piątek, 17 lutego 2017

pozytywnie od A do Z

To będzie mój alfabet. Kto wie, może uda mi się znaleźć coś dla siebie czy o sobie przy każdej literze alfabetu 
(pomijając ą i ę, bo taka "ąę" raczej nie jestem ;))
Postanowiłam, że będą to rzeczy kojarzące mi się pozytywnie - jęczeć na swój temat umiem bezbłędnie, żadna to dla mnie sztuka. Ten alfabet ma być wyzwaniem - będę szukała takich wyrazów, które będą mi przyjemne. Z pełną świadomością pominę wszystkie te, które i tak już zajęły dużo miejsca w pisaninie.


Idę więc dalej, choć okazuje się, że im dalej w litery, tym trudniej....

c

cisza
To się zmienia u mnie z wiekiem. Dawniej nie pasowało mi wcale siedzenie w domu w ciszy - coś zawsze musiało grać. Podobnie nudziła mnie onegdaj jazda firmowym samochodem mojego jeszcze-nie-męża, w którym to aucie marki Pomińmy Milczeniem nie było radia. Tak cicho jakoś i mało przyjemnie. Ratowaliśmy się jak mogliśmy - trzymałam na kolanach laptopa (to było jeszcze w czasach, kiedy nie miałam prawa jazdy, a więc zanim przejęłam naszą rodzinną kierownicę na dobre), zapuszczałam muzę i z modlitwą o dużo siły dla baterii jechaliśmy w Polskę.
Teraz BYWA inaczej. Są dni, kiedy wychodzę z pracy i czuję, że jeśli ktoś powie do mnie jeszcze choć jedno słowo, to przyrzekam, że zabiję. Takie dni, kiedy rozmowa osób postronnych gdzieś obok powoduje, że chcę zatkać uszy. Niech już nikt do mnie nic nie mówi, niech już w ogóle nikt do nikogo nie mówi ani słowa, niech się wszyscy przymkną! Zamykam się wtedy w samochodzie, ruszam do domu i nic. Nie włączam. Nie podgłaszam. Jadę sobie tak bez dźwięku żadnego dodatkowego.
Podobnie bywa w domu - mam takie momenty, kiedy siadam w fotelu, siedzę w nim bez sensu i bez ruchu i, jak śpiewała Kasia Nosowska - lubię ten czas, przysłowiowe sam na sam.
Tak.... To zdecydowanie przyszło z wiekiem.


ciepło
Rozumiecie - coś zupełnie innego od zimna. Bardzo bardzo daleko od zimna. Jak najdalej od mrozu, zacinania, wiania, padania, zamieci, temperatur poniżej.... no, niech będzie 15 st.C. Nie, nie, nie - bardzo dziękuję. Wybieram ciepło.


cebula
Jest tutaj tylko dlatego, że kiedyś (w moich latach dziecięcych) jedna ciocia (nawet nie jestem pewna, czy to krewna, bo tam mama była inna, choć ojciec w sumie ten sam...) mówiła mi, że mam oczy wielkie jak cebula właśnie. Owszem, dodawała przy tym, że są też niebieskie jak niebo, ale ta wstrętna cebula psuła cały efekt ewentualnego komplementu.


cerowanie
Cerowała wam kiedyś babcia albo mama skarpetki czy rajtuzy? ;D Kiedyś nie było tak łatwo o towary wszelakie, człowiek dbał o to co miał, ratował, reperował, mała dziurka czy też nomen omen wielka cebula nie były żadną przeszkodą. Brało się nitkę, igłę i się dziurę cerowało. Faaajnie było... :)



c.d.n....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz