piątek, 8 lipca 2016

pytanie

A CO, jeśli twoje dziecko nie będzie doskonałe? Co zrobisz, jeśli okaże się, że w szkole od początku idzie mu kiepsko. Ledwo wiąże koniec z końcem próbując czytać wyrazy, pisze jak kura pazurem, a symbolicznych cyfr nie bardzo potrafi jeszcze przyporządkować do przeliczanych przedmiotów?
ALBO
Jak byś ludziom w oczy spojrzała, gdyby okazało się, że twoje dziecko jest w szkole jednym z najbardziej kłopotliwych dzieci? Nie słucha nauczycieli, zbiera uwagę za uwagą, nie można mu do rozumu przemówić ani prośbą, ani groźbą?
ALBO
Co by to było, gdyby twoje dziecko nie wygrało w żadnym konkursie? Bierze udział, i owszem, w końcu co ma robić - każą, to robi, ale nie jest jakimś asem czy to z plastyki, czy to z matematyki. Jego prace niczym się nie wyróżniają - dostanie co najwyżej jakiś dyplom pocieszenia, nie ma się czym chwalić.
CO BY SIĘ WTEDY Z TOBĄ STAŁO?
Bo że dziecko spokojnie by sobie z taką sytuacją poradziło, nie mam wątpliwości. Ale to tylko na początku. Później byłoby mu coraz trudniej. Spróbujcie sobie to wyobrazić.... Raz, drugi, trzeci - dziecko głupie nie jest, widzi, że zawodzi. Nie, nie siebie - jeszcze nie teraz. Zawodzi mamusię, zawodzi tatusia. Jakże to tak? Naprawdę nie potrafiłaś zrobić tego zadania? Czy to naprawdę takie trudne? Dlaczego, do cholery, koleżanka z ławki dostała dzisiaj pochwałę od pani, a ty znowu przynosisz uwagę w dzienniczku! Ileż można ci tłumaczyć, jak mam do ciebie mówić?! Trzy razy w tygodniu, TRZY RAZY posyłam cię na dodatkowe lekcje: plastyka, czytanie, dodawanie i odejmowanie, a ty nadal przynosisz mi te mierne oceny?! TRZY RAZY nie wystarcza?!

No i gotowe: teraz już dziecko wie, że niewiele jest warte, teraz naprawdę zaczyna się stresować każdą lekcją, teraz to jeszcze trudniej uważać na lekcji, kiedy się jest zestresowanym każdym ZNOWU. Wszelkie konkursy kojarzą się ze sprawdzeniem samego siebie, a że idą kiepsko... No cóż, tylko kiepskiemu idzie kiepsko.

I tak dalej, i tak dalej, rok za rokiem, klasa za klasą, szkoła za szkołą... Jasne, nikt nie chce wprowadzać swojego dziecka w kompleksy, w poczucie winy, nikt nie chce swojego dziecka stresować. I to jest całkiem łatwe, jeśli twoje dziecko należy do tych "lepszych". Nie wiem: szybciej nauczyło się czytać, przelicza w pamięci do stu czy odnosi sukcesy poza szkolną rzeczywistością. Czyż to nie cudowne mieć właśnie takie dziecko?

Tylko że ja, mając za sobą rok pracy w szkole podstawowej w klasie pierwszej, pytam ciebie, co jeśli okaże się, że twoje dziecko nie jest w czymś dobre? Co to dla ciebie znaczy? Jak byś się czuła, gdybyś nie mogła z dumą, pokazać świadectwa swojego dziecka na facebooku? Wstydziłabyś się pokazać je rodzinie? Tak czy nie? Co by było, gdyby cenzurka twojego dziecka rok w rok nie miała czerwonego paska z jednej strony? Byłby to dla ciebie problem? Ale tak szczerze, sama przed sobą..

Bo widzisz, ja się boję tego, co czasami widzę. Boję się i nie rozumiem. Zła jestem na to, co czasami widzę. Bardzo zła, wściekam się wręcz czasami. Bo dziecko musi być przez wszystkich chwalone. Bo dziecko musi być we wszystkim najlepsze. Bo dziecko musi odnosić sukcesy. Bo świadectwo dziecka musi się wyróżniać. Bo w porównaniu z innymi dziecko nie może wypaść źle. Bo jeśli jest inaczej, to znaczy, że ktoś się gdzieś pomylił. Bo nie ma możliwości, żeby moje dziecko nie było najlepsze. Bo jeździmy z nim tu i tam, bo z nim pracujemy, bo mu tłumaczymy, bo ono się na lekcjach nudzi, bo to wszystko to nie jego wina... Bo nie zaczyna się zdania od "bo".

Tylko, że ja nie o to pytam przez cały czas. Ja pytam prosto i wyraźnie: co by się stało, gdyby okazało się, że twoje dziecko jest zupełnie inne, niż sobie to w swoich ambitnych planach wymyśliłaś?
Powiedz mi, jak by to było?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz