poniedziałek, 20 stycznia 2014

z "Morfiną" w głowie

Siedzę. Siedzi. Czas płynie - niby to mój, jej czas, ale jakby nie mój, nie jej. Czas bez znaczenia. Bez właściciela. Szkoda czasu, bo podobno czas to pieniądz, a tego w błoto nikt nie chce wrzucać. Z błotem mieszać. Ale mnie - jej tego czasu nie szkoda. A może szkoda trochę, jak o tym zacznie myśleć i przejmować się sobą - przejmować się nią. Szybko jednak dochodzę do wniosku, że nie ma co płakać nad rozlanym czasem, bo zlizać się już go z przeszłości nie da - co było minęło. Tak już zostanie na zawsze, wiadomo.
Byłoby mi łatwiej, byłoby jej łatwiej, gdyby nie ciało. Całe jej ciało, a jakby nie jej. Wypatroszone, wycięli z niej - wycięli ze mnie wszystko. wszystko, co czuje. Wątroba nie czuje, żołądek nie czuje, nawet serce - choć bije jeszcze, a jakby nie bije - też nie czuje. To, co nie czuje, czego nie czuć - to mi - jej zostawili. Wycięli wszystko to, co czuć może pomóc. Dziwne, bo wycięte mam - ona ma wszystko to, czego jakby wyciąć się nie da. Życie jakby z ciała zabrali. nie organiczne, ale życie człowiecze. Palcami moimi się muszę - musi ona przekonywać, że człowiekiem jeszcze jest, że czuje, choć jakby wypatroszona. Szczypię ciało moje, a jakby nie moje, uderzam, boleć mu karzę, czuć, krzyczeć, śmiać się - niech się śmieje, niech ja się śmieję, do kurwy nędzy. Niech się śmieje, psia jego mać!
Wiem, ona wie, że ludzie, że wy możecie - oni mogą pomóc. Jeśli zechcą. Wiem, że dwóch, może trzech z nich - z was chce. Nie wolno mi nie wierzyć, chociaż wiarę też wycięli. Nożem jakimś tępym, brudnym, bo jakby gangrena się wdała i ropieje. We mnie - w niej ta wiara ropieje. Żółta, śmierdząca odorem starego już, zaniedbanego ropnia. Nie ma wiary w niej - we mnie, wycięli. Ja wycięłam - ona wycięła. Pozbyła się, ale nie umiała tego dobrze zrobić i teraz ropieje. Musi uciekać od ludzi, żeby nie czuli smrodu, jaki w sobie nosi. Muszę uciekać.
Ale nogi nie chcą uciekać, brzuch, ręce, palce, stopy - moje stopy, a jakby nie moje. Bo nie chcą słuchać. Ciało nie chce uciekać. Nie mogę - nie może ze swoim ciałem nic zrobić, tylko ból może mu sprawiać, może poczuć, że boli. Ale nie ruszyć. Jej - moje to ciało, a jakby nie moje. Siedzi. Leży. Kiwa się przód - tył. Tył - przód. Oczy zamykam, ale spać nie mogę. Nie może. I tak tkwi w miejscu, u siebie w mieszkaniu, ale jakby nie u siebie. Nie wiadomo gdzie. Ktoś ją tam - mnie tam umieścił, udekorował jak mieszkanie jej własne, ale ona wie, ja wiem, że coś tu jest nie tak. Że to nie tak było. Nie tak miało być. Nie tak sobie wymarzyła - nie tak sobie wymarzyłam przecież...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz