środa, 28 października 2020

Szanowny panie J.K.

Post ten jest odpowiedzią. Publiczną, choć pewnie do adresata nie dojdzie, a nawet gdyby fizycznie doszła, to.... i tak nie dojdzie. To nic. Odpowiem tak czy siak, bo sobie najzwyczajniej w świecie nie życzę, żeby ktoś mówił takie rzeczy w moim, między innymi, imieniu.

Założę się, że sporo z was już słyszała lub czytała oświadczenie, które szanowny pan J.K. uznał za stosowne wczoraj ogłosić. Jeśli nie, odsyłam do tekstu w OKO.press

Panie J.K., postaram się odpowiadać konkretnie i w odniesieniu do Pana słów. Postaram się też mówić jasno, wyraźnie i tak, żeby mógł pan zrozumieć. Niech się pan nie obawia, nie będę agresywna, nie zamierzam pana wyzywać, nie zamierzam przeklinać, nie będę bić. Powiem panu szczerze - nie chce mi się marnować tego typu energii, żeby do pana dotrzeć, skoro pewnie i tak nie dotrę. MUSI pan jednak pewne rzeczy o mnie wiedzieć, żeby pan nie myślał, że może w moim imieniu wypowiadać się na PIS-owiskim profilu. 

Mówi pan, że wyrok trybunału konstytucyjnego jest zgodny z naszą Konstytucją i innego wyroku być nie mogło. Widzi pan, przeczytałam sobie po raz kolejny tę naszą Konstytucję. W czytaniu jestem całkiem niezła, nie mam też problemu z rozumieniem tego, co czytam. I wie pan co? Nie mogę tam znaleźć formuły, która mówiłaby, że nie wolno przerywać ciąży w przypadku nieodwracalnego uszkodzenia płodu. No nie ma! W ogóle nie ma nic o przerywaniu bądź nie przerywaniu ciąży. Zastanawiam się więc, w zgodzie z którą konstytucją ten wyrok zaistniał? Bo w polskiej, tej, co chyba jeszcze obowiązuje, to nie widzę. Byłabym nawet wdzięczna, gdyby mi pan przesłał ten konkretny fragment czy fragmenty konstytucji, które są podporą prawną tego wyroku. Wie pan - z podaniem numeru artykuły i tak dalej. I jeszcze najlepiej z podaniem, o której konstytucji pan mówi, bo może tutaj jest jakaś niezgodność i nieścisłość i może dlatego naród się buntuje. Bo w tej, która według mojej wiedzy jest konstytucją obowiązującą, napisane jest na przykład, że "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia" (Art. 38). Znalazłam też zapis mówiący, że "przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". (Art. 30). A w art. 31., w punkcie 2. konstytucja stanowi, że: "każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje".
Tak, ja wiem, że możemy - pan i ja - spierać nad definicją "człowieka" z artykułu 38. i próbować udowadniać sobie nawzajem, że człowiek staje się człowiekiem już od poczęcia albo od urodzenia. Tylko bądźmy poważni, panie J.K., to są tylko rozmowy na temat poglądów, na temat tego, kto w co wierzy albo kto co uważa. To nie są dysputy, które mogą narzucić komukolwiek definicję "człowieka" i kazać interpretować ją tak, a nie inaczej. Pan rozumie "człowieka" tak, a ja rozumiem inaczej - kto z nas ma rację? Obawiam się, że i pan i ja mamy rację i dlatego możemy podejmować decyzje zgodnie z naszymi sumieniami, o czym zresztą konstytucja też mówi (przynajmniej ta, którą ja czytałam). O, tutaj, w artykule 53.1.: "każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii".

Potem powiedział pan, że mamy COVID i że ludzie gromadząc się w takiej ilości na ulicy łamią prawo i że będą miały na sumieniu życie wielu ludzi. Panie J, naprawdę? Po pierwsze przyganiał kocioł garnkowi, szanowny panie. Przecież to nie kto inny, jak pan właśnie złamał nie tak dawno prawo, idąc na cmentarz w czasie zakazu. Było tak czy nie było? Naprawdę ma pan czelność wytykać innym, że łamią przepisy? Mówi pan, że COVID. W istocie, mamy pandemię - odczuwamy jej ciężar każdego dnia, między innymi dzięki decyzjom, dość czasami niezrozumiałym i nagłym, pańskiego rządu. Ale dobra, my nie o tym. Panie J.K - zapytam - czy uważa się pan za osobę inteligentną? Tak między nami - uważa się pan? No, to proszę mi powiedzieć - czy osoba inteligentna nie przewidziała, że taka decyzja trybunału k. wzburzy sporą część społeczeństwa i że na bank - covid czy nie covid - wyjdą na ulicę? Pan, jako osoba uważająca się za inteligentną, na pewno to przewidział, nie wyobrażam sobie inaczej. No właśnie. Tak więc proszę nie mówić o zagrożeniu życia i covidzie w tej sytuacji - pan dobrze wiedział, że tak będzie. 

No i potem powiedział pan coś, co mnie ostro wkurzyło i popchnęło do napisania tego tekstu. Ja nawet przytoczę pana słowa, powiedział pan:
"(...)z całą pewnością ten depozyt moralny, który jest dzierżony przez Kościół [katolicki oczywiście], to jedyny system moralny, który jest w Polsce powszechnie znany. Jego odrzucenie to nihilizm."

 I jeszcze, po paru zdaniach, dodaje pan:

"Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę. Ma doprowadzić do tryumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego, tak jak dotąd go żeśmy postrzegali. Tego narodu, który jest naszym narodem, który mamy w naszych umysłach i w naszych sercach. Który jest przedmiotem polskiego patriotyzmu.
Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę."
No tu się pan zapędził. Serio. Ustalmy może jedno, zanim odniosę się do pańskich słów. Pan jest Polakiem, ja jestem Polką. Pańska polskość nie jest w niczym ani lepsza ani gorsza od mojej. Zarówno pańska, jak i moja polskość wynika z faktu urodzenia się z takich, a nie innych rodziców. Artykuł 34.1. i 2. Konstytucji mówi, że "obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi. (...). Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie." Ja się nie zrzekłam, póki co, pan rozumiem, że też nie. No. Więc jakby pan i ja jesteśmy w oczach konstytucji Polakami. To mamy ustalone.
I teraz tak. Jako Polka wypraszam sobie narzucanie mi tego "jedynie słusznego, katolickiego systemu moralnego". Odrzucam go całą sobą i nie ma to nic wspólnego z nihilizmem. To pan tak myśli, ale to nie znaczy, że tak jest. Musi pan w końcu to zrozumieć: pan jest jednym człowiekiem, jednym z 38 miliona Polaków. I teraz tak -będę delikatna, bo może to się okazać dla pana szokiem... Otóż to, jak pan postrzega polskość i jak ją definiuje, jest tylko pańską definicją. Owszem, są ludzie, którzy definiują ją jak pan, ale są też ludzie, którzy definiują ją inaczej. I wie pan co? ONI TEŻ SĄ POLAKAMI. Pan nie jest nawet o jeden procent bardziej Polakiem od nich. Nic a nic. Pan ma swój kościół, swój system moralny, uważa pan, że system moralny Polski to system kościoła.... Ale to pan tak uważa i nie ma to nic wspólnego z byciem prawdziwym Polakiem. Niech pan sobie daruje mierzenie wszystkich swoją miarą. Proszę przestać mówić mi, co to znaczy być Polką. Panu nic do mojej polskości.
    
Ja, proszę pana, nie mam żadnego narodu ani w sercu, ani w umyśle. A już na pewno nie tak, jak pan mi tu próbuje wmówić. Proszę się odczepić od mojego umysłu i serca. Proszę się odczepić od mojego poczucia patriotyzmu. Proszę przestać używać mnogich słów, jak: "nasz", "żeśmy postrzegali", "mamy", "brońmy". Proszę mówić za siebie, w liczbie pojedynczej. To jest pański punkt widzenia, jeden z 38 miliona punktów widzenia innych Polaków. 

Nienawidzę tego, co pan i pańscy ludzie robicie w Polsce. Jest mi niedobrze, kiedy słyszę o waszych decyzjach, o waszym patriotyzmie, o waszym postrzeganiu edukacji, o waszym narodzie. Staram się żyć tak, jakby tych waszych decyzji i mów świętych nie było - jakoś mi nawet idzie. Jednak teraz pan przesadził, ujął mnie w swoim systemie wartości, którego nie podzielam. Proszę mówić za siebie.

Z poważaniem i tak dalej...


P.S. Małych i wielkich liter w tekście używałam świadomie.