niedziela, 4 sierpnia 2019

powrót do przeszłości

Pani Ewo, chciałabym umieć pisać tak, jak Pani. Wiem, że jest to niemożliwe i to nie tylko dlatego, że ma Pani ogromny talent, ale też dlatego, że moje doświadczenie życiowe jest diametralnie inne od tego, jaki był i jest Pani udziałem. Dorastałyśmy w różnych czasach, miejscach, na próżno szukać w naszych rodzinach jakichkolwiek podobieństw. Nawet pseudonimu swojego nie miałam, podczas gdy w Pani rodzinie każdy miał swoje własne, rodzinne imię. Pisząc zastanawiam się, z jakimi odczuciami skończyła Pani Feluniego, ostatnią książkę o swojej rodzinie. Czy więcej jest w Pani smutku, tęsknoty za ukochanymi czy raczej wspominając Łapkę, mamę i Piotrusia odczuwa Pani spokój połączony z nostalgią?

Książka Frascati przyciągnęła mój wzrok w bibliotece, kiedy szukałam na półkach czegoś do poczytania. I choć czytałam już tą książkę parę lat temu, to pomyślałam, że przeczytam ją jeszcze raz. Teraz jestem przecież już nieco inna, trochę inaczej patrzę na różne rzeczy i trochę więcej wiem. W domu dość szybko otworzyłam tą książkę i znowu przepadłam. Mimo, iż opowiada Pani o - w sumie - smutnych, naznaczonych wojną, chorobą psychiczną i tajemnicami przeszłości dziejach swojej rodziny, to weszłam w ten świat z jakąś chorą przyjemnością. Wtuliłam się w kąt pod fortepianem w Waszym pokoju i obserwowałam Wasze życie z ekscytacją, jaką pewnie odczuwają nieuleczalni podglądacze. Czasami nawet Pani zazdrościłam... Rozmów z Łapką, bliskości, jaką miała Pani z ojcem. Zabaw z Piotrusiem, Waszej godnej pozazdroszczenia swobody, z jaką posługiwaliście się słowami. Och, ile bym dała, żeby tak jak Pani znaleźć w starym bucie zdjęcia z przeszłości rodziców, stare dokumenty, wspomnienia, adresy... Zazdrościłam Pani tej podróży w przeszłość, wchodzenia we wciąż stojące budynki, które były świadkami życia Pani rodziców.
Bałam się za to o Panią, kiedy Łapka umarł i została Pani sama z mamą i bratem. Nie wiem, czy dałabym radę udźwignąć psychiczną chorobę bliskich mi osób z taką siłą. Nagłe odloty Pani mamy, kiedy wydawało się jej, że jest gdzie indziej i kiedy indziej. Próby samobójcze Piotrusia, wieści o tym, jak jest traktowany w zamkniętym zakładzie w Tworkach... 
Zaraz po Frascati znalazłam w bibliotece Feluniego, później jeszcze raz przeczytałam Goldiego - jedyną z tych trzech książek, którą mam w moich skromnym zbiorze książek. To była trudna i zarazem piękna podróż. Smutna i zarazem przyjemnie otulająca. Podróż wymagająca skupienia, a jednocześnie rozluźniająca. 

Chciałabym kiedyś pójść na Frascati - czytałam w Wikipedii, że jeszcze coś tam jest. Może nadal stoi tam kamienica, w której mieszkaliście? Chciałabym usiąść na ławce, która była ulubioną ławką Pani mamy, ale coś czuję, że tej ławki to już raczej tam nie ma. 
Chciałabym przeczytać te książki jeszcze raz...
Chciałabym umieć i móc napisać podobną książkę o mojej rodzinie...