcze mniejszy niż jesteś, a dzięki temu ja wydam ci się większa i poczujesz się bezpieczniej. Poczujesz się taki słodki, piękny, kochana i przyjemniejsza, kiedy nie płaczesz.</i> Tak na przykład.<br />
Nie lubię zdrobnień.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">zima</span></b><br />
O zimie pozytywnie? W sensie znaleźć pozytywne strony tego, że jest zimniej i ciemniej? Pomyślmy... O, mam! Niech będzie. Uwaga, piszę pozytyw zimy: samochód na parkingu nie nagrzewa się do temperatury 100 st.C i kierownica nie parzy w ręce, kiedy ruszasz. Fajnie, nie? 😄<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>zakupy</b></span><br />
Ech, najlepiej bym się wcale do tego nie przyznawała.... I wcale nie chodzi o to, że lubię chodzić po sklepach i wydawać na prawo i lewo. Wcale nie! Powiem nawet, że wręcz przeciwnie - nie cierpię chodzić po sklepach, przymierzać, rozbierać się i ubierać, oglądać i wybierać. Bardziej chodzi tu o to, że internet tak wiele ułatwia, a ja, jak mam doła czy coś w tym rodzaju, to czuję, że jedna, mała, nowa rzecz tak wiele by zmieniła.... Nie, nie trzeba mi mówić, że to bzdura wierutna, że pustki w środku w ten sposób nie zapełnię, że to ślepa uliczka i tak dalej i tak dalej. Ja to wiem przecież. Ba! Zauważyłam już trzeźwym okiem, że trochę dużo mam tych t-shitrów, nie zdążam kolejki zrobić, a już te pierwsze są wyprane... Zaczęłam na spód stosika sobie te wyprane wkładać, żeby żadnej nie było przykro, że długi nienoszona jest 😈.<br />
Tylko, że to takie przyjemne wejść na stronę internetową sklepu, wyszukać zajefajną koszulkę, kupić i czekać na pana kuriera. Potem otwierasz, przymierzasz - jest! pasuje! - i taka to radość. Krótkotrwała wprawdzie, ale zawsze.<br />
No ok. Muszę znaleźć innym sposób pocieszania się w dołowaniu. Niech będzie.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: courier new, courier, monospace; font-size: large;"><b>żelki</b></span><br />
<i>Emilio, to hasło dedykuję Tobie.</i><br />
Spróbujcie tylko postawić torebkę żelków przede mną. Nie da rady, nie powstrzymam się przed zjedzeniem tego pierwszego. Z całą pewnością sięgnę po żółty, pomarańczowy albo biały. Potem zapodam sobie drugiego, trzeciego, czwartego.... Lubię jeść je parami albo grupami. Mieszać w jamie ustnej na przykład zielony z białym. Albo czerwony z żółtym - czy powstanie pomarańczowy? Jedząc żelki grupami już się nie bawię w mieszanie barw. Jeśli jem grupami, to znaczy, że dojadłam się tego stadium, w którym nie kontroluję tego, co robię. Fakt, zdarzało mi się poczuć sytość żelkową, kiedy to - sama siebie zadziwiając - odstawiałam paczuszkę na bok, na później. Zdarza się najlepszym ;)<br />
<br />
<br />
<div style="font-family: "times new roman";">
<div style="margin: 0px;">
</div>
</div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;">koniec</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-13174454384549685382017-12-02T10:23:00.001-08:002017-12-02T10:24:05.364-08:00pozytywnie od A do Z<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b>U</b></span><br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">U</span>przejmie informuję, że hasła na "U", jakie przychodziły mi do głowy nie zainspirowały mnie w żaden sposób, znudziły zanim pisać zaczęłam, więc daruję sobie tę samogłoskę.<br />
<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: xx-large;">W</b><br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>włosy</b></span><br />
Z hasłem tym cofam się w dość odległą przeszłość. Nie chcę pisać o włosach moich współczesnych - byłoby to nudne i w sumie nie ma nad czym się rozwodzić. Za to włosy moje w czasach dawnych, za lat moich nastoletnich - to dopiero jest historia! 😄<br />
Kiedyś usłyszałam, że brzydkim dziewczynom, jak już bardzo chcesz powiedzieć komplement, to powiedz, że mają ładne oczy i (lub) włosy. No cóż.... jeśli słyszałam jakiś komplement, to właśnie taki 😕 - zdarza się. Włosy... miałam długie, naturalnie w kolorze takim nijakim (ni to blond, ni to szarość...) i kręcące się na końcach. Nie muszę chyba wspominać, że marzyłam o prostych, pięknie kasztanowych, prawda? Nie farbowałam ich chyba do czasu 4. klasy liceum - religia mi nie pozwalała... Zdarza się.<br />
Wszystko to byłabym w stanie jakoś przeżyć, gdyby nie deszczowe lub wilgotne dni. Wystarczyło trochę wody w powietrzu lub z nieba, a moje włosy zaczynały żyć własnym życiem. Zaczynały puszyć się od nasady po same końce, ich objętość rosła co najmniej dwukrotnie i nienawidziłam ich wtedy całą swoją nastoletnią duszą. W mojej głowie głowa moja była wtedy wielka, chciałam się schować przed światem i tęskniłam za moimi wymarzonymi, prostymi i pięknie kasztanowymi. Zdarza się....<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">wartości</span></b><br />
Moje są dla mnie najważniejsze 😇. Trzymam się ich i jak trzeba to walczę w ich imieniu.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">właściwe</span></b><br />
Słowo, które obok innych jeszcze sobie podobnych, sprawia, że włącza się we mnie czujność i podejrzliwość. No bo jak można stwierdzić z całą pewnością, że coś jest właściwe? Owszem, coś może być właściwe, ale jedynie z czyjejś perspektywy, z perspektywy czyjegoś doświadczenia, wiary, wartości, podejścia do sprawy. Jeśli czytam, że to i to jest jedynie właściwe, to zawsze rodzi się we mnie pytanie: <span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">skąd to wiadomo?</span> Jeśli ktoś mi mówi, że tak trzeba, to pytam <span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">dlaczego?</span> Co to znaczy, że ta książka jest właściwa, że to podejście jest właściwe, że takie, a nie inne zachowanie jest właściwe? Kto tak twierdzi? Inny człowiek? No cóż, właściwie nie mam już w takim razie nic do dodania.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>widoczek</b></span><br />
Sis, no powiedz, że robiło się kiedyś widoczki. Jak pytam czasami ludzi tutaj, w Poznaniu, to nie wiedzą, o czym mówię. Pamiętasz? Najważniejszą sprawą i połową sukcesu było znalezienie dobrego kawałka szkła - musiał być jasny i prosty. <i>Tak, tak - kiedyś na dworze można było znaleźć, wziąć do ręki i użyć do zabawy kawałki szkła! </i>Takie szkło było obiektem zazdrości, a szczęśliwy znalazca mógł czuć się wyróżniony przez los.<br />
Jak już miałaś szkło, przystępowałaś do szukania elementów zdobniczych: sreberka i złotka po cukierkach, płatki kwiatów lub całe kwiatki nawet, trawa, liście - wszystko, co udało się znaleźć. <i>Kiedyś dzieciom wolno było łazić po trawach, zrywać, podnosić z ziemi...</i><br />
Kolejnym etapem było zrobienie z tego wszystkiego widoczku właśnie. Człowiek znajdywał jakieś dobre miejsce pokryte ziemią, wykopywał rękami głęboki dół i pięknie uklepywał dno tego dołu (<i>tak, tak - kiedyś dzieci mogły grzebać w czarnej ziemi gołymi rękami</i>). Na tym dnie z zebranych skarbów układał widoczek - kompozycję według własnego pomysłu i przykrywał ją szczelnie szkłem. Taki widoczek zakopywało się potem i pokazywało tylko tym, którzy w naszej ocenie byli tego warci. Do dzisiaj pamiętam to fajne uczucie odkopywania widoczku - trzeba było usunąć całą ziemię ze szkła, żeby ukazać całe piękno obrazu.<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace;"><span style="font-size: large;">wzruszanie się</span></b><br />
Nie lubię. Unikam wszelkich filmów, które grożą wzruszeniem się. W sytuacjach życiowych wzruszam się rzadko i z ogromnym trudem. Czasami aż mi głupio, że taka niewzruszona jestem 😉.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">Wilki</span></b><br />
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Zobacz, tańczą policjanci,</i></span><br />
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>facet z teczką trochę krwawi,</i></span><br />
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>tu jest ławka, zdejmij bluzkę,</i></span><br />
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>wypalimy całą trawę...</i></span><br />
<br />
Do dzisiaj, jak mi się przypomni i w głowie zagra, stare piosenki Wilków zabierają mnie w sentymentalną podróż w miejsca, w których byłam, kiedy słuchałam ich w liceum. Płyty "Wilki" i "Przedmieścia" - ciągle reaguję tak samo, choć daaaawno nie słuchałam. W sumie.... muszę sobie chyba zapodać 😕<br />
<br />
<br />
<div style="font-family: "times new roman";">
<div style="margin: 0px;">
</div>
</div>
<span style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">c.d.n....</span><br />
<span style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;"><br /></span>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-90435705065664254542017-10-29T10:33:00.001-07:002017-10-29T10:33:17.704-07:00znad grobu, czyli coroczny mój post listopadowy<i>Ło, ale wieje! Dobrze, że wzięłam czapkę, już widzę, jakby mi było zimno, gdybym wystąpiła bez czapki i kaptura!</i><br />
<br />
Stanęła nad grobem i od razu poczuła się jak idiotka.<br />
<br />
<i>Co ja tutaj robię. Przejechałam 100 km, żeby tak tutaj stanąć? </i><br />
<br />
- Nie mam żadnego znicza, w tym sklepie przy bramie same jakieś takie wieśniackie były. Wielkie i takie z krzyżami. Nie podobały mi się. Wiem, powinnam mieć znicz, ale naprawdę, nie kupię ci takiego badziewia.<br />
<br />
Zauważyła, że skrzynka pod ławką nie jest zamknięta na kłódkę. Spróbowała otworzyć. Pierwsza myśl była błędna - szafka nie otwiera się od frontu. Dopieo później podniosła siedzenie ławki do góry i wieko podniosło się bez problemu.<br />
<br />
<i>Dobra, to może bym wytarła ten grób, jak już tak tutaj stoję...</i><br />
<br />
Znalazła jakąś szmatkę. Po rozłożeniu okazało się, że to podkoszulek.<br />
<br />
- To twój? Wygląda, jakby był twój. Tylko nie myśl sobie, że sprzątam, żeby się tobie przypodobać. Tak, wiem - mama mówiła mi, że lubiłeś za życia, jak wszystko było posprzątane, ugotowane i uprane. Tak, tak - człowiek poznaje bliskich całe życie, a nawet już po ich śmierci. Nie wiedziałam, że taki byłeś, skąd miałam wiedzieć. Ułożyłam sobie twój idealny obraz po tej całej wyprawie do Lublina, a tu taka niespodzianka!<br />
Także wiesz - nie sprzątam dlatego, że lubiłeś, jak kobiety wokół ciebie sprzątały. Sprzątam, bo zimno tu cholernie, a ja nawet znicza nie mam, więc nie będę tak stała jak ta sierota.<br />
<br />
<i>Dobra, podkoszulek może i ładny i biały, ale wciąga słabo.... Co my tu jeszcze mamy...? O, grabki. Fajnie. Zagrabię tu wokół, bo nadeptałam, jak myłam.</i><br />
<br />
Stwierdziła, że będzie chodziła po brzegach nagrobka, żeby nie deptać po tym, co pograbiła. Oczywiście nanosiła piachu na ten nagrobek, jak tak po nim łaziła. Na szczęście w schowku była zmiotka - pozamiatała więc po sobie, depcząc po tym, co tak ładnie zgrabiła.<br />
<br />
- Szlag!<br />
<br />
Wzięła grabki i - depcząc tym razem przed grabiami - zagrabiła raz jeszcze.<br />
<br />
<i>Ok, nie jest najgorzej. Tylko ten znicza brak... Tak chyba nie bardzo...</i><br />
<br />
Postanowiła wrócić do sklepu. Na wszelki wypadek obejrzała się za siebie, żeby zapamiętać, gdzie jest jego grób, bo - umówmy się - trafiła tam przez przypadek.<br />
W sklepie omiotła wzrokiem wielkie katolickie znicze -<i> po moim trupie!</i> - i postanowiła kupić ten dziwny wynalazek. Wkłada się do środka dwie wielkie baterie i lampka świeci niczym świeca prawdziwa. Nawet promień się porusza!<br />
<br />
- Baterie do tego można u Państwa kupić?<br />
<br />
Można było. Za bezcen. Dwie wielkie baterie i sztuczna świeczka. Pani baterie włożyła na czuja, sprawdziła czy działa, a że nie działało, to baterie wyjęła i włożyła odwrotnie, niż poprzednio. Zadziałało.<br />
<br />
<i>Nie jest źle</i> - pomyślała - <i>lepsze to niż te wielkie badziewia.</i><br />
<br />
Wróciła nad grób, wyjęła lampeczkę z pudełka, przesunęła przełącznik i znicz zapłonął. Z dumą postawiła lampkę na grobie, popatrzyła na nią z różnych perspektyw i stwierdziła, że naprawdę fajnie to wygląda.<br />
<br />
- A wiesz, że być może dzisiaj w nocy będziemy przestawiać zegarki przedostatni raz? Jacyś politycy, chyba z PSL, są za tym, żeby zostawić zegarki na czasie letnim i już ich nie ruszać. W sumie - niezły pomysł. Pamiętam, że to ty mnie nauczyłeś, że zegarki przesuwa się w ostatnie weekendy października i marca. Zaskoczyło mnie to - do tamtej pory myślałam, że te terminy przychodzą zawsze z zaskoczenia i że wszyscy ludzie zawsze są zdziwieni, że to już.<br />
Tiaaaa.....<br />
Nie, nie pójdę na grób taty. Nie w tym roku. W tym roku zrozumiałam, że to był zły człowiek i nie mam zamiaru tam do niego iść. Wystarczy tego wyciskania łez nad jego ciałem, za bardzo go teraz nie lubię. Ciebie lubię. Mimo tych kobiet, co ci sprzątać i gotować musiały. Za Lublin cię lubię, bo dzięki tobie tam pojechałam. Za ten Lublin masz u mnie dużego plusa. Tata niczego mi nie pokazał ani niczego nie dał. Nie licząc tego syfu w życiu. Nie idę tam i już.<br />
<br />
Postała jeszcze chwilę. Nie za długo, bo naprawdę porządnie wiało.<br />
<br />
<i>Dobra, idę już.</i><br />
<br />
I poszła.<br />
<br />
<br />
P.S. Lampeczka przetrwała całą noc, mimo wichury i deszczu.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-13503239852289697682017-10-21T23:48:00.001-07:002017-10-21T23:49:26.714-07:00od A do Z pozytywnie<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b>T</b></span><br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>tatuaż</b></span><br />
Dzisiaj (21 października 2017 roku naszej ery) dałam zrobić sobie na ramieniu trzeci tatuaż i pewnie dlatego zaczynam od tego hasła. Pierwszy tatuaż zrobiłam jakoś po 30-tce. Było to w kwietniu, szłam tam cała w strachu, ale też podekscytowana. Tatuaż robił mi dość bliski znajomy z czasów liceum (bliskim znajomym był wtedy, teraz jest to raczej znajomy dość daleki, ale z zachowaną obustronną sympatią :)). Zibi wykaligrafował mi na ramieniu napis "I will go my way". Maksyma ta leżała tam osamotniona dość długo, bo - tak pi razy drzwi - jakieś 5-6 lat (może dłużej, może krócej). Dopiero w tym roku, w lipcu, zakwitł pod nią kwiatek - zrobiony przez Jagodę. Kwiatek ma mi przypominać, że kwiaty nie konkurują z nikim obok siebie, one po prostu kwitną. Taki botaniczny motyw bardzo mi się spodobał, czułam pod skórą, że kiedyś coś sobie jeszcze dotatuuję, żeby więcej życia na tej mojej ręce było. I oto jest - naprawdę spontanicznie, naprawdę bez wielkich planów i czekania na termin. Zdarzył się "Walk in" w <i>Matuszka Tattoo</i>, zdarzyła się Emilia, która zapytała <i>Idziemy?</i> i zdarzył się jakiś niespotykany we mnie odruch spontaniczny. Pojechałyśmy i zrobiłam sobie trzeci tatuaż - piękna, różowo-pomarańczowo-czerwona gałązka listków w wykonaniu Ewy Dobrochny.<br />
Ja dziecko - normalnie cieszę się jak dziecko :).<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">teatr,taniec</span></b><br />
Ja chyba już wspominałam o tym przy okazji innych haseł - że jestem potencjalną gwiazdą scen teatralnych, prawda? Że zamrożony jest w moim ciele talent aktorski? Że gdybym tylko chciała, to tańczyłabym z największymi? Taaak...., chyba wspominałam 😉.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">telefon</span></b><br />
Inaczej się nie dało. Trzeba było zapisać się i stanąć w przysłowiowej kolejce, czekać latami i latami, żeby mieć w końcu telefon stacjonarny w domu. Kto miał telefon, ten miał w moim odczuciu FAJNIE. Uważałam, że miał wszystko, czego do szczęścia potrzeba. Ja, jak chciałam gdzieś zadzwonić, to musiałam iść do klatki w innym bloku - tam, między parterem a pierwszym piętrem był automat telefoniczny. Wrzucało się 5 gr i można było rozmawiać. Zazdrościłam tym, którzy mieszkali w tej klatce, mogli się czuć niemal tak, jakby mieli telefon w domu.<br />
Kiedyś telefon to był naprawdę luksus. W ilóż to marzeniach moich był telefon, zabawka najlepiej imitująca aparat telefoniczny była na wagę złota. Świat z telefonem to był jakiś inny, lepszy świat. Pani na poczcie, sekretarka w biurze - czujecie ten klimat? Prestiżowi tych zawodów dorównywał chyba tylko ten kasjerki przy kasie - miała taką fajną, dużą kasę, z głośnymi przyciskami....<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>telewizor</b></span><br />
Generalnie musi grać, żebym zasnęła. Jasne, jeśli spędzam noc gdzieś, gdzie nie jest to możliwe, to staram się znaleźć jakieś działające radio, a jeśli takowego nie ma, zawsze mam przygotowany zestaw ratunkowy: telefon ze słuchawkami. Podsumowując: w ciszy zasypia mi się najtrudniej.<br />
Preferuję jednak odbiornik telewizyjny. Myster już się przyzwyczaił.... do spania z korkami w uszach ;).<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace;"><span style="font-size: large;">tabletki</span></b><br />
Nie może ich zabraknąć w moim alfabecie. Pamiętam ten pierwszy raz.... Było to dawno, dawno temu, uczęszczałam jeszcze do Szkoły Podstawowej nr 12 w Koninie. Pamiętam jak dziś: szafka stała pod oknem, usiadłam sobie na podłodze, szafkę otworzyłam i zażyłam swoją pierwszą Pyralginę na ból głowy. To był cud! Cud nad cudy, cudowny cud w cudowny sposób w moim mało cudownym życiu. Ból głowy odszedł, zniknął, normalnie jak ręką odjął.... Nie mogłam uwierzyć, że jest to w ogóle możliwe. A jednak.<br />
Takich doświadczeń się nie zapomina. Wracam do niego czasami pamięcią, zwłaszcza w momentach, kiedy kolejna pigułka nie zadziała, a ból rozsadza mi mózgowincę. Chciałabym wtedy móc przeżyć ten pierwszy raz jeszcze raz... 😉<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">thompson</span></b><br />
To był mój pierwszy, tak duży i poważny zakup. Kupiłam sobie mini-wieżę marki Thomspon. No co?! Była ładna, srebrna cała, miała ładne niebieskie głośniki, można je było rozstawić, bo były na kabelki. I pilota miała! Oglądałam, myślałam - siostra oczywiście była ze mną, takich zakupów nie robi się bez dobrego doradcy. Dość powiedzieć, że wieżę w końcu zakupiłam (za gotówkę - babcia miała jakiś rzut pieniędzy i rozdała wnukom po równo - chyba.... 😉).<br />
I teraz tak: nie pamiętam, jak ją doniosłam do domu, nie pamiętam, jak ją rozstawiłam, nastawiłam, zaprogramowałam i uruchomiłam. Pamiętam, że generalnie byłam zadowolona, nawet budzik radiowy sobie nastawiałam i budziła mnie co rano.<br />
Pamiętam też jak ze zgrozą odkryłam, że jeden głośnik nie działa! Że dźwięk jest MONO! Zapakowałam sprzęt do pudła i udałam się do serwisu (dobrze, że Konin niewielki, bo trochę ten sprzęt ważył, a jak się później okazało, trochę musiałam się z nim nachodzić...). Chodziłam tak jeszcze kilka razy - za każdym razem z tym samym: jeden głośnik nie działał i już. W końcu panowie powiedzieli mi, że bez sensu, żebym tak chodziła - ten jeden głośnik gra, tylko ciszej! Nic więcej nie da się zobić!<br />
Wieży już dawno nie ma, teraz na naszej półce dogorywa już inny sprzęt. Nic jednak na to nie poradzę, że jeśli zdarzy się, że o niej pomyślę, to ZAWSZE w kotekście niedziałającego jednego głośnika. Zdarza się.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;">c.d.n....</span><br />
<div style="font-family: "times new roman";">
<div style="margin: 0px;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0px;">
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-90682930403942436302017-10-15T11:24:00.003-07:002017-10-15T11:24:24.126-07:00pozytywnie od A do Zy<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b>R</b></span><br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>Rene</b></span><br />
Taką ksywkę miałam w liceum. Źródła nietrudno się domyślić - kto oglądał w tamtych czasach serial "Allo, Allo" dobrze wie, o czym mowa. I choć główny bohater, Rene właśnie (pewnie pisownia imienia jest błędna, ale trudno), był mężczyzną i to na dodatek wyjątkowo nieatrakcyjnym (choć powodzenie u kobiet miał 😅), to bardzo lubiłam tą ksywkę. Teraz już nikt tak do mnie nie mówi - trochę szkoda :).<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">Renia</span></b><br />
Tak z kolei mówiła do mnie babcia T. Może były jeszcze inne osoby zdrabniające tak moje imię, ale to w jej wykonaniu wbiło mi się w pamięć. I teraz <u><b>uwaga</b></u>: uprasza się wszelkie osoby, które napotkam na swojej drodze życiowej, aby pod żadnym pozorem, nigdy, przenigdy tak na mnie nie mówiły. Bardzo proszę 😒.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">RR</span></b><br />
Moje inicjały. 😼<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: courier new, courier, monospace; font-size: large;"><b>religia</b></span><br />
Moje pierwsze wspomnienia to przystanek autobusowy, ciemność, zima i kożuch pani Zosi, naszej sąsiadki. Ponieważ ja i jej syn chodziliśmy razem do klasy, to zdarzało się, że byliśmy zaprowadzani na zajęcia przez jednego z naszych rodziców. Były to czasy, kiedy zajęcia religii odbywały się poza murami szkoły - my musieliśmy jeździć do Międzylesia, autobusem MPK, popołudniu, po zajęciach. Później już jeździliśmy sami - kiedy było ciepło, to rowerami (Pelikan koloru morskiego, zakupiony po komunii 😄). Pamiętam siostrę Anatolię, niebieskie pismo święte stojące na półce i obrazki - kolorowanki, które wklejaliśmy do zeszytów.<br />
W szkole średniej na religię już nie chodziłam (patrz: <a href="http://racinka.blogspot.com/2017/08/pozytywnie-od-do-z.html" target="_blank">protestantyzm</a>). Trochę na początku próbowałyśmy (ja i K.B.) nawracać pana od religii, ale że się nic nie dało zrobić, to zrezygnowałyśmy. Miałyśmy okienko 😇.<br />
Teraz na religię nie chodzi mój syn. Też ma okienko 😉.<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b>S, Ś</b></span><br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>spunk</b></span><br />
Pippi wymyśliła to słowo. Nie wiadomo, co ono znaczy, choć zdaniem dziewczynki istnieje na pewno.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">sympatia</span></b><br />
Pamiętacie to sympatyczne słowo? Sympatia to była osoba, najczęściej płci przeciwnej (nie słyszałam w podstawówce o parach o tej samej płci...), z którą się "chodziło". Ech, fajne to były czasy... Głupiutkie to takie było, urocze i niewinne, choć z perspektywy małolata sprawa była poważna na śmierć i życie. Czy dzisiaj ktoś jeszcze tak mówi - sympatia?<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">samochód</span></b><br />
No dobra, spójrzmy prawdzie w oczy. Jak do tej pory przyszło mi prowadzić samochody, którym do luksusu daleko. Pierwszym, moim dziewiczym, był zielony matiz w wersji <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>podstawowej</b></span>. <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Podstawowej</b></span>, znaczy bez niczego, co mogłoby kierowcy choć minimalnie ułatwić prowadzenie samochodu. <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><b>Podstawowej</b></span> czytaj: bez klimatyzacji, bez ogrzewania tylnej szyby i z lusterkami ustawianymi ręcznie (trzeba wyjść, ustawić, wejść, sprawdzić, czy dobrze, znowu wyjść i skorygować). Plusem tej maszyny było to, że zaparkować dało się ją niemal wszędzie 😈.<br />
<br />
W końcu familijnie uznaliśmy, że czas na zmianę, na <b>większą</b> zmianę. Taką z klimatyzacją i ogrzewaną tylną szybą. Taką de luxe...<br />
<br />
Tiaaaa.... Jak by tu wam ten luksus opisać. W sumie, chyba wystarczy jeden wyraz - Stilo. Fiat Stilo 😂. Fakt - jest większy, bo to model kombi. Fakt - ma coś w rodzaju klimatyzacji. Ależ oczywiście - szyba tylna jest ogrzewana, a przednie szyby otwiera się na guziczek. Szkoda tylko, że jakiś nieznanego pochodzenia defekt powoduje, że od czasu do czasu muszę go restarować - inaczej drzwi nie zamknę (lub nie otworzę - w zależności od okoliczności). Muszę więc akumulator odłączyć, policzyć do dziesięciu i akumulator podłączyć. Fajnie, nie? A jak żarówka w świetle mijania padnie, to mechanicy klną na sam mój widok 😇 - tak przyjaźnie się żaróweczki w samochodzie wymienia. No i jak włączam kierunkowskaz, to wajcha przy kierownicy odskakuje konsekwentnie, tak, że muszę ją trzymać, jeśli chcę, żeby kierowca za mną wiedział, że zamierzam skręcić.<br />
<br />
Nie, no ale tak w ogóle to samochód pierwsza klasa! 😉<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: courier new, courier, monospace; font-size: large;"><b>śpiewanie</b></span><br />
Był czas, kiedy śpiewałam dużo i nawet publicznie - solo, w duecie i w chórze. Teraz też śpiewam dużo, ale już sama dla siebie (nie licząc tych rzadkich chwil, kiedy śpiewam uczniom nową piosenkę). Śpiewam w samochodzie - to wiadomo. Nucę sobie podczas różnych czynności - tak, jak każdy. Śpiewam sobie w domu - to jednak najrzadziej. Generalnie lubię śpiewać, a że w tonację nawet wchodzę zgrabnie, to przyjemnie mi się siebie słucha ;). Taka to ze mnie jednoosobowa, zachwycona sobą publiczność :).<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;">
<div>
<div style="margin: 0px;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;">c.d.n....</span></div>
<div style="margin: 0px;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0px;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span></div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-61742240485151546652017-08-20T11:43:00.000-07:002017-09-09T06:47:17.717-07:00POZYTYWNIE OD a DO z<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b>P</b></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-small;"><i>mały zgrzyt w moim "poukładaniu" zgrzyta - wyrazów na 'p' mam sporo i niby powinny być chronologicznie, ale.... nie będą :)</i></span><br />
<b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><br /></span></b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>portret</b></span><br />
Jeśli za człowieka kulturalnego uznać osobę, która <span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">bywa</span>, <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">zna się</span> na najwyższych lotach sztuce (cokolwiek taką sztuką wysoką jest i ktokolwiek uznał ją za taką), która a to opera, a to teatr, wystawa, koncert, ą i ę - to NIE, nie jestem osobą kulturalną. Na większości tej wysokiej wielkości dziełach muz różnych się nie znam, nie bywam, nie czuję. Bywa. Jest jednak coś, co mnie rusza i zaciekawia prawie zawsze - portrety. Uwielbiam ludzkie twarze, szczególnie te na fotografiach. Nie zachwyca mnie przyroda, konie (brrr!), wieś spokojna, abstrakcja czy wojenna akcja. Lubię portrety.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">protestantyzm</span></b><br />
Mam taki wątek w swoim doświadczeniu. Była rezygnacja z "oferty" kościoła katolickiego, chrzest przez zanurzenie w wodzie, przewartościowanie życia... Były nabożeństwa, nakrywanie głowy, codzienne czytanie Biblii. Byli wspaniali młodzi ludzie, z którymi przeżyłam milion naprawdę fajnych chwil. Trwało to jakieś... nie wiem, niespełna 4 lata. Tak - miałam takie doświadczenia w swojej przeszłości...<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>pieczenie</b></span><br />
... ciast oczywiście. Bo jak piecze mnie coś na skórze, to nie lubię. Robienie ciast sprawia mi przyjemność. Bo czegoż tu nie lubić (że zacytuję klasyka Joey'a z "Przyjaciół")? Łączenie składników? Good! Oblizywanie miski, garnka i łychy? Good! Patrzenie, jak rośnie? Good! Obserwowanie, jak znika w paszczach jedzących z apetytem znajomków? Good!<br />
I od razu odpowiadając na niezadane pytanie: nie, nie piekę często. Robię to natomiast z wielką przyjemnością :).<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">pianino</span></b><br />
Sama nie mogę w to uwierzyć, że kiedyś grałam na tym instrumencie. Teraz przy pianinie ogarnęłoby mnie uczucie przerażenia jak, załóżmy, wtedy, gdyby ktoś kazał mi na przykład zabić kurę 😨.<br />
To było w Wyższej Szkole Zawodowej w Koninie, taka dziwna kobieta (nadpobudliwa, nieprzewidywalna, rażąco ufarbowana na głowie...) próbowała nas nauczyć grać na pianinie i na flecie. I grałam. Całkiem nieźle nawet.... grałam.<br />
<br />
<br />
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>plastiki</b></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">Jako "młodsza" nastolatka miałam niewielkie pragnienia: mieć dekatyzowaną katanę na wiosnę, komplet <span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;">czapka - szalik</span> w różowym kolorze i z paskami-<span style="background-color: yellow; color: #cc0000;">rażówami</span> na zimę i plastiki na korku na lato. Przy dobrych prądach katana mogła być też na jesień. Osoby mniej więcej w moim wieku wiedzą, o czym mowa - innym nie będę tłumaczyć, bo nie da się słowami oddać tego klimatu. A szkoda.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">Tematem tej części posta są właśnie owe plastiki. JA NIE MOGĘ! To był szał, kiczowaty krzyk mody, obiekt westchnień większości kobiet - od małych po dorosłe. Śniłam o takich. Zrobione to to było z gumy chyba, całość była jakby ażurowa, czubek był pełny (pełen?), a całość dopełniał obcasik, tak zwana kaczuszka. Chodziły w nich najładniejsze dziewczyny w klasie, ja też chciałam. Czułam, że jeśli tylko mama mi je kupi, jeśli tylko założę je na stopy, jeśli pójdę w nich do szkoły, mój świat zmieni się na lepsze, wszystko zmieni się na lepsze! Że będę piękniejsza! Modniejsza! I piękniejsza! Tak bardzo chciałam być piękniejsza! W plastikach! </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">...............................................</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">Mama kupiła w końcu plastiki, mnie i mojej siostrze... Ale takie gorsze. Miały inny obcas, niższy, były białe i w ogóle.... daleko im było do tamtych.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXzlbvVpedWaAqbGm1uSiQYbktyLtUTauxsN9JiW7AGr5cK20B3ZugrD87MHZ6YCbzCxN1TlKR9tTRmbhaBSl6XMP5Qhz2FeIw2jZgVQh-_KTh4RJRI-aBUO9T1mGX2joEaBzLdXDSZ6Yt/s1600/plastiki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="667" data-original-width="600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXzlbvVpedWaAqbGm1uSiQYbktyLtUTauxsN9JiW7AGr5cK20B3ZugrD87MHZ6YCbzCxN1TlKR9tTRmbhaBSl6XMP5Qhz2FeIw2jZgVQh-_KTh4RJRI-aBUO9T1mGX2joEaBzLdXDSZ6Yt/s400/plastiki.jpg" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak, tak! Kamienie w obcasie, żeby stukały!</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">prawo jazdy</span></b><br />
Kurs zaczęłam po trzydziestce. Uczył mnie Marcin (pozdrawiam! :)), przystojny, młody człowiek, który opieprzał za wszystko i konsekwentnie. Nie narzekam - przypominam, że ja byłam po trzydziestce, a on był młody i przystojny ;). I - co ciekawe - mimo tych walorów naprawdę dobrze uczył.<br />
Zdałam za czwartym razem i chyba, jako jedna z niewielu, za każdym razem nie zdałam ze słusznych powodów :). Za każdym razem z innego. W końcu nadszedł wczesny, lutowy, sobotni poranek, kiedy to na ulicach mało jeszcze innych pojazdów, a parkingi są puste i zdałam :). Piękne uczucie.<br />
Jak tylko opuściłam Wydział Komunikacji ze świeżutkim prawem jazdy, wsiadłam do zielonego matiza zaparkowanego w okolicy i dowiozłam bladego ze strachu męża do domu ;).<br />
Od tej pory rola kierowcy w naszej rodzinie należy do mnie, nie podlega to nigdy dyskusji i rozważaniom. Uwielbiam prowadzić samochód i oczywiście na ulicy w danym momencie jestem zawsze najlepszym kierowcą. 😇<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>Pippi</b></span><br />
Jest kilka takich książek, których czytanie synowi (ciągle mamy ten zwyczaj wieczorami) sprawia mi dziką przyjemność. Wśród nich jest książka Astrid Lindgren o Pippi (nie każcie mi pisać jej nazwiska). To dziewczę wygrywa na całym froncie. Uwielbiam, kiedy daje w kość dorosłym i temu wszystkiemu, co sobą prezentują: zasadom, regułom, czystym sukienkom, dobremu wychowaniu, konwenansom, tabliczce schorzenia.. yyyy.... to znaczy mnożenia. Tradycyjnie rozumiane wychowywanie zostało jej oszczędzone, w związku z czym na kartach książki spotykamy wolnego, szczęśliwego, odważnego i niesamowicie silnego człowieka (z koniem i małpką zresztą...). Książka dla wszystkich.<br />
Pippi, jesteś dla mnie wzorem i bardzo, bardzo cię lubię :)<br />
<div>
<br />
<br /></div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">przedszkola</span></b><br />
Jako dziecko nie uczęszczałam. Jako dorosła pracowałam w trzech, zajęło mi to w sumie jakieś 12 - 13 lat życia (kto by liczył dokładnie).<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>przekonanie</b></span><br />
Jak do czegoś jestem przekonana, to bardzo trudno jest mi zmienić zdanie. Uparta jestem wtedy jak osioł, upieram się przy swoim, robię po swojemu i nie umiem inaczej. Jeśli mam wizję czegoś, to nie ma sensu przekonywać mnie, że moja wizja jest zła. Próżny trud, bez sensu zupełnie. Trzeba poczekać, aż zacznę wizję swoją realizować. Jak nie wyjdzie - odpuszczę 😉.<br />
<br />
<br />
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">parasol</span></b><br />
Nie lubię i nie noszę ze sobą. Nawet jak leje albo na lanie się zapowiada - nie biorę, bo wiem, że i tak nie rozłożę. Nie wiem czemu.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>parkowanie</b></span><br />
Generalnie idzie mi dobrze. W 99% przypadków parkuję przodem, a wyjeżdżam tyłem. Czasami odwrotnie 😈.<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">paczkomaty</span></b><br />
Uważam te szafeczki za jeden z najlepszych wynalazków naszych czasów. Korzystam z nich, jeśli tylko jest taka możliwość, nawet, jeśli trzeba trochę dopłacić. Lubię tą drogą zarówno wysyłać, jak i odbierać przesyłki. Kto nie próbował jeszcze, niechaj spróbuje :)<br />
<br />
<br />
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>pentatonix</b></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><b style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">Pentatonika</b><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;"> – </span><span style="font-family: inherit;">skala<span style="background-color: white; color: #222222;"> złożona z pięciu </span>stopni<span style="background-color: white; color: #222222;">, zbudowana w obrębie </span>oktawy</span><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">. Słowo </span><i style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">pentatonika</i><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;"> </span></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">pochodzi z języka greckiego i oznacza właśnie </span><i style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">pięć dźwięków</i><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;">. Przykładem pentatoniki mogą być dźwięki pięciu kolejnych, czarnych klawiszy fortepianu (<a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Pentatonika" target="_blank">Wikipedia</a>)</span></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: sans-serif; font-size: 14px;"><br /></span></span>
Pięcioro młodych ludzi, pięć pięknych głosów i jakieś nieuchwytne coś, co sprawia, że mogę ich słuchać, słuchać i słuchać.... I oglądać, i oglądać i oglądać.... Nie ma co gadać po próżnicy, bo gadanie o muzyce jest bezcelowe, przynajmniej w moim odczuciu. Kogo interesuje, o kim i o czym mowa, a jeszcze tego nie wie, odsyłam do strony Pentatonix na <a href="https://www.youtube.com/channel/UCmv1CLT6ZcFdTJMHxaR9XeA" target="_blank">YouTube</a>.<br />
<br />
<br /></div>
</div>
<div>
<div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">porządek</span></b><br />
Porządek w domu musiał być. [KURTYNA]<br />
Teraz jestem w moim domu, na moich zasadach. Lubię względny porządek w moich rzeczach - lubię, kiedy są tam tylko te przedmioty, które używam. Wyrzucam bądź oddaję wszelkie nieużytki.<br />
Nieco czasu zajęło mi zrozumienie, pogodzenie się i zaakceptowanie faktu, że moi współlokatorzy, mimo, że więzami krwi bądź przysięgą małżeńską ze mną powiązani, mają zgoła inny od mojego stosunek do porządku w ich otoczeniu. I teraz, po 16 latach życia z jednym i po 10 latach życia z drugim mogę uczciwie powiedzieć: ICH PRAWO 😁.<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>pisanie</b></span><br />
Piszę, bo:<br />
- lubię,<br />
- stanowi to dla mnie wyzwanie,<br />
- tak jest mi łatwiej komunikować się,<br />
- lubię słowa i wyrazy...<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;">pies</span></b><br />
Wiadomość z tych wszystkich najnowsza: od miesiąca mieszka z nami pies. Suczka. Psotka. Ze schroniska. Ma około 1 roku i po początkowym odegraniu skromnego i cichego pieska zaczyna pokazywać swoją prawdziwą naturę 😉. Na ten czas nie napiszę więcej - taki pies wymaga oddzielnego posta :). Póki co wystarczy powiedzieć, że zagęszczenie na metr kwadratowy w naszym mieszkaniu wzrosło, dzięki czemu jest cieplej, czasami głośniej i więcej się dzieje 😀.<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;"><br /></b>
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;"><br /></b>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;">c.d.n....</span></div>
</div>
<div style="font-family: "times new roman"; margin: 0px;">
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span></div>
<div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-22088752932194439382017-07-15T13:25:00.001-07:002017-07-15T13:25:09.995-07:00projekt "samo-podróżowanie" część 2.15 lipca 2017<br />
<br />
Dzisiaj chciałam odkryć jak najwięcej miejsc związanych z życiem ludności żydowskiej w Lublinie. Sprawa wydawała się prosta - w internecie jest pełno przewodników po miejscach bytności Żydów w tym mieście przed i w czasie II wojny światowej. Wystarczy zaznaczyć sobie te miejsca na mapie i wyruszyć. No, chyba, że się jest w Lublinie...<br />
<br />
<i>Od razu zaznaczam, że nie podróżowałam wiele, nie mam szerokiego porównania z innymi miastami. Moje wypowiedzi nie będą miały wartości historycznej (choć zamierzam pogłębić moją wiedzę w tym temacie), będą tylko i wyłącznie zapisem moich wrażeń. Rzekłam :)</i><br />
<br />
Na czym to ja.... ach! na Lublinie. Lublin to piękne miasto, tak, jak pisałam wcześniej, zauroczyło mnie po całości. Mam wrażenie, że to miasto żyje sobie spokojnie, nie przejmując się turystami, konwencjami czy zasadami zagospodarowywania przestrzeni. Żeby nie zaciemnić tematu za bardzo, wypowiem się w czytelnych akapitach.<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">akapit 1</span><br />
Tego miasta nikt nie remontuje. Nie widziałam ani jednego budynku, który kryłby się za rusztowaniami i wielkimi reklamami. Za to budynków walących się widziałam spoooro. Przykładowo:<br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPczj-BgSkQqGNg8Q2-PTNGrzHQxVFBe1s9ARlU-YXCvc8TIHYwB2I-RpZWH7HjWdndXGwOm7-7QtQD6vBRB8FaaEoqNg5uzeuk0Gf4xG8aODlTuAVxT3gc0DfZn_DHOpj91VSMc8QUx2A/s1600/20170715_111852.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPczj-BgSkQqGNg8Q2-PTNGrzHQxVFBe1s9ARlU-YXCvc8TIHYwB2I-RpZWH7HjWdndXGwOm7-7QtQD6vBRB8FaaEoqNg5uzeuk0Gf4xG8aODlTuAVxT3gc0DfZn_DHOpj91VSMc8QUx2A/s640/20170715_111852.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ulica Kowalska była jedną z ulic należących do getta żydowskiego w czasie wojny</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqAJqWslpYcHkCfFcLh8OxrC5IF_siplDevAOY7QgoeNTwLWdGnDJEy_S1EsnLLDsl1YxYCIfXhMR07PZMhS4WqAao1h7SXxzPFJapJeDPvmFMbgRM2EXSTOvBKFTNxBKh_wOaqgXcwumY/s1600/20170715_121350.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqAJqWslpYcHkCfFcLh8OxrC5IF_siplDevAOY7QgoeNTwLWdGnDJEy_S1EsnLLDsl1YxYCIfXhMR07PZMhS4WqAao1h7SXxzPFJapJeDPvmFMbgRM2EXSTOvBKFTNxBKh_wOaqgXcwumY/s640/20170715_121350.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG5d6n3ywkGa97oD7sW5HuHS5Bn_xRyWQk_QH_SzQRuazzXjDevnl17jGAglNJ9bzkxc4mKzGNW_gqyCrhwC-7PuN9LaJIxgIlw8pfcplK9bQLJt5a-B5RXj2ocqurQYrRgIoMooihtPpx/s1600/20170715_181434.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG5d6n3ywkGa97oD7sW5HuHS5Bn_xRyWQk_QH_SzQRuazzXjDevnl17jGAglNJ9bzkxc4mKzGNW_gqyCrhwC-7PuN9LaJIxgIlw8pfcplK9bQLJt5a-B5RXj2ocqurQYrRgIoMooihtPpx/s640/20170715_181434.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvYzJ91SCj1zKbfwXDwCcU-0a1WC9En9PZRqM_8lBwT0OTc36BcZ11k9jNisG1UTLig0t3_5KJAVzdAu7YUfWf91qI3oEPn8bAavUHyHkQs4dyOM2HTrp3hnrLMIIKA7DTZqUZsBPMkl_D/s1600/20170715_201957.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvYzJ91SCj1zKbfwXDwCcU-0a1WC9En9PZRqM_8lBwT0OTc36BcZ11k9jNisG1UTLig0t3_5KJAVzdAu7YUfWf91qI3oEPn8bAavUHyHkQs4dyOM2HTrp3hnrLMIIKA7DTZqUZsBPMkl_D/s640/20170715_201957.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ulica Rybna - przepiękna. Tego klimatu nie da się opowiedzieć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO4nzLVK6wABo56fnpHpYkOWttm9EzObOCnq_l-YSBg0JJ6DaHDI_yr4ag4tb3-2IQmeCj6M3CeZW6HUPPltBbiD2BJyLAyVLHQ_Wm-6SH5ctwHFI6if6Qx789DP6jcDLot49Bt5FnzOze/s1600/20170715_201003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO4nzLVK6wABo56fnpHpYkOWttm9EzObOCnq_l-YSBg0JJ6DaHDI_yr4ag4tb3-2IQmeCj6M3CeZW6HUPPltBbiD2BJyLAyVLHQ_Wm-6SH5ctwHFI6if6Qx789DP6jcDLot49Bt5FnzOze/s640/20170715_201003.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVczVDuYkVevNR-p4ZEAlWA5X3OqSp81bT1tdADfpABPk3SXxCJo4S82oCkYhXUp4zGFbQ99H58obtEYONQwZWPxrdmDd0UQ-SCMCLPJlpD9sh2waACYfvy0fWksiEVDkoAXauxjZgqjNT/s1600/20170715_201137.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVczVDuYkVevNR-p4ZEAlWA5X3OqSp81bT1tdADfpABPk3SXxCJo4S82oCkYhXUp4zGFbQ99H58obtEYONQwZWPxrdmDd0UQ-SCMCLPJlpD9sh2waACYfvy0fWksiEVDkoAXauxjZgqjNT/s640/20170715_201137.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">akapit 2.</span><br />
Nikt się tutaj za bardzo nie przejmuje oznakowywaniem ciekawych miejsc. Mnóstwo z tego, co dzisiaj zobaczyłam, zobaczyłam przypadkiem. Tutaj trzeba mieć się na baczności, nigdy nie wiesz, czy w krzakach nie kryje się jakaś ciekawa tablica czy pozostałość z przeszłości. Nie ma w tym nic złego oczywiście, ale co się nałaziłam i naszukałam, to się nałaziłam ;). Niektóre moje zdobycze:<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicN4ox_Y8byFDojZZIJtcL6CRgWtv1Y-HvmsaVhN5KJsBtoydC5Ivg9x-HmlnHIbPyR5IoOvvsxw0QroNzrbWO69NCTMXl1xqtdCGrHy09QGWxajxdMrchF1MFKn6UiYFJ2CRQPrFBTvfm/s1600/20170715_103057.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicN4ox_Y8byFDojZZIJtcL6CRgWtv1Y-HvmsaVhN5KJsBtoydC5Ivg9x-HmlnHIbPyR5IoOvvsxw0QroNzrbWO69NCTMXl1xqtdCGrHy09QGWxajxdMrchF1MFKn6UiYFJ2CRQPrFBTvfm/s640/20170715_103057.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Latarnia na zdjęciu poniżej - cały czas się świeci</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW09LAXGaOHzZzdtHOCkv3oilifrA6M6fWCOjlQZC8athT40JlRRxbdoSsl5ErfoF81aCA4_iJpyVH6PUhVq2_IV7PVDJso3IuRKKlNGb4aV2m2huCnNCmqRYu4nQDXHjLP0I47e_g9j14/s1600/20170715_103115.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW09LAXGaOHzZzdtHOCkv3oilifrA6M6fWCOjlQZC8athT40JlRRxbdoSsl5ErfoF81aCA4_iJpyVH6PUhVq2_IV7PVDJso3IuRKKlNGb4aV2m2huCnNCmqRYu4nQDXHjLP0I47e_g9j14/s640/20170715_103115.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQBL8M62BSlaYsrQyfSrrUETM5YW6xjgQ_zUsrupdUxjpjqW87zuzmmqhG-mQwOhlF-pST3MfqZiTUsfAbqKzwZAzDTTVcbf3eRgGHpBsPKIHkoRzcB0whHidj-7S1oMA8NRSe4ZRkNCNc/s1600/20170715_120042.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQBL8M62BSlaYsrQyfSrrUETM5YW6xjgQ_zUsrupdUxjpjqW87zuzmmqhG-mQwOhlF-pST3MfqZiTUsfAbqKzwZAzDTTVcbf3eRgGHpBsPKIHkoRzcB0whHidj-7S1oMA8NRSe4ZRkNCNc/s640/20170715_120042.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wiecie, jak się naszukałam tego miejsca? </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfL0Pm3CVStadMY2l768G7Ft9OIiFd08iH1uAvpWcJe_lxfx4HQxuSj1pz4sSQU2I_m-kF0O3T2X6JVm9cCGlHlrp2FSksQi5LumGFQZsTkyljnCz8Vd7vWMciPgm-xXyQDPGs2OdD1swO/s1600/20170715_120919.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfL0Pm3CVStadMY2l768G7Ft9OIiFd08iH1uAvpWcJe_lxfx4HQxuSj1pz4sSQU2I_m-kF0O3T2X6JVm9cCGlHlrp2FSksQi5LumGFQZsTkyljnCz8Vd7vWMciPgm-xXyQDPGs2OdD1swO/s640/20170715_120919.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAYWf1F0IS7RYsSwlqDl16QBmmSZem0UzIgRm8cT9VJ_A4KV4W6SlFmQLOIBJC4i1rvaXmusO3vCcJOhiJERYBOb9eZGVHASxsp04jdlh9A9-CbIgggWm-J8dtliKqNsRrq9F3oUplr0mE/s1600/20170715_153203.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAYWf1F0IS7RYsSwlqDl16QBmmSZem0UzIgRm8cT9VJ_A4KV4W6SlFmQLOIBJC4i1rvaXmusO3vCcJOhiJERYBOb9eZGVHASxsp04jdlh9A9-CbIgggWm-J8dtliKqNsRrq9F3oUplr0mE/s640/20170715_153203.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Po miejscu, gdzie stały kiedyś synagogi zostały te dwie tablice. Zarośnięte,<br />w cieniu - mijałam je sto razy i nie zauważyłam. </td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq665U_wE6ZLHkclTf2Mz75292Wmg-ElEjAe5NVIzApAqCT_iJpD3xhtMjywh7fLTfp9Q0jJ0tZ9O251WxHn7iVwSAH3NJAiGQLsKlSC22_sRN94K9ztj6MgEoRZMS4NFGtQ9rVYd9MoEK/s1600/20170715_153138.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq665U_wE6ZLHkclTf2Mz75292Wmg-ElEjAe5NVIzApAqCT_iJpD3xhtMjywh7fLTfp9Q0jJ0tZ9O251WxHn7iVwSAH3NJAiGQLsKlSC22_sRN94K9ztj6MgEoRZMS4NFGtQ9rVYd9MoEK/s640/20170715_153138.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmcXaYkwGYsCpuPpxg-FIJzrk0f7E1FwC-j4L3sZeVgzxVhcd4mhECF26zH6svYoe4cefwtSnndwuZOzq3orknvNG3YL17Rk-huTtQwGh1I4goUHGujOX310sn6iRIErAhapUaxO4L-xsK/s1600/20170715_153147.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmcXaYkwGYsCpuPpxg-FIJzrk0f7E1FwC-j4L3sZeVgzxVhcd4mhECF26zH6svYoe4cefwtSnndwuZOzq3orknvNG3YL17Rk-huTtQwGh1I4goUHGujOX310sn6iRIErAhapUaxO4L-xsK/s640/20170715_153147.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm9lGbvO_h8jnAltix90yfo6md604WEj_sWSzQzaumLXvVpLhF3Cz7fYEiy3UUYF8w6Im-WSP43hQSY-tWp7D_Gg6r711ZtKOZCQkzhqMbgJP7W7fV9Q6LsuPif5CT_JqIg_UTYy4nRtzz/s1600/20170715_153459.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm9lGbvO_h8jnAltix90yfo6md604WEj_sWSzQzaumLXvVpLhF3Cz7fYEiy3UUYF8w6Im-WSP43hQSY-tWp7D_Gg6r711ZtKOZCQkzhqMbgJP7W7fV9Q6LsuPif5CT_JqIg_UTYy4nRtzz/s640/20170715_153459.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takie sobie tablice na ziemi można spotkać od czasu do czasu. Tę tutaj oczywiście też<br />minęłam parę razy, zanim ją zauważyłam...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7BJsyXtFuGGwjkjpHWI_kln7oLQVub1VdCWAlXuHfom_B4WEpKT-ebh4Vmzf9Sokbn3ldTt8OSSZljzR1sXTHg8EOPdEq79VzxiH3ogOjdErf1lcTMUkiwrSdmwgCoOfmbEm3WTyE8lwG/s1600/20170715_153451.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7BJsyXtFuGGwjkjpHWI_kln7oLQVub1VdCWAlXuHfom_B4WEpKT-ebh4Vmzf9Sokbn3ldTt8OSSZljzR1sXTHg8EOPdEq79VzxiH3ogOjdErf1lcTMUkiwrSdmwgCoOfmbEm3WTyE8lwG/s640/20170715_153451.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFwcOJAa0nxr1xHleBDx9we4ThZfxb72I6cyyb8ZSyBnaJQJtducWIjSUgVaBXqlKpuJc3vn1ZyfHm-gRqT2sG-2RN-dOTIBeQXDFM_H7v7m9LK1WVwTD8621DDWPwTx8I8GSUBsjhWMnq/s1600/20170715_201642.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFwcOJAa0nxr1xHleBDx9we4ThZfxb72I6cyyb8ZSyBnaJQJtducWIjSUgVaBXqlKpuJc3vn1ZyfHm-gRqT2sG-2RN-dOTIBeQXDFM_H7v7m9LK1WVwTD8621DDWPwTx8I8GSUBsjhWMnq/s640/20170715_201642.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">znalezione przypadkiem</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyW9vEkcOwJB2Q6a41VK3bpkotxhCEkL7rSTOTCf8m7ld8q7wYKXkui-J0_R4S8E5t-6ydD3TxktVJv_K7-TPH6clrQwk7YKOY8_EJPrBFS4AC7nBqPzAnCi_scSfPfp7-Tj1Sl2wRJ2pi/s1600/20170715_194119.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyW9vEkcOwJB2Q6a41VK3bpkotxhCEkL7rSTOTCf8m7ld8q7wYKXkui-J0_R4S8E5t-6ydD3TxktVJv_K7-TPH6clrQwk7YKOY8_EJPrBFS4AC7nBqPzAnCi_scSfPfp7-Tj1Sl2wRJ2pi/s640/20170715_194119.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na bloku, gdzieś w zaułku - znowu przypadek.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">akapit 3.</span><br />
Wielu ulic, o których wspominają "przewodniki", po prostu już nie ma. Przykład? Ulica Szeroka, na której kwitło życie handlowo - towarzyskie Żydów przed wojną. Szukam na mapie i szukam - nie ma. Dopiero jak pokopałam głębiej, dowiedziałam się, że na miejscu tej ulicy jest teraz plac, który mam dosłownie pod nosem. Jedynie malutki kamień przypomina o tym, że kiedyś było tutaj inaczej. Malutki, maluteńki....<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdKKC0p2AkqE5OndDwaS-eSgUFqXQa5KsE141Qw27foREUTuKhEybqZEwUuU894x8wWTdVtpiRtFx23L8fRihvA1t6KGp4Miy5mfwcrHZJAQSW9NaZUfRaj9_WE_4qM4yLzTbRABRbYYE9/s1600/20170715_154306.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdKKC0p2AkqE5OndDwaS-eSgUFqXQa5KsE141Qw27foREUTuKhEybqZEwUuU894x8wWTdVtpiRtFx23L8fRihvA1t6KGp4Miy5mfwcrHZJAQSW9NaZUfRaj9_WE_4qM4yLzTbRABRbYYE9/s640/20170715_154306.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tutaj ul. Szeroka widnieje jako żywa....</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">akapit 4.</span><br />
Okazało się, że miejsce, w którym się zatrzymałam na noclegi znajduje się na terenie byłego getta żydowskiego....<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">akapit 5.</span><br />
Oczywiście zobaczyłam kilka miejsc "oczywistych". Byłam w zamku (rzut beretem od mojego hotelu), który przed i w czasie wojny pełnił funkcję więzienia. Po wojnie przed tym zamkiem (niemal w miejscu, gdzie teraz jestem i piszę) leżały trupy osób zabitych przez Niemców (widziałam zdjęcia i film na YouTube). Niektórych skazanych mordowano na miejscu, niektórych wysyłano np. na Majdanek.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLNY3pIxSnJaLrXqKc01BgOn1OQZIbHH356VHvIUwS4GEyY5cYJ5pML8RFuYGPz3Y6JFTUGQCnKqnDKojiMD6aQVF4WB0zzmeg2K0ARtjtHTOe8wVMvK716ytX9Zdd5YTt0dpnxgD-9Hn1/s1600/20170715_103512.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLNY3pIxSnJaLrXqKc01BgOn1OQZIbHH356VHvIUwS4GEyY5cYJ5pML8RFuYGPz3Y6JFTUGQCnKqnDKojiMD6aQVF4WB0zzmeg2K0ARtjtHTOe8wVMvK716ytX9Zdd5YTt0dpnxgD-9Hn1/s640/20170715_103512.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jedynie baszta się zachowała, reszta jest odbudową. Byłam tam na górze :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Doszłam do cmentarza żydowskiego - ten jest "nowy", ciągle odbywają się tutaj pochówki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy5nR4tAJlYsKq-CvEwzKhbfXvv1jfbNcqO2q6yEH29psIeRi8RDjX7i8874EV1FJ7JeQg_cAZmC660Ru9iANJa18AfPHSPMIR_z4fVm6BNDxpigPQIPRPXk1QC2twXcnnu-buHx5uCsA7/s1600/20170715_132428.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy5nR4tAJlYsKq-CvEwzKhbfXvv1jfbNcqO2q6yEH29psIeRi8RDjX7i8874EV1FJ7JeQg_cAZmC660Ru9iANJa18AfPHSPMIR_z4fVm6BNDxpigPQIPRPXk1QC2twXcnnu-buHx5uCsA7/s640/20170715_132428.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX5aNI8Bo2IU5aAHC15Nrc7X6U8KD3syV0bUTfPPaLOqMia8Uce5LMqgP6SmEzosWVZIUUrGvI1EkEUpYpIB0br3QVOnxAcoUCy7dtGJIUqVcZzxNoMhLwEbkxbvqD9Suc33E8ykK9j3-A/s1600/20170715_132447.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX5aNI8Bo2IU5aAHC15Nrc7X6U8KD3syV0bUTfPPaLOqMia8Uce5LMqgP6SmEzosWVZIUUrGvI1EkEUpYpIB0br3QVOnxAcoUCy7dtGJIUqVcZzxNoMhLwEbkxbvqD9Suc33E8ykK9j3-A/s640/20170715_132447.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaMGLU7mJVWKVzhM4Xju_PanQW6mi2n-TTHFM4z8u6ljEnmxLXDwlC4b_7dwTze7hXa_pbUYNu6NP737tPC1o8livuLMJciwCnKk4EsNEhgAgRS72snZumHx23Lq0p3WALCj4QKdO6MvAY/s1600/20170715_132659.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaMGLU7mJVWKVzhM4Xju_PanQW6mi2n-TTHFM4z8u6ljEnmxLXDwlC4b_7dwTze7hXa_pbUYNu6NP737tPC1o8livuLMJciwCnKk4EsNEhgAgRS72snZumHx23Lq0p3WALCj4QKdO6MvAY/s640/20170715_132659.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8oBpD4O2bf5KKmWV6KNX44LrCQvjCW2aGeWJiP4iAN_86_v0ONgLUrJa3dN_fakuiJkNPndu08ReXS4LBOwmcWEYPSzkyquFgB5XI4UGgc9aCiy-pIyraDd6WyHdGLqxvDIApNnbBNzmp/s1600/20170715_132850.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8oBpD4O2bf5KKmWV6KNX44LrCQvjCW2aGeWJiP4iAN_86_v0ONgLUrJa3dN_fakuiJkNPndu08ReXS4LBOwmcWEYPSzkyquFgB5XI4UGgc9aCiy-pIyraDd6WyHdGLqxvDIApNnbBNzmp/s640/20170715_132850.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyhoAtSlAo0Ya-komYaAwroyh-sKJohowRrSb84CN9W5W38_5zfXXf5Fq8IU7Pa7o5E9ZEeBY92AxB6Q03lxw5n1waT_xk9TySS4M56oV8WJzl206muXk-oLe8JEM-QiezwfjeCvoXfaM1/s1600/20170715_132913.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyhoAtSlAo0Ya-komYaAwroyh-sKJohowRrSb84CN9W5W38_5zfXXf5Fq8IU7Pa7o5E9ZEeBY92AxB6Q03lxw5n1waT_xk9TySS4M56oV8WJzl206muXk-oLe8JEM-QiezwfjeCvoXfaM1/s640/20170715_132913.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMO5d19VVQz-XVx3MG1IzWVXGY5Nzw81OKITPQ_aCjpHUjdld2NY7qKrAV5ALp96qfS4fe1Mul6VkyoSadjANrZvhbTzzvou_fErkjTeOLqdO-aWQB-Amrdl0DPqkbxeKg6iSc4P2Xbc1y/s1600/20170715_133116.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMO5d19VVQz-XVx3MG1IzWVXGY5Nzw81OKITPQ_aCjpHUjdld2NY7qKrAV5ALp96qfS4fe1Mul6VkyoSadjANrZvhbTzzvou_fErkjTeOLqdO-aWQB-Amrdl0DPqkbxeKg6iSc4P2Xbc1y/s640/20170715_133116.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Podejrzałam zza siatki stary szpital żydowski.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2ueMDeMo_JUbjG_Bl0kK8FV9sAWlGVnhYE-h2rQuRPl_IJP9aqdY-QHM5lsYQGQIThP0f822854cYtlDXoiLj0xoMZuP4H158z7k6b4cR6X_tTBce0gKk1ugBJZlN9-fpTUMWDSmInnuE/s1600/20170715_125408.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2ueMDeMo_JUbjG_Bl0kK8FV9sAWlGVnhYE-h2rQuRPl_IJP9aqdY-QHM5lsYQGQIThP0f822854cYtlDXoiLj0xoMZuP4H158z7k6b4cR6X_tTBce0gKk1ugBJZlN9-fpTUMWDSmInnuE/s640/20170715_125408.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_iyOvQmovu_F0hpabddL6S-bY_QyNo4kQL8mwI_IfPlZ9FbuZyhMaP-_3yIqoXFpfg95avUpbWcw9KJTb1iiQuVTnovJ1tQZRKBxw2sookRh8ga2yBc-5uSnEiKPM7DHcOGupp1mKXza8/s1600/20170715_125425.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_iyOvQmovu_F0hpabddL6S-bY_QyNo4kQL8mwI_IfPlZ9FbuZyhMaP-_3yIqoXFpfg95avUpbWcw9KJTb1iiQuVTnovJ1tQZRKBxw2sookRh8ga2yBc-5uSnEiKPM7DHcOGupp1mKXza8/s640/20170715_125425.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBwtNpd1zYb4OKkBXxzVHMj6oDgQqp5YC7dHBlVU-UB-ePIuoxUaZ9IlvygUA6zJkcsuTcTqdrGVpVu1HUMO6YFeA7zBzjiZekruokaom7_YKPFTA4rY4LWU-PnqjdSpBDTrZdcVT3uUla/s1600/20170715_125759.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBwtNpd1zYb4OKkBXxzVHMj6oDgQqp5YC7dHBlVU-UB-ePIuoxUaZ9IlvygUA6zJkcsuTcTqdrGVpVu1HUMO6YFeA7zBzjiZekruokaom7_YKPFTA4rY4LWU-PnqjdSpBDTrZdcVT3uUla/s640/20170715_125759.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
Pomnik ofiar getta... Najbardziej zaskoczyły mnie i poruszyły kamyki, które ktoś tam zostawił.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfB2QjOtDy9z5DUyABnF6o9BGrhQdSNL9-JdsMLHT1I0RxLoFpqm7dz37InPPfg9wYf7_W9xzN18EbpRcd8f-PLxxb8lXLO2fvoGRNqkbpFFNM6BjWyq_aHE7sbh7VhI_rb_wcvo7SR1lp/s1600/20170715_183621.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfB2QjOtDy9z5DUyABnF6o9BGrhQdSNL9-JdsMLHT1I0RxLoFpqm7dz37InPPfg9wYf7_W9xzN18EbpRcd8f-PLxxb8lXLO2fvoGRNqkbpFFNM6BjWyq_aHE7sbh7VhI_rb_wcvo7SR1lp/s640/20170715_183621.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuPowz6E-DrgzAEwgqxSvwkYp7L8ujkKlKBqG7gVvKlbgTbJghQaKF1r2iIjVyFTOzT2_r6_wvi8TOAyefm_y5CAM73UkYibr4DxgUUWM_jGPk7GZL_TdJA2sHU53WstQT80IL7NPabOv5/s1600/20170715_183453.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuPowz6E-DrgzAEwgqxSvwkYp7L8ujkKlKBqG7gVvKlbgTbJghQaKF1r2iIjVyFTOzT2_r6_wvi8TOAyefm_y5CAM73UkYibr4DxgUUWM_jGPk7GZL_TdJA2sHU53WstQT80IL7NPabOv5/s640/20170715_183453.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixIKX9a7stdkELUF-t_DNx-Baga6xllYbyMkns-fl1_NdK-jddmam4rBW02-f28ReXiqMisn27c6rCAOLNik1QAX1DD7s9mHH7xANn-FQoOQlGicoyxCRAggWmdvS0doFL7lt3JqokRXvf/s1600/20170715_183459.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixIKX9a7stdkELUF-t_DNx-Baga6xllYbyMkns-fl1_NdK-jddmam4rBW02-f28ReXiqMisn27c6rCAOLNik1QAX1DD7s9mHH7xANn-FQoOQlGicoyxCRAggWmdvS0doFL7lt3JqokRXvf/s640/20170715_183459.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIF-K5WfgBpbpCVsD4Ydyb-C9f0MBkbfHptiLxvUwoLuHrOm27O7KsCS_fu-vQ54ZZfJeyE89Ca0vsNpN3JnVC1b0bWJqDvZiSYKXIJpnHTpqUOKWACb4p3SLvmrin5VzwC8OQGPkku6KK/s1600/20170715_183505.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIF-K5WfgBpbpCVsD4Ydyb-C9f0MBkbfHptiLxvUwoLuHrOm27O7KsCS_fu-vQ54ZZfJeyE89Ca0vsNpN3JnVC1b0bWJqDvZiSYKXIJpnHTpqUOKWACb4p3SLvmrin5VzwC8OQGPkku6KK/s640/20170715_183505.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgurVK0awhMBEAhaTKm1rR41TABMwwMhLoJxWPBAjNehkj-C8nCBR99ynfVmbUrTnh0wdWiKBaiRX6EcsLmkpW5d3am9U5WbQfpnQTyHqz0VVPj-gD-qybO3fOuONfbMPZdrj4Itj2mrmRD/s1600/20170715_183516.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgurVK0awhMBEAhaTKm1rR41TABMwwMhLoJxWPBAjNehkj-C8nCBR99ynfVmbUrTnh0wdWiKBaiRX6EcsLmkpW5d3am9U5WbQfpnQTyHqz0VVPj-gD-qybO3fOuONfbMPZdrj4Itj2mrmRD/s640/20170715_183516.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
I jeszcze na koniec budynek, który mieszkańcy nazywają domem pod zegarem. To tutaj w czasie wojny stacjonowało gestapo. Podobno słowo "zegar" w tamtym czasie wywoływało w ludziach strach. Nie dziwię się.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_jAdZAoTGYTM5D1y0e8J9Y5plpG6XXRbml84n6TiSYDyhYj3Z0zWARCtFbrMwrR2DX-P8jfcDLDVnezME2nP7EjjS5IkoIEFwdwcPpEYtdloivocttIWIq4E9_wP4BYvAFL1VlRiBZtRp/s1600/20170715_192824.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_jAdZAoTGYTM5D1y0e8J9Y5plpG6XXRbml84n6TiSYDyhYj3Z0zWARCtFbrMwrR2DX-P8jfcDLDVnezME2nP7EjjS5IkoIEFwdwcPpEYtdloivocttIWIq4E9_wP4BYvAFL1VlRiBZtRp/s640/20170715_192824.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrVEybOiuinsPHS9J7UeGaVclHHhwD82Jowd6M2E5cGiJTO4cRsC87DZURfwJXcdidijaEyLRY_Jjc3TbLmXZZ22AlQOBkynfEw_tlmPp5l8yTBGdwUiCoc5O8yjdi5CAMrBAqwJbrFlfi/s1600/20170715_192830.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrVEybOiuinsPHS9J7UeGaVclHHhwD82Jowd6M2E5cGiJTO4cRsC87DZURfwJXcdidijaEyLRY_Jjc3TbLmXZZ22AlQOBkynfEw_tlmPp5l8yTBGdwUiCoc5O8yjdi5CAMrBAqwJbrFlfi/s640/20170715_192830.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">jest zegar....</td></tr>
</tbody></table>
<br />
To wszystko na dzisiaj, jestem naprawdę zmęczona. Jutro wracam do domu. To była piękna podróż, po prostu piękna.<br />
<br />
Pozdrawiam, dobrych snów :)<br />
<br />
<br />
P.S. Brama Grodzka, nazywana też kiedyś Żydowską. Ona wyznaczała granicę między Starym Miastem a dzielnicą żydowską.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL_90k3RfdL2HIuh4lfuP702UUatiYhLVGuxTctCs9MA8NijnlVnyExQrqxkXFzm5yrwGZ9zBqQ_Tz6fMVAmo51JUjl-_ezqLgbvtcUDBsJ7E22HyJ_YLv-ruI_5DSK1g76R-CjOWVvY_i/s1600/20170715_202533.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL_90k3RfdL2HIuh4lfuP702UUatiYhLVGuxTctCs9MA8NijnlVnyExQrqxkXFzm5yrwGZ9zBqQ_Tz6fMVAmo51JUjl-_ezqLgbvtcUDBsJ7E22HyJ_YLv-ruI_5DSK1g76R-CjOWVvY_i/s640/20170715_202533.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
Zmykam.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-10071562831748800042017-07-14T12:48:00.002-07:002017-07-14T13:05:57.579-07:00projekt "samo-podróżowanie"14 lipca 2017 roku<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">Od</span> paru lat chodziła za mną myśl, żeby gdzieś wyjechać w pojedynkę. Bez rodziny, spakować parę rzeczy, wsiąść do pociągu i pojechać. Wyobrażałam sobie, że taki czas dobrze mi zrobi, że tego potrzebuję, Długo była to tylko myśl, nie należę do osób odważnych, taki wyjazd był przyjemny, kiedy odbywałam go w głowie - podjąć decyzję, że jadę i już - długo było poza moim zasięgiem.<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">A teraz</span> jestem tutaj, w Lublinie. Sama. Przyjechałam wczoraj. Z opóźnieniem, bo takowe miał pociąg, którym jechałam. Pomińmy może milczeniem ową 8-godzinną jazdę, wystarczy powiedzieć, że w tym czasie przeklęłam pkp i tory, na których stoi, kilkadziesiąt razy.<br />
Dlaczego Lublin? Bo tutaj żył mój pradziadek, tutaj urodził się mój dziadek. Wiedziałam, że ten pierwszy był więziony na Majdanku, znałam adres, pod jakim mieszkali - byłam tego wszystkiego bardzo ciekawa. Bardzo żałuję, że obydwaj już nie żyją - mam do nich mnóstwo pytań...<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">Pierwsze</span> wrażenie? <i>Mój boże, to miasto się wali! Jedna wielka melina! Strach samemu po ulicach chodzić!</i> Proszę jednak pamiętać, że byłam po wyczerpującej podróży, czułam się lepka od dusznej atmosfery przedziału, ogłupiona, bo nie wiedziałam, gdzie jest odpowiedni przystanek....<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;">Dzisiaj</span> rano wstałam z nowymi siłami. W planach miałam Majdanek i ul. Wspólną, na której mieszkali moi dziadkowie.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><u>Majdanek.</u></span><br />
Ja mam tak, że zupełnie inaczej patrzę na miejsca, kiedy wyobrażam sobie, że tutaj był ktoś z mojej rodziny. Oczywiście nie znałam pradziadka, choć on - o ile się nie mylę - zdążył mnie jeszcze zobaczyć. Chodziłam po tych barakach, oglądałam łaźnię, komory gazowe, piece krematoryjne, prycze, na których spali i wyobrażałam sobie, jak to jest, kiedy prowadzą cię do takiego miejsca, każą rozebrać się do naga, oblewają cię na zmianę zimną i gorącą wodą i nie wiesz, czy wyjdziesz stąd żywy. Myślałam o strachu, którego z całą pewnością nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Rozstrzeliwanie, wieszanie na szubienicach, umieranie z wycieńczenia - nie umiem sobie wyobrazić, jak to jest żyć tam, spać na najwyższej z trzech pryczy i twarzą niemal dotykać drewnianego stropu...<br />
<br />
Co mnie zdziwiło na samym początku to to, że obóz jest tak wielki. Nie wiedziałam, że obozy zajmowały takie olbrzymie obszary!<br />
<br />
Wyszłam stamtąd z myślą, że takie miejsca, nie wiedzieć czemu, traktowane są trochę jak sensacja, jako pretekst do myślenia o Niemcach <i>"ale byli okrutni"</i>, a o więźniach <i>"ale byli biedni"</i>. A ja sobie myślę, że co się stało to się nie odstanie, nie wróci czasu czczenie ofiar, gloryfikowanie przelanej krwi, pokazywanie okrucieństwa oprawców. Moim zdaniem takie miejsca powinny mieć tylko jedno przesłanie: strzeż się nienawiści, szanuj drugiego człowieka - wszystko to stało się, bo jedni uważali siebie za lepszych od innych.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-wtRfMh3ToVJynkhBvG0Zsl6uHWKNv_c5WVOtOftaZq8pn6RCqQEfFhqkQ2v-SkmstY2CrVl7Q5AYQQEU3WKLxGWNMGgiAcAvrawg_eCLk9Pxo99Skr76Y0rShZZXWnt5QD06OWgf0RCg/s1600/20170714_113023.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-wtRfMh3ToVJynkhBvG0Zsl6uHWKNv_c5WVOtOftaZq8pn6RCqQEfFhqkQ2v-SkmstY2CrVl7Q5AYQQEU3WKLxGWNMGgiAcAvrawg_eCLk9Pxo99Skr76Y0rShZZXWnt5QD06OWgf0RCg/s400/20170714_113023.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Biały domek" - przedwojenny dom rakarza miejskiego. W czasie okupacji<br />
kwatera lekarza SS, następnie dom kierownika obozu więźniarskiego - Antona Thumanna.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixPsBX97c0iUkeu4ygYl5_IdZi2RxLJKboWlGRg1yTkgQn7_C0uReiuArHCQw2cx0RFUSr3iVP5NJOCRuAmn1v5GTnbCDJefMulDk8uzWecK3BDp_1gA4CnGwD8kUqeoBR8c_kfcS7dya7/s1600/20170714_114458.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixPsBX97c0iUkeu4ygYl5_IdZi2RxLJKboWlGRg1yTkgQn7_C0uReiuArHCQw2cx0RFUSr3iVP5NJOCRuAmn1v5GTnbCDJefMulDk8uzWecK3BDp_1gA4CnGwD8kUqeoBR8c_kfcS7dya7/s400/20170714_114458.jpg" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przez te otworki strażnik mógł obserwować zagazowywane osoby.<br />
Znajdowały się w drzwiach.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUFV5_irZ7hKYzKx-n54-jlVdSyOQ5VtaIjZFYQ9LrkGnc5lCGQPbOADb8v8Hdm7XHUf11wgV3rK7UNp9FwWoUP-CmFuI3gUK89QgMogMW3X-8hJ6DbTXFeFjkbmCvYhc2Yep94toASNJk/s1600/20170714_114620.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUFV5_irZ7hKYzKx-n54-jlVdSyOQ5VtaIjZFYQ9LrkGnc5lCGQPbOADb8v8Hdm7XHUf11wgV3rK7UNp9FwWoUP-CmFuI3gUK89QgMogMW3X-8hJ6DbTXFeFjkbmCvYhc2Yep94toASNJk/s400/20170714_114620.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Te kratki były w pomieszczeniu, w którym kat odkręcał kurki z gazem. <br />
To też "okienko" do oglądania.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPs6xcM4ERt-dTTPm0uI-aQ3ze54EhwQLsPcC_rcFkcoTReiRlGsW1MGrNdj185D4dDxMjVQTPEIGi1sdl2tPlHFXW1fL2SOXDVLBAKi-HwS_NrqczCINNrcVnRdAjUL8BPFmIfbztwHmk/s1600/20170714_114830.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPs6xcM4ERt-dTTPm0uI-aQ3ze54EhwQLsPcC_rcFkcoTReiRlGsW1MGrNdj185D4dDxMjVQTPEIGi1sdl2tPlHFXW1fL2SOXDVLBAKi-HwS_NrqczCINNrcVnRdAjUL8BPFmIfbztwHmk/s400/20170714_114830.jpg" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">natryski</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSA6_AQBtQJuIj4vwugazx2_yRyZ0FPG_Yb9Prm13Iam7npXdQOz6mkzfn-lzcZo8B_iY0X2RCpvOyBhKDY3HOTn3WX-4SM2uH8zA5hNw5TnfyU5pFkqU3eIsRTU5jZEBWncHfuLFscHyb/s1600/20170714_114846.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSA6_AQBtQJuIj4vwugazx2_yRyZ0FPG_Yb9Prm13Iam7npXdQOz6mkzfn-lzcZo8B_iY0X2RCpvOyBhKDY3HOTn3WX-4SM2uH8zA5hNw5TnfyU5pFkqU3eIsRTU5jZEBWncHfuLFscHyb/s400/20170714_114846.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W tych "wannach" więźniowie musieli się zanurzyć po natrysku - były<br />
one wypełnione środkiem dezynfekującym.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWlFHeVhNBVZRnf_jTwzow8TqFP_ZuZTmQv4l79RXkoyHjJwRuruY-mMCGhrU1E5TPiQpLv0kodZxIufOinH-zUClwLbmeMfPuHsNkGtIFp5T3ZvY4tbT4jHJzQcYf5YHJRJYnFXpPsGop/s1600/20170714_114933.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWlFHeVhNBVZRnf_jTwzow8TqFP_ZuZTmQv4l79RXkoyHjJwRuruY-mMCGhrU1E5TPiQpLv0kodZxIufOinH-zUClwLbmeMfPuHsNkGtIFp5T3ZvY4tbT4jHJzQcYf5YHJRJYnFXpPsGop/s400/20170714_114933.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj4lqUtAYPNog06P0HWR09yFtleLbkQldQGXPxmwqOaA09TGeTPkztjYUG0PjPhm2Ja8-O_bkY2atYs17v2CJATex2J1fRLpnLZH7eN2GoJUP2k96wZFkcP9c8lA9paz_L-XW1KZxkER-d/s1600/20170714_125609.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj4lqUtAYPNog06P0HWR09yFtleLbkQldQGXPxmwqOaA09TGeTPkztjYUG0PjPhm2Ja8-O_bkY2atYs17v2CJATex2J1fRLpnLZH7eN2GoJUP2k96wZFkcP9c8lA9paz_L-XW1KZxkER-d/s400/20170714_125609.jpg" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podpis pod plakatem:<br />
"Niemiecki plakat z czasu okupacji. Propaganda hitlerowska była elementem<br />
prześladowania Żydów".</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4jKU4_NihtMCKPhsJGTPt2wbyw3mfPiVAfF24QKjXJHzEDN3J5m3_E6hrsh5egblJdSd5zET_6SJSd9Brejvt1IGcOySI3xlpA9dX6yhnjhpxr2Jtij_LmhcumYW67xEyTGNt6HMRJ2EH/s1600/20170714_131500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4jKU4_NihtMCKPhsJGTPt2wbyw3mfPiVAfF24QKjXJHzEDN3J5m3_E6hrsh5egblJdSd5zET_6SJSd9Brejvt1IGcOySI3xlpA9dX6yhnjhpxr2Jtij_LmhcumYW67xEyTGNt6HMRJ2EH/s400/20170714_131500.jpg" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Buty.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_4D0_m114X5ZGDhuy7vtxYxdi3-88RG3UjVruioroj9fB769V3mRHW7UlgpIcAMUxTaV0AYp_47aZFvJ9Gz0MI7U3SoJbRMQYhejUbNCFrND9ng9GEh2Z2zNDKKzdUNaJc2TH6h6hD-mc/s1600/20170714_132020.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_4D0_m114X5ZGDhuy7vtxYxdi3-88RG3UjVruioroj9fB769V3mRHW7UlgpIcAMUxTaV0AYp_47aZFvJ9Gz0MI7U3SoJbRMQYhejUbNCFrND9ng9GEh2Z2zNDKKzdUNaJc2TH6h6hD-mc/s400/20170714_132020.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqrcSBpvueAptEfWWsV1ulVZ7mBuwzCDU5MiLCjORsVm0ingggb2KAdJuq74ant6_OM8blK-atPbTVPftbTCb0_MS1Dg9u15maTYovVu59q2RSEcMRw04um70Qs1WlJEE2AMW4pzgQK2UH/s1600/20170714_133646.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqrcSBpvueAptEfWWsV1ulVZ7mBuwzCDU5MiLCjORsVm0ingggb2KAdJuq74ant6_OM8blK-atPbTVPftbTCb0_MS1Dg9u15maTYovVu59q2RSEcMRw04um70Qs1WlJEE2AMW4pzgQK2UH/s400/20170714_133646.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><u>Ulica Wspólna</u></span><br />
Adres pradziadka i dziadka znałam z dokumentów, które na szczęście przetrwały. Dziadek mieszkał na Wspólnej 96, a na akcie zgonu pradziadka widniało, że mieszkał na Wspólnej 108. Szłam tam z bijącym sercem - uwielbiam takie podróże w czasie. Zaopatrzona w papierową mapę (przeklinam Google maps!) przemierzyłam sporą część Lublina, żeby dotrzeć na miejsce. Od razu zdziwił mnie charakter tej dzielnicy. Stały tam malutkie domki, żeby nie powiedzieć budki, altanki, każdy miał malutką działkę - niemal na szerokość owego domku. <i>Naprawdę w takim miejscu mieszkał mój dziadek?</i> Numery konsekwentnie i logicznie się zmniejszały (najwidoczniej weszłam na ulicę od jej końca). Wspólna 112, 110, 106.... <i><b>Hej, jak to 106?</b></i> Cofnęłam się, <i>przecież tutaj powinien być dom mojego pradziadka, mieszkał pod numerem 108!</i> To, co zobaczyłam skojarzyło mi się z wejściem do zaczarowanego ogrodu. Niska furtka zarośnięta winogronem. Nie ma tabliczki z numerem. To, co stoi między numerem 110 a 106 trudno nazwać domem - rozwalająca się budka, zamknięta na cztery spusty. Roślinność rozgościła się tutaj wedle własnej woli. To mnie dotknęło. Poczułam to miejsce mocno. Czy pradziadek żył w tak złych warunkach czy po prostu tak to wygląda teraz, po jakichś 50 latach? Tak bym chciała porozmawiać z dziadkiem.... Czy odwiedzał tu swojego tatę? Czy pradziadek mieszkał tu sam? Musiało być mu tutaj smutno....<br />
Powiem wam, że to było niesamowite, bardzo się cieszę, że to zobaczyłam. To jak jakaś magia - nie wiem, jak to wyjaśnić...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IroTJU8E7SYUiCCKnXuJh7RFwT2pqfgutrPP7gQ4vmPjbjoQzuDDs09fxwzqahyOowarBd9pklGsfwQ0pjWij5kgBd6WnsQuYXXDJ5teHT0jC-yUpBymEZrE1k-0Y6E8em2jC3vjQXez/s1600/20170714_151535.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IroTJU8E7SYUiCCKnXuJh7RFwT2pqfgutrPP7gQ4vmPjbjoQzuDDs09fxwzqahyOowarBd9pklGsfwQ0pjWij5kgBd6WnsQuYXXDJ5teHT0jC-yUpBymEZrE1k-0Y6E8em2jC3vjQXez/s640/20170714_151535.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ulica Wspólna 108. Za tą furtką stoi "dom" mojego pradziadka.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6ar4_gO8cWTu5kTD9HtHFOAa9Gv2bVIGwjtPvr_U2YK3wJnJvab0z2-RBRvy0Wkyxxlap9h_2ze60a4aEFgrzWF29F4bjTsAYt8l3Zn0A6lfc78O9mEDFCLMqxcy_DzUqlS8aIQIAYvf6/s1600/20170714_151330.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6ar4_gO8cWTu5kTD9HtHFOAa9Gv2bVIGwjtPvr_U2YK3wJnJvab0z2-RBRvy0Wkyxxlap9h_2ze60a4aEFgrzWF29F4bjTsAYt8l3Zn0A6lfc78O9mEDFCLMqxcy_DzUqlS8aIQIAYvf6/s640/20170714_151330.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Trudno było tam zajrzeć. Próbowałam nawet otworzyć, ale było zamknięte.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFXYxsvb3buvnOsNPQP8pgC1-Z99EoUcgbLyZUbmBoejGb_8LRbC5zePvtySeNazNlOPDCyuPUoA2bsnlK6KSBdWC9-N-h_Ndeqw6bGgrL3WLqK4yin-vkPKe31UpcrEY-dz-pCU7_pOof/s1600/20170714_151341.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFXYxsvb3buvnOsNPQP8pgC1-Z99EoUcgbLyZUbmBoejGb_8LRbC5zePvtySeNazNlOPDCyuPUoA2bsnlK6KSBdWC9-N-h_Ndeqw6bGgrL3WLqK4yin-vkPKe31UpcrEY-dz-pCU7_pOof/s640/20170714_151341.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Reklamę jednak włożyli :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9fTun8WsTENsA-YFdPbYumFEN9Lk-_OirmKZr_3bOE_CK-iqH39VECA5K3uOiYaNzU2E5k7OZFRb21MBsXQRQOF5YyeRGz2Pt_VIKlyN0UudnhtEBDxv3PUHBedt0Al8zb2E5jj1htYxr/s1600/20170714_151349.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9fTun8WsTENsA-YFdPbYumFEN9Lk-_OirmKZr_3bOE_CK-iqH39VECA5K3uOiYaNzU2E5k7OZFRb21MBsXQRQOF5YyeRGz2Pt_VIKlyN0UudnhtEBDxv3PUHBedt0Al8zb2E5jj1htYxr/s640/20170714_151349.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeVbioy7H1zjFgAdI-GZ6HhPQv6GeQOhUY10XCznTfz0nbeogD1GloimBfkxzmoipHH02vn0v8j6blnd9BEd5GJNkL_fExKb35tkuLSmfHd6V7gUoR7gEOrRBNxtMZ4rolbHHAvWbaQD3Q/s1600/20170714_151409.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeVbioy7H1zjFgAdI-GZ6HhPQv6GeQOhUY10XCznTfz0nbeogD1GloimBfkxzmoipHH02vn0v8j6blnd9BEd5GJNkL_fExKb35tkuLSmfHd6V7gUoR7gEOrRBNxtMZ4rolbHHAvWbaQD3Q/s640/20170714_151409.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Winogrona nad furtką.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5PZK-_fDHYOhXRt-A12BXgOzbUEpKW1NoYcIApK6xCp8J7mmUSRQ_iqgarnrbcwYMMKGAhsECBfSVj95cw8bB_FalZ_Rf5ec2glJBwjYU3FoSB-hxTTUD2kt3jn0U5fKU0S-rwyKjW39b/s1600/20170714_151450.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5PZK-_fDHYOhXRt-A12BXgOzbUEpKW1NoYcIApK6xCp8J7mmUSRQ_iqgarnrbcwYMMKGAhsECBfSVj95cw8bB_FalZ_Rf5ec2glJBwjYU3FoSB-hxTTUD2kt3jn0U5fKU0S-rwyKjW39b/s640/20170714_151450.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wejście do zaczarowanego ogrodu :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimB8e593P2mK9SxwfD2yRtp4YrMUol_mfIJ62vNwg-YPK-w0aXnBeHfmF1wVtMlkrbTgPOovprDGPWv_HdotserLw9CNboUUpTaXP_thN5Fo8J7K4c4fgXK2Gn-AHnFKiMIKhT3Bu-nQec/s1600/20170714_151539.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimB8e593P2mK9SxwfD2yRtp4YrMUol_mfIJ62vNwg-YPK-w0aXnBeHfmF1wVtMlkrbTgPOovprDGPWv_HdotserLw9CNboUUpTaXP_thN5Fo8J7K4c4fgXK2Gn-AHnFKiMIKhT3Bu-nQec/s640/20170714_151539.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgod_5bRtNaXFmDwJ0P0Lwo6nRx1y7F9aL-aA3uA0TIq7B7FtNWuW-HasKYmP84ELo3nl4uB9V7H5_SmsM9Hb32dZ68Wcay1hRPN-8HWwuWCdTtoM5V0u2wAT5iiqgW2GjBYj-TvrqjYkxT/s1600/20170714_151623.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgod_5bRtNaXFmDwJ0P0Lwo6nRx1y7F9aL-aA3uA0TIq7B7FtNWuW-HasKYmP84ELo3nl4uB9V7H5_SmsM9Hb32dZ68Wcay1hRPN-8HWwuWCdTtoM5V0u2wAT5iiqgW2GjBYj-TvrqjYkxT/s640/20170714_151623.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z innej strony. To ta rudera z czerwonym dachem...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Parę numerów dalej była Wspólna 96 - tam mieszkał mój dziadek (i zapewne pradziadek, kiedy był młodszy). Ku mojemu zaskoczeniu była tam jakaś kobieta, zajmowała się kwiatami w ogrodzie. Głupio mi było zapytać, czy jest z rodziny, zwłaszcza, że jest to bardzo mało prawdopodobne. Ze względu na to, że miejsce jest zamieszkane, wygląda zgoła inaczej, niż poprzednie. Nie wiem, czy dom, który tam stoi jest tym, w którym mieszkał dziadek. Wygląda raczej na nowszy. Tak czy siak - działka tak samo ciasna, jak wszystkie na tej ulicy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglaQ97uw1-kvdtWKmoAodX52-uIewXE4k2boDjJhSRtjh4JPLOmbKHK9k6BK3bw9dMgYXbuvpJN5VhWfwk_t9gs2ODEDzGm4mLw8RV7EbtfEBzT7f9AiVXQKXfvx9bcQrXUChteqD_x97k/s1600/20170714_151809.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglaQ97uw1-kvdtWKmoAodX52-uIewXE4k2boDjJhSRtjh4JPLOmbKHK9k6BK3bw9dMgYXbuvpJN5VhWfwk_t9gs2ODEDzGm4mLw8RV7EbtfEBzT7f9AiVXQKXfvx9bcQrXUChteqD_x97k/s640/20170714_151809.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW6WW9L_-vf8kFu70X9qm2Dh0wGDqRzCFEDmGcG9UwYBIB_3-xUbbzotqYjasbwTfCuzcqzfcRSC_rIVYtXb3Pit4yKdVuEIfRlVIbNht6AesAEglCryDic7iUkJ1R0DLZP2uxKg1tBQwO/s1600/20170714_151820.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW6WW9L_-vf8kFu70X9qm2Dh0wGDqRzCFEDmGcG9UwYBIB_3-xUbbzotqYjasbwTfCuzcqzfcRSC_rIVYtXb3Pit4yKdVuEIfRlVIbNht6AesAEglCryDic7iUkJ1R0DLZP2uxKg1tBQwO/s640/20170714_151820.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXXQ4DaaWsC3N6CTaOnlpG6WzrNRYo9qh8YO1-4jf-krqk75cy31LdRbWy2VS72FZjuPVvrYKTuaRK2PnO7CZ7NOtwLhhfmqWNaTHj1m4BxnjkcSb2hSNVzPQIouRCPbCN3LuPvAZHZZi-/s1600/20170714_151903.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXXQ4DaaWsC3N6CTaOnlpG6WzrNRYo9qh8YO1-4jf-krqk75cy31LdRbWy2VS72FZjuPVvrYKTuaRK2PnO7CZ7NOtwLhhfmqWNaTHj1m4BxnjkcSb2hSNVzPQIouRCPbCN3LuPvAZHZZi-/s640/20170714_151903.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tutaj ogród jest przepiękny. Z tyłu stoi biały dom, co do którego mam wątpliwości,<br />
czy jest tym samym, w którym mieszkał dziadek.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dziadek opowiadał mi kiedyś, że widział ze swojego domu Majdanek. Nie wiem, czy dobrze to zapamiętałam - czy chodziło mu o to, że widział sam obóz czy że widział dym z krematorium... Dzisiaj z tego miejsca nie ma szans, żeby zobaczyć Majdanek, ale też miasto wygląda inaczej, niż w czasie wojny... Ze starych map Lublina, które widziałam na wystawie w obozie można wyczytać, że faktycznie dzielnica, w której mieszkali dziadkowie była blisko Majdanka. I znowu nie mam już kogo zapytać....<br />
<br />
I tak, dzisiaj była podróż sentymentalna.... Widziałam też inne miejsca, ale o tym nie teraz. Generalnie Lublin mnie zachwycił, kupił mnie całą. Człowiek idzie sobie spokojnie do Lidla i po drodze mija kawał historii. Tutaj stare miesza się z nowym, ruchliwa ulica i centrum handlowe znajdują się w bliskim sąsiedztwie ze starym żydowskim cmentarzem. Podoba mi się tutaj.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnwe0A1STwZm8RJkY6WwLT2b-jPbnDo5rjV2-ezXpacH37n9IRk__f8i89p8s5QEpcmnDJC2UYbFmMrUCkKWPivSXhJobjn9-OisZpjms2o750B5DHNA18hPvZ661JBbY-a1LqxqHZR0F/s1600/20170714_101747.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCnwe0A1STwZm8RJkY6WwLT2b-jPbnDo5rjV2-ezXpacH37n9IRk__f8i89p8s5QEpcmnDJC2UYbFmMrUCkKWPivSXhJobjn9-OisZpjms2o750B5DHNA18hPvZ661JBbY-a1LqxqHZR0F/s640/20170714_101747.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg363wRHELued68LsmWORPU6cAeDxKNsMXYtbztGwGjYo06tiAt2YN_y8Ggx3eI8lVp4iIrPj2EHEYqQoktjy6PfDf5pPFqHAWb_W-PwY0axdBiJdeVrgtQGw1fgc8TBe_PaWrFc9wtoBmW/s1600/20170714_101804.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg363wRHELued68LsmWORPU6cAeDxKNsMXYtbztGwGjYo06tiAt2YN_y8Ggx3eI8lVp4iIrPj2EHEYqQoktjy6PfDf5pPFqHAWb_W-PwY0axdBiJdeVrgtQGw1fgc8TBe_PaWrFc9wtoBmW/s640/20170714_101804.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtn2eYoQ8Bda8c2MtH1aBLSPljknQCi_odhgoaRZcWnImhwWmZjaRR-RUWyKZaEpTH-geMw08rrqL1P80KGygmdtipODaQt0RMGujalsrbJHour5hlj8T61HhX05823Xbdp3E1w1Nbu1aQ/s1600/20170714_102721.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtn2eYoQ8Bda8c2MtH1aBLSPljknQCi_odhgoaRZcWnImhwWmZjaRR-RUWyKZaEpTH-geMw08rrqL1P80KGygmdtipODaQt0RMGujalsrbJHour5hlj8T61HhX05823Xbdp3E1w1Nbu1aQ/s640/20170714_102721.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIg1GwY5UW7GyqU-FIoYbrNtwq21kMzbXjZcX4Fldh_BaqySLqYT8GtuZOE0fsu8IneB0EQDyvcy5Lu47Y0qePRAKBjnOEeRm5Ur_rqzkE4eBZIPGyJRQXoYTjV6bWxcalMM1E8lDRAqfY/s1600/20170714_102906.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIg1GwY5UW7GyqU-FIoYbrNtwq21kMzbXjZcX4Fldh_BaqySLqYT8GtuZOE0fsu8IneB0EQDyvcy5Lu47Y0qePRAKBjnOEeRm5Ur_rqzkE4eBZIPGyJRQXoYTjV6bWxcalMM1E8lDRAqfY/s640/20170714_102906.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJru6rp06pXRT6BfEYrC55zMXrmE8M9iyEXt28b2a8SZJPe-JijmGM3cgK1_-6HdbRx2Vyzt66KYqrmPG2focYKTD9DRrSbE3WFLl6t4HbVDUQs4En_TzIPBbTHE2f6Dhuh6UjvCpJUEo4/s1600/20170714_153948.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJru6rp06pXRT6BfEYrC55zMXrmE8M9iyEXt28b2a8SZJPe-JijmGM3cgK1_-6HdbRx2Vyzt66KYqrmPG2focYKTD9DRrSbE3WFLl6t4HbVDUQs4En_TzIPBbTHE2f6Dhuh6UjvCpJUEo4/s640/20170714_153948.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnyA-9s1VwNMgRZjy61Gi0YEHg5wRJxlaocoCbzt-HZHXWkMdNoi_AcBRcP_utHH4hmTZeQNzCt9xY3VxCPE1LVgEA70G6BpolK8WSvnj-lS3LvEtoHErWVPwHreHBWUG_MZncghikQdU1/s1600/20170714_155730.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnyA-9s1VwNMgRZjy61Gi0YEHg5wRJxlaocoCbzt-HZHXWkMdNoi_AcBRcP_utHH4hmTZeQNzCt9xY3VxCPE1LVgEA70G6BpolK8WSvnj-lS3LvEtoHErWVPwHreHBWUG_MZncghikQdU1/s640/20170714_155730.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihvbYQ_8YqVmr6gEVH36L7g-uMWYZGI-KpSlD3j4IAG1AcmvRPa2YKAwUtx1T85ay2j7NQ4docMJAqu9kQ80NBK-F7z1yf3QzsUC0XTIWQs28NIIIfMcx1E6__sQji6Zxl2FCE3gKqOKcC/s1600/20170714_183157.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihvbYQ_8YqVmr6gEVH36L7g-uMWYZGI-KpSlD3j4IAG1AcmvRPa2YKAwUtx1T85ay2j7NQ4docMJAqu9kQ80NBK-F7z1yf3QzsUC0XTIWQs28NIIIfMcx1E6__sQji6Zxl2FCE3gKqOKcC/s640/20170714_183157.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Idę do Lidla, patrzę pod nogi, a tutaj....</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuJ8HavBKaxmZCuFtW7-XSF0OTzZyvCo0ZUWFl1Lw-F_6XqdTlzJKgf6QZbJp06-8_njbPoZgIwneEA4tt5nsqKFnfrkBX2wZwK7-i9wIxMIZL5p_UnIVMzb9HrMNZ-xnZV-Sf_Cnx-BEI/s1600/20170714_193018.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuJ8HavBKaxmZCuFtW7-XSF0OTzZyvCo0ZUWFl1Lw-F_6XqdTlzJKgf6QZbJp06-8_njbPoZgIwneEA4tt5nsqKFnfrkBX2wZwK7-i9wIxMIZL5p_UnIVMzb9HrMNZ-xnZV-Sf_Cnx-BEI/s640/20170714_193018.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBcujQnYKZHFliZCaQkoA3dWy94oTWbu3ojehOYj2dJW41eAyk0Z2JO7r7jHL7BEm9GhCvGl4e2NPOKSaHrUYN6aIn6psVrXlVUlioI5DBgTC7-08XvU-IKOdVumLEzDqnl704mM-B_UB/s1600/20170714_200545.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBcujQnYKZHFliZCaQkoA3dWy94oTWbu3ojehOYj2dJW41eAyk0Z2JO7r7jHL7BEm9GhCvGl4e2NPOKSaHrUYN6aIn6psVrXlVUlioI5DBgTC7-08XvU-IKOdVumLEzDqnl704mM-B_UB/s640/20170714_200545.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tutaj jakby nikt się nie przejmuje walącymi się, starymi budynkami, co mnie akurat<br />
bardzo się podoba....</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIUC8aTKku9cME9AYb7Inl52FcKSpRQTr6KVCBcFAIUNT8tx1nd53FrY2Y5C8caoouVGkfZBwJ2FtWyf9_Ojf_7o0f2w1_efTMXMhYYFhnePZR1wtCWWwuEVdnTpLcl9V_yhuFUD7yp__P/s1600/20170714_195430.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIUC8aTKku9cME9AYb7Inl52FcKSpRQTr6KVCBcFAIUNT8tx1nd53FrY2Y5C8caoouVGkfZBwJ2FtWyf9_Ojf_7o0f2w1_efTMXMhYYFhnePZR1wtCWWwuEVdnTpLcl9V_yhuFUD7yp__P/s640/20170714_195430.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ul. Grodzka 11</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy3778u7ms1XPxeI0pSZPaLdFTI8jK-AZsMixRd23apnnBwNKNyQF2p9abuY6hiPU5GfkwegzqnUKGWd9QpVIO-LJIOYGRmTPui0XHBT1vYNJjQGVwgvqKInfmyVwERIUsRGbDfnW30MdR/s1600/20170714_193421.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy3778u7ms1XPxeI0pSZPaLdFTI8jK-AZsMixRd23apnnBwNKNyQF2p9abuY6hiPU5GfkwegzqnUKGWd9QpVIO-LJIOYGRmTPui0XHBT1vYNJjQGVwgvqKInfmyVwERIUsRGbDfnW30MdR/s640/20170714_193421.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Furtka przy starym cmentarzy żydowskim. Cmentarz jest zamknięty, nie można tam wejść. Całość<br />
otoczona jest wysokim murem, widać tylko bardzo gęste drzewa. Cmentarz zajmuje sporo miejsca.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Pozdrawiam z Lublina, śpijcie dobrze :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2278674438448431159.post-22767252680347530442017-07-08T11:43:00.002-07:002017-07-08T11:43:31.818-07:00pozytywnie od A do Z<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">(<i>pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i> ;)</i></span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">)</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: xx-large;">N</b><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span><b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">niespokojne nogi</b><br />
Tak, wiem - miało być pozytywnie, a o nogach żyjących własnym życiem trudno jest mówić w superlatywach. W odróżnieniu jednak od innych rzeczy nieprzyjemnych nogi nie są nabyte - urodziłam się z nimi, więc trudno tak pominąć... Zresztą, może uda mi się bez narzekania? Wyzywam samą siebie - napisz o RLS tonem optymistycznym.<br />
CHYBA mam to po mamie... Moje nogi nie lubią być w bezruchu, szczególnie wtedy, kiedy reszta ciała w bezruchu chce lub być musi (np: siedząc w pociągu, z gośćmi przy stole czy podczas próby zaśnięcia). Czyż to nie zabawne? Siedzisz, dajmy na to, w autokarze, jedziesz z jednego miasta do drugiego, autobus pełen, nie ma możliwości zmiany miejsca czy pochodzenia sobie. I właśnie wtedy w moich nogach rodzi się to uczucie nie do opisania, które zmusza cię do poruszania nogami. Nie jestem w stanie utrzymać ich w ryzach, muszę zacząć tupać, machać, wykręcać i wyginać - inaczej oszaleję. Fajnie, nie? Ciekawskich informuję, że najczęściej uczucie radości ogarnia jedną nogę naraz, natomiast nogi zmieniają się od przypadku do przypadku - takie są dla siebie miłe.<br />
Najlepsza zabawa jest jednak wieczorami, kiedy leżę już w łóżku. Niemal codziennie, tak jakby UCZUCIE wyczuwało, że właśnie próbuję zasnąć. Przybywa niezmiennie, wierne i niezawodne, żeby rozruszać mnie do snu. Razem więc tak sobie leżeć próbujemy - poruszam nogą, jeżdżąc nią po prześcieradle, uginając w kolanie i prostując, trąc stopy o siebie... - nie ma jednego sposobu.<br />
O tym, że zostałam obdarowana przez los taką to a taką "możliwością doświadczania" opowiedziałam nawet zdaje się, że trzem neurologom. I wiecie, co jest w tym wszystkim najzabawniejsze? Ano to, że każdy z nich orzekł, że.... to niemożliwe, abym TO miała. Że to jest choroba osób starszych, a ja jestem zdecydowanie za młoda, żeby jej doświadczać.<br />
Ach, młodym być!<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">new kids on the block </b><span style="font-family: "courier new", courier, monospace;">⇨ <a href="http://racinka.blogspot.com/2017/05/pozytywnie-od-do-zet.html" target="_blank">muzyka</a></span><br />
<br />
<br />
<b style="font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: xx-large;"><br /></b>
<b style="font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: xx-large;">O</b><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: x-large;"><b><br /></b></span><b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">owoce</b><br />
Uwielbiam. Najbardziej takie, jakimi stworzone zostały, bez przeróbek. Niech was jednak taka deklaracja nie zmyli - zjem z apetytem owoce w cieście, na cieście, w lodach, z lodami, z jogurtem... Nie jestem tutaj szczególnie wybredna. Koniec i borówka ;)<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">okna</b><br />
Bardzo lubię pomieszczenia z dużymi oknami. Najlepiej takim od sufitu do podłogi. Bez firan. Nie lubię firan. Firany w moim odczuciu zaburzają piękną prostotę okna. Podobnie jak kwiaty, precz z doniczkami z moich wymarzonych okien. Moje wymarzone okna są więc duże, bez firan i kwiatów, za to z dużymi parapetami. Mogę sobie na nich siadać i gapić się przez okno. Albo siedzieć tam i czytać. Albo siedzieć tam i słuchać muzyki. Albo siedzieć tam i gapić się przez okno. No to może tak: w ciągu dnia bym sobie tam czytała, a wieczorem słuchałabym muzyki i gapiła się przez okno.<br />
Nie rozumiem, dlaczego osoby, które same budują swoje domy wstawiają tam czasami takie malutkie okienka, jeszcze na dodatek w ramach podzielonych na malutkie części. Czasami te okna mają jeszcze jakieś wymyślne ramy, z łukami na górze, ze złoceniami jakimiś w szybie i inne takie... Toż to jest morderstwo na oknie, na jego czystej, nieskomplikowanej formie. Ile światła ze świata się marnuje przez takie małe świetliki w ścianach... Bez sensu. Gdybym ja budowała sobie dom i gdyby ktoś mnie zapytał, co jest dla mnie najważniejsze, żeby ten dom miał, to bez wątpienia powiedziałabym, że życzę sobie dużych okien w każdym pomieszczeniu. Amen.<br />
<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">odpoczywanie</b><br />
Jak się nauczę, to dam znać.<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>odpuszczanie sobie</b></span><br />
No, muszę przyznać, że idzie mi coraz lepiej. Tego naprawdę można się nauczyć. Teraz na przykład odpuszczę sobie przekonywanie was, że można. Do tego nie się przekonać, do tego trzeba dojrzeć i w swoim czasie zacząć sobie odpuszczanie. Czego wszystkim i sobie samej życzę.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: courier new, courier, monospace; font-size: large;"><b>oświata</b></span><br />
Paradoks mojego życia. Nienawidzę z jednej strony i cały czas tam tkwię z drugiej strony. Nie jest to łatwe dla osoby, która tak jak ja ma trudności z prostym dostosowywaniem się. Człowiek styka się codziennie z bezsensem całej tej OŚWIATY, jest przez nią ograniczany i ogłupiany, próbując przy tym zachować zdrowy rozsądek i szacunek dla samego siebie. Jestem tam ciągle chyba tylko dlatego, że mnie ta cała OŚWIATA jeszcze nie przekonała i nie stłamsiła. W dniu, w którym jej się to uda będzie dniem mojej klęski zawodowej.<br />
Nie wiem, dlaczego jest to dla mnie takie ważne - to nie poddawanie się systemowi. Może w sumie łatwiej byłoby robić co każą i nie przejmować się sprawą - w końcu byłaby to realizacja państwowej polityki oświatowej, coś czego się od nauczycieli wymaga i oczekuje. Może. Tylko, że za bardzo daje mi po oczach idea całego systemu, przekonanie, że młodzi ludzie MAJĄ się uczyć tak, a nie inaczej i tego, a nie innego. Założenie, że ktoś tam w gabinecie wie, co jest dla wszystkich dzieci w państwie najlepsze - dla wszystkich, równo, według jednej miary, w oparciu o jedną podstawę. Tak się nie da.<br />
Dlatego staram się OŚWIATY jako takiej nie zauważać - na pohybel!<br />
<br />
<br />
<b style="font-family: "courier new", courier, monospace; font-size: x-large;">ooooo, mój boże!</b><br />
Nad wszystkim czuwa gospodarz domu,<br />
nie da on krzywdy zrobić nikomu,<br />
zawsze pomoże,<br />
o każdej porze,<br />
o mój boże!<br />
<br />
I tym optymistycznym akcentem.... 😉<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="font-family: "times new roman"; margin: 0px;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;">c.d.n....</span><br />
<div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: x-large;"><br /></span></div>
<div>
</div>
</div>
<div style="font-family: "times new roman"; margin: 0px;">
<div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0